piątek, 25 maja 2012

19.2 Dwie strony Sakury czyli Kwiat Wiśni i Sekretny Balkon

Kochani Czytelnicy!
Dziś przed wami kolejna analiza dwustronnej Sakury, która udaje, że nie jest Sakurą Haruno, co jest oczywiste zwarzywszy na to, że ma dokłądnie takie samo imię, nazwisko i wygląd. JAK TO SIĘ MOGŁO STAĆ?!
W dzisiejszym odcinku: sporo obrazków, wycieczka klasowa i podbijanie karty przy wychodzeniu z domu
Czytajcie!

Zanalizowali: Ithil i Johnny Zeitgeist 
 

2. O nie! Dowiedzial sie! + niespodzianka ;)

Promienie słoneczne z uparciem [chyba „zaparciem” =.=] przedostawały sie do pokoju pewnej dziewczyny [A to nietaktowne szuje!]. Oświecaly jej twarz. Ona tylko naciagnela kołdre na glowe, ale i to nic nie dalo [Kurde, rzeczywiście uparte te promienie xD]. Po chwili zadzwonił budzik. Nie chciala wstawac. Nie chciala znow byc kims kim nie jest [W swej niewinności wciąż mam nadzieję, że to oznacza, że nie chce być wciąż brana za gwiazdę młodzieżową]. Niestety budzik nie dawal za wygranal dzwonil i dzownil [a także dwoznil, dolzniwl i hałasował]. Wkoncu musiala wstac. Wrzucila budzik do kosz xD [kosz iksde to jakaś nowa generacja, taka niewymagająca odmiany w zdaniach?] [cichaj, bo mi spłoszysz Element Komiczny] i poszła sie odswiezyc. Ubrała sie i usiadła przed toaletka. Znow musiala uczesac warkocze na swoich dlugich wlosach [Rozumiem... że na jej włosach już były warkocze tylko teraz musiała je doprowadzić do ładu?] ale tym razem zwiazala je lekko kokarka w kolorze jej oczu [jestem samcem, więc idea noszenia rzeczy pod kolor oczu jest mi obca. MY cieszymy, jeśli rzeczy nie są za bardzo brudne...]. Przed wyjsciem z pokoju zabrala tylko okulary i zeszła na dol. Zaczela robic nalesniki, gdy do kuchni weszła jej lekko zaspana matka.- Sakura co tu robisz tak wczesnie? - zapytala jej matka
- Aaa mozliwe ze zapomnialam ci wspamniec. Mam dzis wycieczke szkolna
[pal sześć matkę, ale czytelnik takich rzeczy nie powinien dowiadywać się w takim momencie. Czuję się olany]- na ostatnie słowa zrzedla jej mina
- Oj nie przejmuj sie tym tak bardzo - powiedziala jej matka
- tak wiem, wiem. A tak przy okazji biore swoja karte
[Sakura musi podbijać kartę wchodząc i wychodząc z domu? Ostro...].
- Dobrze.
Sakura skonczyla przygotowywac nalesniki, dala kilka matce i sama zabrala sie za palaszowanie dania
[zauważcie – ona nie je, tylko pałaszuje. Czy to taka sama różnica jak między piciem a żłopaniem? Więcej się rozsypuje?]. Po 10 minutach czekala juz tylko az zegarek wskarze 6,30. Minuta po minucie zleciala jej szybko [Skoro odliczała je po jednej to chyba jednak niezbyt szybko]. Wziela torbe i wyszla. Dzis nie musiala wkladac mundurka *to juz polowa sukcesu* myslal [doceniam optymizm i zorientowanie na sukces. Ale dlaczego z tego powodu urywa ci od seksualności?], ale i tak nie wlozyla swoich ulubionych ciuchow. Zalożyła zwykłe jasne jeansy i zielona tunike z rekawem 3/4 wygladajaca jak krotka sukienka [Fascynujące, doprawdy...]. Do teggo miala szmacianal, ale ladna torbe [Czyżby MarySue skalała swoje ramię jakąś szmatą?]. Przy szkole znalazla sie okolo 6,50 gdzie czekala juz wieksza czesc jej klasy. Po 10 minutach przyszedl nauczyciel i wyjasnila plan wycieczki [Oj, aŁtorce ostro pomajtały się końcówki płciowe...].
- Najpierw czeka na 3 godzinna podroz
[Widzę ktoś bardzo dokładnie zadbał żeby rozszalali uczniowie bez nadzoru nie przedarli się do cywilizacji ^^]. Potem zajedziemy do restauracji na sniadanie, zeby nie burczalo wam w brzuchach [Kakashi nie cierpi dźwięków wydawanych przez gazy żołądkowe swoich uczniów. To dla niego jak kryptonit. True story]. Potem zajdziemy do muzeum, a po tem do galerii na film 3D [na osłodę po mękach muzeum] przed ktorym bedziecie miec troche wolnego czasu (moj dopisek:galeria cos na ksztal zlotych tarasow w warszawie, ale z moimi przerobkami ;p) [nie baw się w architekta, skoro nie wychodzi ci tworzenie opisów] [*nie wie jak to skomentować, więc ukrywa twarz w dłoniach i łka cicho*].- skonczył opowiadac Kakashi-sensei
-Hej Sakura- powiedziala Hinata
- O hej nie zauwazylam cie- powiedziala
- Mam pytanko.. Usiadziesz ze mna w autokarze?- zapytała
- Umm tak nie ma sprawy- odpowiedziala i usmiechnela sie do kolezanki
- Dzieki. chodzmy- powiedziala i pociagnela Sakure za reke
[A co to za „dzięki”? A gdzie ukłony, gdzie kwiaty, gdzie dzieci w strojach ludowych?!]
Jechaly tak juz jakis czas. Śmialy sie i gadaly o roznych pierdolach. Nadszedl czas na pierwszy postoj
- Hinata mam pytanie.
- Tak o co chodzi?
- Bo wiesz wasza klasa zdecydowala sie na te wycieczke jeszcze jak mnie nie bylo w niej. Wiesz moze na jaki film pojdziemy?
- Tak. Na 'Step up' Karin najbardziej chciala go zobaczyc, bo Sakura gra w nim jednal z glownych rol
[to...takie bezsensowne, że aż na swój dziki sposób piękne...], a ze reszta nie maiala zadnych propozycji wszyscy sie zgodzili.
- Aha. Dzieki za info.-* jeny znow musze go ogladac, niedawno przeciesz bylam na premierze* przeszło jej przez mysl choc lubila ten film [Skoro go lubiła to w czym drama?]
- Nie ma za co. Chodz wracajmy.
Dziewczyny wrocily do autokaru. Droga mineła im szybko. Zaszli na sniadanie [ZBIOROWE SCHODZENIE NA ŚNIADANIE, SSSSSSUKO!!!]
[*pada i przeżywa*], a potem na wystawe do muzeum. Wszyscy byli już znudzeni, czekali tylko na czas wolny i film [wiecie co? Ja tam zwykle lubiłem wycieczki do muzeów. Może jakiś dziwny jestem...]. Wkoncu ich marzenia sie spełniły.
- Dobra młodziezy macie godzine. Potem spotykamy sie w kinie.
- Hinata mozesz mi pomoc?- zapytal sie Naruto
- Tak pewnie.
I już ich nie było. Sakura została sama wiec postanowila dla pozoru zajsc do ksiegarni [dla pozoru, że co?]
[... Że umie czytać?]. chodzila po niej az w koncu znalazla to co chciala. Kupila ksiazke dla brata, i gazetke dla siebie [Jednak coś cienko u niej z czytaniem. Wyszło szydło z worka >.<]. Zaplacila i po chwili szla juz miedzy roznymi sklepami zaczytana co chwile spogladajac czy nik na nia przypadkiem nie wpadnie. Znalazła artykul o sobie i zapomniala o ostroznosci. Chwila niuwagi i zderzyla sie z kims. Na jej nieszczescie spadły jej okulary i wstazka ze wlosow. [Wiecie, przypomina mi, się, jak kiedyś moje koleżanki zdjęły mi okulary, a potem założyły je na powrót i zaczęły opowiadać o tej obcej kobiecie, która się tu pojawiła kiedy ja poszłam. Aż do dziś nie miałam wątpliwości, że tylko się wygłupiały...]
*mam nadzieje, ze to nikt kogo znam* pomyslala i spojrzala na tego kogos- Sasuke- powiedziala ze zdziwieniem * jednak mam pecha.. doeiedzial sie!aaaaaaa* pomyslala
[aaaaaaaa – pomyślał Johnny. Po chwili dodał, zaintrygowany – beeeeeeeee...]
- Sakura?! A wiec to jednak prawda?- zapytał ze zdziwieniem
- Cii Sasuke nie tutaj- powiedziala nakladajac okulary i ciagnac chlopaka za reke- chodz wszystko ci wyjasnie
[zwiąż włosy, nieszczęsna, bo całe miasto pozna twój sekret!]
- Ale Sakura to miejsce..
- Wiem.. Dzien dobry- powiedziala Sakura i pokazala ochroniazowi karte.- On jest ze mna- powiedziala i pociagnela go za soba
- Rozumiem panienko Sakura.
[Hej, jak to się stało, że nikt jej nie poznał, skoro ochroniarz na ulicy od razu wie kim jest?] [No przecież ma rozpuszczone włosy!] [A, no tak. Głupia ja]
- A i jak cos mnie tu niem ma i nie wiesz kim jestem ;)
- Dobrze.
- Sakura gdzie idziemy?
- Do kawiarenki.
Zaszli na miejsce. Zajeli stolik.
[Hej, to jest taka ekskluziw kawiarenka dla vipów i wgl a ona sobie po prostu wchodzi i zajmuje stolik? A gdzie rezerwacja?]
- Dzien dobry panienko Sakuro co podac?
- Poprosze dwie kawy i dwa ciastka te co zwykle. [Pragnę tylko zauważyć, że ona się podobno dopiero co sprowadziła. Kelner ma wiedzieć czym jest "to co zwykle" z Pudelka czy powinien użyć Mocy?]
- Za chwile je podam.
Sakura poprawiala warkocz nie weidzac co powiedziec, ale gdy skonczyla
[poprawiać warkocz?] [Może był bardzo ciężki? Zauważ raczej, że Sakura poprawia warkocz mimo że 1. miała rozpuszczone włosy 2.rano miała całkiem inna fryzurę!] przelamala sie.
- Wiec Sasuke już znaz moj sekret - zaczela
- TAk, ale nie dziwi się
[Ten sekret]. wlasciwie nawet jezeli sie wyieralas [Wyciera las? Wycierałaś? Wyjarałaś?] to i tak bylas za bardzo do siebie podobna.- powiedzial przegladajac karte dan- Jeny ale tu drogo.. [W dolarach nie jest tak źle- uspokoiła go Sakura] nie dziwie sie ze to kawiarnia dla vipow.
- Tak ale nic nie mow puki nie sprobujesz ciastka.
kelnerka podala im wlasnie zamowienie
- A i mam mala prsbe..- zaczela Sakura
[To jest właśnie to, czego chciałbym się dowiedzieć od koleżanki z klasy kiedy właśnie zabieramy się za jedzenie- że ma małą prsbę!] [Johnny! *gorszy się*]
- Spokojnie nikomu nie powiem- powiedzial i sie usmiechnal- to bedzie nasz tajemnieca.
Gadali tak spory kawalek czasu
[*bierze w dłoń maczetę i idzie skroić aŁtorkę z czasu*].
- O nie. Powinnismy już być przy kinie- powiedziala Sakura
[*nuci* „Godzina nam minęła jak...by była dużo krótszaaa!”]
- Spoznimy sie - dodal Sasuke
- Nie, znam skrot.
[I znów: skąd, skoro podobno dopiero co się wprowadziła?]
Szybko pobiegli przez strefe dla 'vip'ow' [a dotychczas byli w oborze?] na ruchome schody i po chwili znalezli sie przed kinem. Szybko pobiegli do nauczyciela.
- Spozniliscie sie- rzekl- oto wasze bilety. przykro mi ale jako jedyni siedicie na 'balkonie'
[„O nie!” Sakura i Sasuke teatralnie załamali ręce, po czym spojrzeli na siebie lubieżnie] [Balkon w kinie, WTF?!].
Wszyscy weszli do saki i poszukiwali
[w wielkim skupieniu, z mapą i uwzględnieniem poszlak] swoich miejsc.
- Kakashi-sensei. Gdzie jest sasuke?- zawolala Karin
- Na balkonie- odpowiedzial
- Sam?
-Coo?!!!- dalo sie slyszec krzyki Karin w calej sali
[„co?!” to tylko jeden krzyk] [Nie, skarbie, nie zrozumiałeś. Karin najpierw mówi „sam?” a potem „co?!” co zważywszy na brak jakiegokolwiek przerywnika daje nam... „samco!”. Karin po prostu nawoływała swojego mężczyzny xD]

- Oo chyba Karin dowiedziala sie, że jestem tu z tobą- powiedziala Sakura
- Mowi sie trudno. Wole byc z toba niz z nia. Hehe
- Ale co ci sie w niej nie podoba?
[Zapytała Sakura, jakby sama ją lubiła]
- Wszystko.
- A może dokladniej?
[No, no powiedz mi w czym jestem lepsza od mojej rywalki!” wydyszała Sakura ekstatycznie]
- Jezeli chcesz..
1. jest zarozumiala,
2. uwaza sie za pempek swiata,
[Czyli... niezły z niej kąsek?]
3. Jezeli zlamie jej sie paznokiec robi wielka afere,
4. Nosi ze soba chyba caly salon kosmetyczny,
5. ..
- Chyba juz wystarczy haha
- Czekaj jeszcze tylko jedno
- Ok. Zniose to haha
[Dlaczego ona cały czas mówi „haha” jakby była przygłupia?] [… W twoim pytaniu jest odpowiedź]
- Po piate wola do mnie Sasuke-kun przeslodzonym glosem
- Haha Moge cos zrobic? :>
[*klik*]
- yy ok
Sakura nachylila sie do ucha Sasuke
- Sasuke-kun - szepnela slodkim glosem
- Jakos wole to slyszec w twoim wykonaniu- powiedzial i usmiechnal sie, ale to nie byl zwykly usmiech
[Każdy uśmiech w wykonaniu Sasuke jest niezwykły] [Noooom]. Widziala już pare razy jak sie usmiechal choc to zadkosc. Ale ten usmiech byl najwspanialszym usmiechem w jego wykonaniu. Jak zabrala siebie od jego twarzy [oO Kiedy ona zdążyła przysiąść się do jego twarzy?!] zobaczyla lekkie rumience ale akurat w tym momencie zgaslo swiatlo i zaczely sie reklamy [Ono też miało wyczucie czasu. Dlaczego w opkach nikt nigdy nie robi niczego tak po prostu- wszystko jest w Strategicznych! Punktach!].
- Jeny, chyba pojde spac na ty filmie..
- Czemu?- zapytał a wydawalo sie jej nawet ze jego glos byl taki smutny
[A co innego jeszcze Sasuke miał smutnego? >.<]
- Widzialam go już na premierze, i w studniu montazowym
[I w ogóle jestem zblazowana i znudzona. Obudź mnie, jak już przestaniesz się mną zachwycać].
- Aha szkoda.
- Czego szkoda?
- Skoro już jestesmy tu
[i] zdala[ś] od naszej klasy i sami myslalem ze obejrze ten film z toba a ty bedziesz opowiadac co i jak bylo nagrywane hehe
- W takim razie nie moge odmowic
[Właściwie, to może].
Rozmawiali tak i smiali sie. Zdarzalo sie nawet ze ich rece kladly sie na oparciu w tym samym czasie ale od razu je zabierali. Ich spojrzenia wtedy krzyzowaly sie i patrzyli sobie przez krotki moment prosto w oczy
[Aha, czyli zdarzyło się to... raz. Co za namiętność!].
- Swietnie tanczysz jak widze.
- Tak mozna tak powiedziec ale zeby to zatanczyc idealnie musialam to sporo razy powtarzac
[Normanie szoook]..
- A co bedzie w scenie zaraz- Sasuke powiedzial to patrzac Sakurze prosto w oczy
- Zaraz bedzie scena, ktorj najbardziej nie trawie(powiedziala z zartem a on o tym wiedzial
[cieszeszę się, że aŁtorka to powiedziała zamiast opisywać. Ile zaoszczędzonych sekund życia!]) zaraz bedzie scena poca..
Niedokonczyła bo Sasuke Ja wyreczył. Zatkał jej usta namietnym pocalunkiem. Sakura po chwili rozszerzyla usta dajac mu wieksze pole do popisu
[A co, podpisywał jej się jęzorem na podniebieniu?]. Ich jezyki tanczyly namietny taniec. Wygladalo to pieknie [Eeee... Nie. Serio, popatrz kiedyś na ludzi całujących się po francusku. Prawdziwych ludzi a nie bohaterów mang i filmów. Nie wyglądają „pięknie” tylko „głupio”]. Na ekranie kinowym i oni calowali się [Ktoś ustawił kamerkę z bezpośrednim przekazem na ekran kinowy?]. Po chwili oderwali sie od siebie.
- Przepraszam ponioslo mnie- powiedzial z lekka speszony brunet
- Nie przepraszaj- wydukala- Wiesz byl by z ciebie dobry aktor do takich scen i nie tylko - powiedziala i zarumienila sie
[uświadomiła sobie, że Sasuke ze swoim permanentnym pokerfejsem nie byłby dobry nawet do sprzedawania kurczaków w KFC] co nie umknelo uwadze bruneta choc bylo ciemno [Sharingan!]- nie martw sie nie powiem nikomu- dodala po chwili.
Reszta filmu minela jak by nic sie ne stalo. Zapalilo sie swiatlo a Karin jak poparzona wstala z miejsca i popatrzyla na balkon gdzie siedzieli Sasuke i Sakura. Sasuke wlasnie nakladal kurtke Sakurze
[Nikt im nie powiedział do czego służy szatnia?]. Ta w podziece dala mu nic nieznaczacego buziaka w policzek. Karin była wsciekła. Wybiegla z sali jak poparzona, a wszyscy patrzyli na nia jak na dziwaczke.

1 komentarz:

  1. okej, coby nie siać bełkotu, pozwolę sobie tym razem walnąć komentarz w punktach:

    -> czcionka: nie wiem, może ja ślepa jestem, ale... no denerwuje, no. ciężko mi się czyta. teraz, po zmniejszeniu, chyba jeszcze ciężej.
    -> komentarze: subiektywnie, większość jest po prostu albo zbyt hermetyczna, albo zbyt, well, gramatycznonazistowska. owszem, w kilku momentach śmiechłam, no ale dwa-trzy razy na całą analizę - z której większość to tekst bloga! - to trochę niezadowalająco jednak.
    -> a no właśnie, przeklejanie całej treści. rozumiem, szanuję i macie do tego oczywiście pełne prawo, ale mimo wszystko - Wasze komentarze się w tym po prostu gubią.

    dodając jeden do jednego i jeszcze jednego powyższego: ciężko po prostu przebrnąć przez całość. prawdopodobnie dlategóż macie niewielu czytelników. a szkoda, bo taka formuła analizatorni jest dość świeża i mogłaby być ciekawie pociągnięta.

    PS no wiem no, do tej Emmy to się trochę bez sensu przywaliłam i dopiero potem zdałam sobie z tego sprawę. misunderstanding. mea culpa.

    OdpowiedzUsuń