poniedziałek, 7 maja 2012

16.2 Uroczystość czyli Blondyni kontratakują!

Szanowny Internecie, Drodzy Czytelnicy
Po krótkiej, ale jakże interesującej przerwie powracamy do naszego uroczego hetaliowego yaoica. A w programie: odpowiedź na pytanie - jak połączyć kabaret Dudek oraz Sama & Maxa? (odpowiedź - błędami ortograficznymi, oczywiście!), echa, jęki i dalszy ciąg wyginania charakterów postaci w fantazyjne kształty. Do tego dowiemy się, że posiadacze okularów mówią!
Zapraszamy!
 
Zanalizowali: Ithil i Johnny Zeitgeist

-Tino!- wykrzyknęli jednocześnie Polska i Veneziano widząc blondynka koło wyższego od niego okularnika, cała trójka rzuciła się na siebie w objęciach [w czyich objęciach?] [może tego wyższego okularnika?], reszta poszła przywitać się ze Szwecją
-No dalej, pokarz ją
[i pejczykiem, Jasiu, pejczykiem...]- Felek się niecierpliwił i Tino pokazał mu na swoim przedostatnim palcu złotą obrączkę- gratuluję- wyszczerzył się [Tino? Z zapisu dialogu wynika, że to on gratuluje Polsce... zobaczenia jego obrączki]

-No właśnie- poparł do Włochy- jest piękna- uśmiechnął się
-Taaaaa- rozmarzył się Tino
-Chodźcie do naszego domu- zawołał za nimi Berwald i wszyscy pojechali wielkim terenowym autem do wielkiego domu dwójki nowożeńców
[którzy nie byli wielcy i o których można było powiedzieć, że gdzieś tam tkwili...].
Już w środku gadali wesoło przy herbacie
-Będą jeszcze Litwa, Francja, Anglia, Ameryka, Austria, Szwajcaria, Sealand
[SealandIA! AŁtorko, nie rób siary!] i Rosja- powiedział Szwecja
-Rosja, a ten to po co?- burknął Feliks
-Wolę już go zaprosić niż oberwać kranem
[ponieważ Rosja jest uzbrojony w kran teleskopowy i bez problemu sięgnie z Moskwy do Helsinek!] - bąknął Tino a Felek przyznał mu rację i rozmowy trwały dalej
[Tutaj słowo dla czytelników nie znających Hetalii: jest to cecha charakterystyczna Ivana- czyli Rosji. Po pasku, w którym pokazano mu zastosowanie kranu Ivan uznał, że to genialne, bo można mieć ze sobą wodę gdziekolwiek by się nie było i od tej pory zawsze ma go przy sobie. Kran materializuje się w jego rękach w bardzo dziwnych momentach a według autorów hetaliowych fanfików- głównie wtedy, kiedy trzeba komuś zrobić nim krzywdę. Koniec dygresji].

-Pokarzemy wam pokoje
[nie, Sam! Pokój był niewinny!] [Nie ma niewinnych pokoi!] - powiedział Szwecja i podał narzeczonemu rękę, by pomóc mu wstać, ten z beztroskim uśmiechem ją przyjął i ruszyli parami po kolei [Poloneza czas zacząć!].
-Te oto trzy na końcu korytarza są do waszej dyspozycji- powiedział posiadacz okularów
[do swoich posiadających kolana i oddychających tlenem gości] - pokojówki już zatroszczyły się o wasze bagaże- dodał- tak więc życzę wam dobrej nocy- powiedział i odeszli piętro wyżej [hej, już?! Która jest godzina?!] do ich własnej sypialni [Czyli jednak jedna dla wszystkich... Ciekawe, czy mają piętrowe łóżka i śniadanie wliczone w cenę noclegu...].
Pokoje były spore i zaopatrzone w łazienki
[i to wszystko]. Jak się okazało ich rzeczy były poukładane w małych garderobach [Sprawa 1: kiedy?! Kiedy do prostytutki biedy te pokojówki zdążyły to zrobić? Sprawa 2: dlaczego skoro Berwald i Tino chcą być tacy fajni i wysublimowani pozwalają swojej służbie grzebać w bagażach gości?!].
-Wezmę prysznic- powiedział Felek i ruszył do łazienki
-Zostawisz mnie tak samego?- spytał z miną zbitego psa
[Gilbert? Litości!]
-Możesz iść ze mną- wzruszył ramionami niby obojętnie jednak policzki zapaliły mu się jak radary, mogę powiedzieć że było miło... i głośno
[nie wątpię, że było bardzo głośno, kiedy policzki Feliksa zmieniły się w radary. Czy miło? No cóż...] [Btw. Czy nikt ich nie nauczył (z drugiej strony po Polska i Prusy- oni mogli to olać...), że będąc w gościach co najmniej nieuprzejmie jest drzeć się przy seksie wniebogłosy?].


-Mówiłem żebyś się pospieszył, bo będziemy o późnej godzinie- mruknął niezadowolony blondyn
[w odróżnieniu od Berwalda, Tina, Feliksa, Ludwiga, Francisa... no i wszystkich innych blondynów występujących w tej historii!] spoglądając na duży dom przyjaciół [który, jak rozumiem, ani ładny nie jest, ani przestronny, ani nawet kolorowy... Duży i już!]
-Ależ nie gorączkuj się tak Arthurze- Francis objął go od tyłu w pasie
[och nie, i jeszcze do tego FrUK...]- jeszcze się świeci światło w 3 pokojach [straszniem ciekaw co to może znaczyć...] [Szyfr. Nie ma wyjścia]- mruknął po czym bezceremonialnie włączył dzwonek domowy.
Po chwili otworzyła im jakaś pokojówka
[tej nocy to ona wyciągnęła krótszą słomkę i musiała czatować przy drzwiach na gości, którzy przyjechali nocnym pociągiem... Przy okazji: Feliks, Gilbert i reszta ferajny przyjechali samochodem a ci co, na piechotkę zasuwali?]
-Arthur i Francis- przedstawił ich Anglia
[-.- kraj, który wymyślił dżentelmenów i lady mógłby chociaż udawać, że nie wychowały go małpy w buszu]
-Oh tak- powiedziała- panowie, się was spodziewali, proszę wejść zaprowadzę do pokoi i poinformuję
[skąd się biorą dzieci i śniadania w tej noclegowni]- powiedziała i pokazała im pokój na samym początku korytarza (a tak w ogóle do na 2 piętrze, a pokoje Finka i Szwedka były na 3 piętrze) [*spływa na nią oświecenie* No tak! Teraz to wszystko ma sens!] [Serio?!] [Nie, próbowałam być miła...].

Po pokoju rozległo się pukanie
[odnoszę wrażenie, że zaszedł tu pewien błąd językowy...], zagłuszające ciche westchnienia Finlandii [*zamyka oczy i składa ręce jak do modlitwy* Proszę, niech on myje nogi, proszę, niech on myje nogi...]
-Co się stało?- powiedział głośno Berwald
[który nawet nie uznał za stosowne przerwać. Umie się okazać szacunek dla ukochanej osoby!] a pokojówka nie słysząc wyraźnie pozwolenia nie wchodziła [Łaaaał! Nie wchodzi gdzie jej nie proszą! Co za szczyt ogłady i taktu! *podziwia*]
-Panowie Anglia i Francja przybyli, są w pokoju- powiedziała przez drzwi
-Dobrze, dzięk...- nie dokończył bo jego usta zostały zamknięte przez pocałunek
[Widzę, że oni tam wszyscy uczyli się manier u tej samej osoby...]. Kobieta odeszła i zaraz później rozległ się jęk młodszego blondyna dochodząc [a co, jęk się spóźnił na pociąg?]. Chwilę później to samo było z Szwedkiem i zasnęli wtuleni w siebie [Wiecie co? Uwielbiam seks według aŁtoreczek! xD Mówię serio. Kiedy czytam opisy wszystkich tych postaci bez żadnego przygotowania uprawiających seks analny, będących „całymi od spermy” i zasypiających zaraz po orgazmie to choć coś we mnie krzyczy, że nie ma nic właściwego w tym, żeby trzynastoletnie dziewczynki opisywały takie rzeczy to coś innego mówi, że nikt, kto uprawiał kiedykolwiek seks nie opisywałby go w ten sposób. I napawa mnie to otuchą...].

Rano wszyscy spotkali się w jadalni w mniej więcej tym samym czasie (pokojówki ich powiadomiły o godzinach posiłków i że pan Oxenstierna nie lubi gdy ktoś jest niepunktualny przy posiłkach)
[ty patrz, a ja myślałem, że grzeczność nakazuje zjawić się o odpowiedniej porze... Coś niewychowane te europejskie kraje, ja nie mogę...]
-Francek- powitali się Antonio, Gilbert i Francja
[Wszyscy powitali się tym słowem?]
-No się macie- powiedział
[co?]
-Złowiłeś tę rybę- raczej stwierdził niż spytał Carriedo
[słucham?] [„Co powie ryba gdy się ją zdyba...”]
-Nie porównuj mnie do ryby- oburzył się Arthur
[Sensie? Opisie? Logiko? Jesteście tam? Hop hop! Hop! Hop! Hop... Hop... ciastko! Hop...]
-Witajcie- przerwał im Finek wchodzący wesoło do jadalni
[Jak się wesoło chodzi?] [Jak Tom Bombadil: „
Stary Tom Bombadil to kompan milutki, Ma niebieski kabacik i żółte ma butki” *nuci*]
-Oh taaak, miłość się unosi w powietrzu- rozanielił się Francja [rozumiem, że nad drzwiami wejściowymi wisi tabliczka „Prysznice opcjonalne”?]
-Nie podniecaj się- zrzucił bo na ziemię Anglia
[Jak zrzucił? Z bara mu zasunął czy co?]
-Ale jesteś nieczuły- burknął po czym złożyli życzenia blondynom
[Wszystkim blondynom na sali! Wliczając: Feliksa! Ludwiga! Berwalda! Tino! Arthura! Francisa!...].
Śniadanie minęło w miłej atmosferze
[Czy ktoś zszedł?].
Zaraz po posiłku przybyła następna część gości w tym:
-Alfred
-Roderich
-Vash
-Peter
Alfredowi i Peterowi przydzielono pokój razem a Roderichowi i Vashowi też razem
[Tak dla odmiany jak rozumiem?] [Mam pytanie: dlaczego w tej wielkiej posiadłości Berwalda i Tino nie ma miejsca, żeby goście mogli mieć własne pokoje? W przypadku Ludwiga i Feliciano to rozumiem- wszyscy wiedzą, że są razem więc można ich zakwaterować razem, ale reszta?].
Przed obiadem dotarł Toris w towarzystwie Rosji
Znowu były życzenia i zgadnijcie kto będzie w pokoju z Ivanem ^^
[Ani myślę. To ty prowadzisz akcję a jak chcesz, żeby czytelnicy zgadywali to ich subtelnie zachęć] [A może to Gniewomir Ssak, Plątonogi Kapitan Szesnastomasztowca „Kryza”?].
-Biedny Licia- mruknął Polska
-Znów mamy udawać że nic między nami nie ma?- spytał niezadowolony Prusy w duchu śmiejąc się z lodu Litwy
[to nieładnie tak śmiać się z czyjejś skrystalizowanej wody] [O Manwe, komu Litwa już zdążył zrobić loda? I czemu?]
-No... ale na osobności to będzie generalnie OK- powiedział Felek
-Gilbert, już jak na spowiedzi, co się tu dzieje?- doskoczył do nich Francis (który o niczym nie wie)
[to bardzo ciekawe, opowiedz więcej! – poprosił Johnny (który jest sarkastycznym draniem i nie lubi, kiedy istotne elementy fabuły podaje mu się w nawiasach)]
-O co ci znowu chodzi?- westchnął opadając na fotel
[kto?]
-Cały czas kręcisz się koło niego, no i jeszcze tak na niego patrzysz...- Francis dalej by tak gadał gdyby Prusy nie zamknął mu jadaczki
-Cicho bądź, dociekliwy Francuzie- powiedział spoglądając na Feliksa, który westchnął
-Francisie, mógłbyś to zachować dla siebie?- spytał patrząc na niego błagalnie
[bo do tej pory robiliście tak świetną robotę przy ukrywaniu tego!]
-Skoro ci tak zależy, to mogę być cicho- powiedział trochę zszokowany
-Dzięki- burknął Gilbert
-No ale wam też gratulacje- wyszczerzył się- ile jesteście razem?- spytał
-Rok- burknął Feliks a Francja z bananem zrobił krok w stronę Anglii
[*nie ma skojarzeń*] [to miło. Taki banan to dobre źródło potasu]
-Ale nie mów nikomu- upomniał go Prusy- jeszcze umiem katować zdrajców- dodał
[bardzo... nazistowskie z twojej strony. Fuj]
-Spoko, jeśli tego wymaga miłość to zrobię to dla was- powiedział pośpiewując sobie pioseneczkę o miłości
[*zerk*] [*zerk*] [Miiiłość rośnie woookół nas...!]. Podszedł do Anglii w ogóle nic sobie nie robiąc z tego że właśnie kłócił się z USA, pociągnął go w pasie [*rzeczowym tonem* innymi słowy: Francis był w pasie pociągający] [Ithil!] i wpił się w jego usta. Ameryka wyglądał jakby właśnie go poraziło.
-Francisie- powiedział
[KTO?!] karcąco a ten tylko się uśmiechnął
-Ukradnę ci go- powiedział Bonnefoy i pociągnął Arthura w bliżej nieokreślony kierunek pozostawiając Alfreda samego.

-Feliksie- krzyknął Litwa wbiegając do pokoju
-Uuu- mruknął Prusy i Polska podszedł szybko do przyjaciela
-Co?- spytał
[o, widzę wcielenie przyjacielskości i troskliwości!]
-Czy ty widziałeś z kim jesteś w pokoju, czy ty widziałeś z kim ja jestem w pokoju?- powiedział histerycznie Toris
[„czy to widziałeś, z kim pokój jest ze mną?!” krzyczał Litwa „Pokój czy widziałeś z kim ty ja pokój?! Nie, nie jestem histeryczny! Sam się zamknij!”]
-No... tak generalnie, to jestem to
[talnie zadowolony, bo dobrał mi się do] ud wczoraj- powiedział
-Już spałeś z tym... Z NIM?- Litwa ledwo pobladł a Polska oblał się rumieńcem, mając skojarzenie- w jednym pokoju?- dodał po chwili- nic ci nie zrobił?- spytał ostrożnie
-Nie- powiedział Feliks
-Ale, ale... IVAN SIĘ UPARŁ ŻE MAM Z NIM SPAĆ W JEDNYM ŁÓŻKU!- wydarł się histerycznie aż wszyscy na niego spojrzeli. Feliks samą siłą woli powstrzymywał się żeby nie wybuchnąć śmiechem
[jestem wzruszona jego postawą], za to Gilbert totalnie tarzał się śmiejąc w najlepsze [Haha. Gwałty są takie śmieszne!]. Za to jego kurczaczek skakał na nim ciągle, byleby nie waść pod właściciela.
-Co się dzieje?- do pokoju zajrzała głowa Ivana i on sam dzierżący kran w ręku. Toris biedaczyna zemdlał z przerażenia
[ja się nie dziwie. Głowy pojawiają się oddzielone od ciała... też bym mdlał!].

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz