środa, 2 maja 2012

15.4 Miłość między wampirem a człowiekiem jest możliwa czyli Na balu u Ziemnolądowych Mutafonów z Plutona



Szanowny Internecie, Drodzy Czytelnicy!
Przepraszamy za skandaliczną obsuwę, związaną z tym, że człowiek zajmujący się moim internetem jest jako ten cymbał brzmiący (pozdrawiamy cię, Darku!). Za to dzisiejszy odcinek jest podwójny, więc na poziomie karmicznym wszystko się wyrównuje.
Dalej poznawać będziemy wampiry, Sakury i liczne nielogiczności zachodzące w kontaktach między nimi. Znajdziemy się balu u pana zastępów (czy ktoś jest zaskoczony?), Sakura rozpocznie swój lesbijski romans, a także zobaczymy, czym naprawdę powinien zajmować się łowca wampirów!

Zanalizowali: Ithil i Johnny Zeitgeist

Rozdział szósty
Sakura otworzyła oczy. Nie mogła uwierzyc w to co widziała. Dotknęła dłonią twarzy. Zdziwiła się czując na policzku, że jest cała mokra od łez. Czyżby płakała podczas swojej wędrówki w przeszłośc? [Nie, podczas ekspresowego lotu w czasie ślina jej pryskała z otwartych ust...] zadała sobie pytanie w myślach. Nagle usłyszła pytanie jej ojca:
- Teraz rozumiesz?
- Tak.-padła krótka odpowiedź z jej ust.
Masz jakieś pytania.- zapytał
[Narrator zapytał? A może to pytanie do czytelników? Bo ja swoje zadaję na bieżąco...]
- Nie.- odparła Różowowłosa.
- Możesz odejśc do swojego pokoju.-odparł znów odwracając się do okna i pogrążając się we własnych myślach
[„Zaraz... pamiętałem, żeby nagrać House'a? Pięknie, teraz mnie to będzie męczyło, a nie mogę wstać, bo stracę efekt dramatyczny!”]. Wstała i ruszyła chwiejnie w stronę wyjścia. Podtrzymując się ściany wróciła do swojego pokoju [Troskliwy z niego ojciec, nie ma co. Właśnie tak miałam spytać co z tym jej osłabieniem i czemu on ją w takim stanie jeszcze bardziej forsuje] [Mówię ci, on ma nadzieję, że mu w końcu córcia zejdzie i będzie mógł zrobić następną]. Po czym weszła do łóżka i od razu zasnęła. Była zbyt zmęczona, aby rozważac to co stało się przed chwilą w gabinecie ojca.
Spędziła w domu cały tydzień. Po odzyskaniu sił wróciła do szkoły
[Hej, a może jakieś opisy zamiast streszczenia akcji?] [Ja tam się cieszę, że ominął nas siedmiokrotny zapis „Sakura zeszła na śniadanie”]. Hinata cieszyła się, że przyjaciółka wróciła do szkoły. Cały czas plotkowały nadrabiając stracony czas. Po szkole poszły na lody i do centrum [Ach tak, te urocze rozrywki super groźnej wampirzej pogromczyni wampirów! (O Manwe, mam świętokradcze skojarzenie z Alucardem...)] [wiesz, Alucard pił krew jak oranżadkę, może zdarzało mu się i jakieś gałki zjeść... Chociaż znając go, byłyby to raczej gałki oczne]. Tak się zasiedziały, że sraciły poczucie czasu [czyli srały na nie]. Była już noc. Pożegnały się. Sakura była mądrzejsza [najlepszy dowcip tego opka!] i tym razem poszła do domu dłuższą drogą wiodącą przez miasto. Zrezygnowała z parku. Wolała się nie narażac. Ale myliła się. Nagle wyszły z kryjówek otaczając ją [Kto? Ziemnolądowe Mutafony z Plutona?]. Wiedziała, że mogą odważyc się i znów zaatakowac [No co ty, a ja byłem pewien że przyszły się przywitać i poczęstować ciasteczkami z koziego mleka!]. Ale nie wiedziała, że tam w dużej liczbie [Och, na opaCZność, TAM?! Tylko nie TAM!]. Zawsze w mieście atakowało jeden bądź dwa [Teraz się rozmnożyły, bo aŁtorka jednocześnie umieściła je w formie żeńskiej („mogą zaatakować”), męskiej („jeden lub dwa”) i nijakiej („atakowało”). Mogły się mnożyć jednocześnie płciowo i przez pączkowanie!]. Ale nigdy, aż tyle. Cofnęła się do tyłu i dotykając krzyżyka. Łuku i pistoletu nie mogła użyc ponieważ, bo [bo ponieważ albowiem gdyż] zostawiła je w domu. Zostało jej tylko to [Hej! A czy ona przypadkiem nie została nam przedstawiona jako grozę budząca zabójczyni wampirów? I co, potrzebuje takich magicznych fiku-miku żeby jej się udało?]. Lecz znowu, by straciła dużo energii i zemdlała [„by straciła dużo energii” co trzeba zrobić?]. Już miała zdjąc krzyżyk, kiedy zobaczyła, że wampiry jeden po drugim padają na ziemię. Nim się obejrzała wszystkie już nie żyły [znowu. Tym razem na śmierć]. Wyczuła czyjąś obecnośc.
- Wiem, że tu jesteś! Wyjdź!- krzyknęła. Nagle poczuła, że ktoś za nia stoi. Był tak szybki, że nie zdążyła zareagowac. Odwróciła się
[HaHA! Czyli jednak zdążyła zareagować!]. Przed nią stał nie kto inny jak ... Sasuke Ucicha [DAM DAM DAAAAAAM!] [O rajuśku, a co on tutaj robi?!] [Jesteśmy tacy zaskoczeni!]. Co on tu robi? pytała siebie [Razi wampiry swą zabójczą urodą]. Nagle wszystko zrozumiała. Ten atak na wampiry i szybkośc. Musi byc wampirem poziomu A [Widzę syndrom Belli: „Zrobił coś, czego nie rozumiem = JEST WAMPIREEEEM!”]. Tylko wampiry poziomu A mają posiadają ponadnaturalne umiejętności [Bo cała reszta wampirów jest zupełnie normalna. Każdy człowiek łazi po drzewach, porusza się bezszelestnie, daje się masowo zabijać w imię pamięci gatunkowej (co świadczy o absolutnym braku indywidualności i osobowości, która jest cechą ludzką) i PIJE KREW.] [Skoro zwykłe wampiry nie mają żadnych nadnaturalnych zdolności to na cholerę specjalnie szkoleni łowcy? Czym to-to się w takim razie różni od zwykłego przestępcy?]. Stała w oko w oko z wampirem. Nigdy by nie pomyślała, że kolega z wyższej klasy to wampir w dodatku klasy A [Dziwnie by się zrobiło jakbyś podejrzewała. Przy okazji – poziomy wampirów są ściągnięte z Hellsinga].
-Jesteś wampi...?- zapytała go, lecz nie dokończyła,bo zemdlała
[czemu? Z wrażenia?], a on szybkim ruchem złapał ją i wziął w ramiona. Nie doszła do siebie po ostatniej walce. Nadal była za słaba. Ucicha spojrzał na nieprzytomną dziewczynę w swoich ramionach i ruszył w stronę [swojej ukrytej piwniczki, pełnej pętli i łańcuchów?] jej domu [też perwersyjnie...].
Następna nocia w środę. Czekam na komcie. Buziaki! Miyako-chan.

Rozdział siódmy
Dedykacja dla Pestka [Pestek poczuła się jakoś tak... chwiejnie]
Otworzyła oczy. Nie musiała zgadywac, gdzie się znajduje. Oczywiście we własnym pokoju. Znowu. Nienawidziła swojej słabości [Czy umieszczeniu tych dwóch zdań po sobie przyświecała jakaś szczególna koncepcja?]. Przypomniała sobie jak otoczyły ją wampiry i uratował ją ON [Paliwo?]. Sasuke Ucicha. Nie podejrzewała go o to, nawet nie wyczuła aury, a potrafiła to. Teraz wie dlaczego [Czy nie logiczniej byłoby, żeby miał właśnie silniejszą aurę niż ludzie- szczególnie, że ma jakieś super-hiper moce?]. Sczególnie, ze wprzeciwieństwie do [w Internecie jest wiele takich zdań – samotnych, opuszczonych, pozbawionych pointy... Dlatego tak ważne jest, żebyście przekazali jeden procent swojego podatku na Dom Kompletnego Zdania. Bo wszystko powinno mieć sens!]. Musiał jakimś sposobem upodobnic ją [czyli Sakurę] do aury ludzkiej. Chodził w normalny dzień do szkoły. Ale wiedział dlaczego [No, to dobrze. Dobrze jest wiedzieć, po co się chodzi do szkoły. Ja przez większość czasu nie wiedziałem...]. Wampiry klasy A są odporne na słońce niż wampiry klasy E [Chyba zgubiłaś gdzieś „bardziej”. Nie krępuj się tak gubić słów w pędzie do swojego romansu]. Ten wampir należał do elity. To wszystko co wiedziała. Dlaczego mnie uratował? zapytała się w myślach. Nagle usłyszała pukanie do drzwi.
- Proszę - powiedziała. Do pokoju wszedł jej ojciec. Zamknął drzwi i usiadł przy łóżku.
- Dobrze się czujesz?- zapytał córkę.
- Tak.-odparła zielonooka.
- Co się stało? Znaleźliśmy cię nieprzytomną pod drzwiami.-zapytał Orochimaru.
- Nic.- powiedziała.
- Kiedyś mi powiesz prawdę,a teraz wstawaj. Idźiesz dzisiaj na przyjęcie, które wyprawił Yamanaka. [*parska* W ten czy inny sposób- bal musi być!] [A jej ojciec znów jest opiekuńczy jak widzę...] Będziesz pilnowała porządku na tym ,,wampirzym'' przyjęciu [Jeżeli na przyjęciu będą same wampiry- po co cudzysłów. Jeśli nie- czemu „wampirzym”?].- powiedział po czym wyszedł. Wstała i ruszyła do szafy, aby wyjąc suknię. Suknia była koloru różowego bez ramiączek z długim rozporkiem [Suknia z rozporkiem? W dodatku dużym? A co, gdyby rozporek był mniejszy to nie dała by rady ze swoim gigantycznym penisem?].
Założyła ją. Do tego buty na wysokich obczasach [Jeśli dojdzie do walki ma broń pod stopą- sprytne!] [Nie] [Masz rację, nie. Bo za cholerę i wszystkie jej cholerzątka nie wiem, co to są „obczasy”] [Może przyrządy obczajania czasu?]. Wzięła torebkę i ruszyła w stronę wyjścia. Na przyjęcie poszła na pieszo [to jak „na czczo”- taka subtelna aluzja, że na miejscu zamierza zdobyć jakiś środek transportu?], gdyż to było blisko ich domu. Pokazała zaproszenie i weszła. Rozejrzała się. Na przyjęciu znajdowali się sławni piosenkarze, aktorzy i wielu innych. Nie wiedziała,że są oni wampirami [To z niej dupa a nie łowca! Przy okazji – czemu ich jeszcze wszystkich nie spenetrowała osinowymi kołkami, jeśli wolno wiedzieć?]. Wzruszyła ramionami to nie jej sprawa [Dupa a nie łowca!!!]. Ona jest tu tylko, aby pilnowac porządku. Oparła się o kolumnę i obserwowała je. Nagle Pan Yamanaka klasnął w dłonie i powiedział:
-Proszę państwa dzisiaj na przyjęciu mamy dwóch ważnych gości. Pierwsza to przyszła głowa rodu łowców wampirów Sakura Haruno, córka Orochimaru,która została poproszona o pilnowanie porządku na przyjęciu. [„którą teraz zabijemy, gdyż jesteśmy złymi wampirami. Buahaha. Przekąski leżą związane pod stołami, gdyby ktoś miał ochotę...”] [I co za kretyństwo, żeby wampiry zapraszały sobie na przyjęcie ochronę w osobie łowczyni wampirów! Na cholerę im w ogóle ochrona? A jak przyjdzie co do czego- to co zrobi Sakura sama jedna? Pogrozi im paluszkiem?] Brawa.- powiedział. Dziewczyna ukłoniła się i powiedziała:
- Miło mi. Czuła na sobie nieprzyjemne spojrzenia wszystkich zebranych. Nie byli zadowoleni z jej obecności na przyjęciu, ale olewała to [a to ich powinna olać. Wodą święconą. No, dziewczyno, ogarnij się! Jesteś łowczynią wampirów! Łów sobie!]. Pan Yamanaka czując nieprzyjemną atmosferę kontynuował dalej:
- Specjalnym gościem jest dzisiaj Sasuke Ucicha [Druga próba zapisania nazwiska TruLoFFa- FAIL!].- wszyscy zaczęli bic brawa. Ich twarze były radosne i wesołe.
- Sasuke-sama! Sasuke-sama!- krzyczeli wszyscy [„tak, przyszedłam sama, bez niczyjej pomocy” powiedział(a) Sasuke z rumieńcem na twarzy].
- Dziękuję wam. Zacznijmy przyjęcie.- powiedział, a wampiry zaczęły klaskac jak szalone. Dziewczyna stała oniemała. Znowu on pomyślała. Najpierw mnie ratuje i znika niczym bohater [albo osoba, która wszystko zorganizowała. Ale to by miało sens, więc zapomnijcie, że o tym wspominałem]. Potem spotyka go na przyjęciu jakby nic się nie stało. Prychnęła. Musi byc jakąś ważną szychą skoro wszyscy go uwielbiają.
- Jak zawsze Sasuke-sama rozpocznie taniec wybierając partnerkę.- powiedział Yamanaka. [No doprawdy, kogóż może wybrać Sasuke? *chciałaby pogryźć pazury ale jej szkoda*] Wszystkie dziewczyny zaczęły chichotac. Były bardzo podniecone. Każda chciała byc tą ,,wybranką''oprócz niej. Ona nie chciała. Ale ją nie wybierze 
[JEEEEEEEEEJ nie wybierze, ty niereformowalna Miyako-chan, ty!] przecież jest człowiekiem, a nie wampirem.
Patrzyła jak Sasuke przeszkuje wzrokiem salę w poszukiwaniu partnerki. Nagle swój wzrok zatrzymał na Haruno po czym przesunął go dalej za nią. Po chwili zaczął ruszac w kierunku ,,wybranki''. Jakie było jej zdumienie kiedy zamiast ją minąc. Stanął przed nią, wyciągnął rękę i zapytał:
- Czy zatańczysz ze mną? Odjęło jej mowę. Spojrzała na salę. Wszyscy się na nich gapili. Nie miała wyścia [wepchnęła mu dłoń z osinowym kołkiem aż po łokieć?]. Położyła dłoń na jego i ukłoniła się.
- Z przyjemnością z tobą zatańczę.- powiedziała. Po chwili ruszyli na parkiet. Z nich inni wzięli przykład.
Dlaczego? dlaczego ja? pytała się w myślach. Ale odpowiedź znał tylko on. [Oj nie, nie tylko on...]
Notka miała byc w środę, ale miałam wenę i napisałam dzisiaj, więc w środę będzie inna. Czekam na komentarze.Buziaki! Miyako-chan.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz