czwartek, 3 maja 2012

16.1 Uroczystość czyli Niezwykle Przewiewna Bluzeczka pana Gilba Gagginsa

Szanowny Internecie, Drodzy Czytelnicy!
Zapewne nie każdy z was zaznajomiony jest serią Axis Powers Hetalia - komediową mangą w której głównymi bohaterami są antropomorficzne personifikacji różnych krajów. Seria jest całkiem fajna i dość ją z Ithil lubimy (niektórzy bardziej od innych...). Nie jesteśmy też w tym osamotnieni.
I tutaj pojawia się problem.
Znana wam jest już koncepcja yaoi, z którą dzielnie zmagałem się jakiś czas temu w tej analizie. A kiedy uświadomicie sobie, że większość postaci w Hetalii to bardzo ładnie narysowani faceci, dojdziecie pewnie do takich samych wniosków jak te, która wysnuła aŁtorka dzisiejszego tekstu. Mnie coś takiego ani ziębi, ani grzeje, a Ithil... Cóż, to opowieść na inny czas.
W każdym razie czeka nas jeden z tych yaojców, w których pojęcie aŁtorki o męskiej anatomii, podstawowej geografii a także zwykłe grzeczności jest mniej niż nikłe. Ponadto - w dzisiejszym odcinku: gościnny występ Szatana (która zgodziła się użyczyć nam nieco swojej hetaliowej wiedzy, żebyśmy przynajmniej rozróżniali postacie), porno dla pań, oraz pan Gilbo Gaggins z Prus End.
Po tym przydługim wstępie życzę przyjemnej lektury! 
Dla zainteresowanych: tu znajdziecie odautorskie opisy postaci

Zanalizowali: Ithil, Johnny Zeitgeist i lekkie wsparcie merytoryczne Szatana

-Feliks [Polska- Feliks Łukasiewicz], Felek, Felka- nic nie działało polak spał słodko- WIELKA MICHO BIGOSU, OBUDŹ SIĘ! [em... mały talerzu sałatki, powstań? A może spróbujesz jeszcze raz, ale sensownie?]- krzyknął a Felek zerwał się na nogi przerażonemu aż spadły gacie
-Hih- Prusy [Prusy- Gilbert Weillschmidt] jakby mógł to tarzał by się teraz po podłodze, jednak nie chciał zrobić z Dumy Prus naleśnika
-I z czego się śmiejesz?- bąknął czerwony na twarzy blondyn podciągając materiał, ale nie doczekawszy się odpowiedzi fuknął i poszedł sobie pod prysznic.
Ciągle myślał że zapomniał o czymś bardzo ważnym i kiedy wyłączał wodę odpowiedź wpadła mu wreszcie do łba [Czy ona naprawdę zamierza cały czas prowadzić narracje w taki sposób?] [NIE. Potem będzie gorzej!].
Przecież zostali zaproszeni do Szwecji [Berwald Oxenstierna- Szwecja] i Finlandii [Tino
Väinämöinen- Finlandia], a on jeszcze nie jest gotowy. Zgon. [*zgon*] [Analiza zostanie wznowiona, kiedy analizatorom uda się jakoś reanimować siebie nawzajem]
Szybko się wytarł i pobiegł do pokoju ubrać się, bo głuptak zapomniał ubrań. Gilba nie było w pokoju, więc spokojnie się odział [Cóż, pochwaliłabym cię za ten lekki archaizm gdyby nie palące podejrzenie, że po prostu miałaś szczęście przy słowniku synonimów...] [Ale go użyła!] [Racja, Johnny. No to trochę ją pochwalam].
Gdy ścielił łóżko zjawił się jego Gilbercik
-Przyniosłem ci śniadanie- uśmiechnął się i postawił na stoliku naleśniki z syropem klonowym i sok porzeczkowy [AAAGRH! To Ithil zna się na Hetalii [Johnny nie lubi yaoi ^^] ale nawet ja wiem, że Prusy nigdy, nigdy nie przyniósłby nikomu śniadania do łóżka, choćby była to jego rodzona matka której ktoś amputował nogi piłą łańcuchową!]. Feliks podziękował i szybko zabrał się za pałaszowanie śniadania [Nie, serio? Śniadania?! Bez jaj!].
-Pycha- powiedział pomiędzy kęsami a czerwonooki tylko uśmiechnął się z wyższością, jak zawsze kiedy Felek go chwalił za talent kucharski [Kiedy Feliks chwalił jego umiejętności łóżkowe Gilbert zieleniał i szedł się wieszać].
Łukasiewicz zjadłszy posiłek dał buziaka Prusakowi w policzek [składnia trochę szwankuje ale co tam] i zszedł na do kuchni zmyć naczynia [Haha! Śniadanie śniadaniem- zejście być musi!]. Byli razem już od roku, a wiedzieli o tym jedynie Ludwig [Ludwig Weillschmidt- Niemcy], Antonio [Antonio
Fernandez Carriedo- Hiszpania], Vargasi [Feliciano i Lovino Vargas- Włochy północne i południowe], Tino i Berwald. Felka zawsze przechodził zimny dreszcz kiedy myślał o tym jak by zareagował Toris [Toris Laurinaitis- Litwa] na tę wiadomość. Już nie raz się nasłuchał jaki to Gilbert jest z ust Litwy [A jaki jest Gilbert z ust Litwy? :3].
-Feliks spakuj się wreszcie, jeszcze dzisiaj mamy być w Niemczech [z Polski do Szwecji przez Niemcy? No spoko...]- powiedział Prusak dotarłszy do kuchni
-Spoko, totalnie mam wszystko pod kontrolą- skłamał i wytarł ręce o ręcznik i szybkim krokiem wrócił się do sypialni gdzie z wielkimi problemami zaczął się "pakować". [A tu, Drodzy nie-hetaliowi Czytelnicy mamy do czynienia z, niestety dość popularnym, headkanonem: Polska to totalny idiota a na dodatek transwestyta...]
Po około pół godzinie do pokoju zajrzał Prusy i widząc totalny bałagan westchnął cierpiętniczo i pomógł Felkowi (odwalił robotę za niego).


-Dziękuję- powiedział Felek wynosząc swoje generalne 2 walizki na korytarz [… oraz mówi „totalnie” i „generalnie”. AŁtorki uważają więc, że w wypowiedziach Polski mogą ciepać te dwa słowa bez opamiętania i żadnego sensu]
-Nie ma sprawy- mruknął Gilbo [Gilbo Gaggins!] i pociągnął Felka do siebie, kiedy ten tylko postawił bagaż. Całowali się namiętnie w korytarzyku, kiedy usłyszeli donośne pykanie do drzwi [ oraz cichy głosik: „Gilbo, no podziel się fajkowym zielem bo wypalę ci całe drzwi!”] niechętnie się od siebie oderwali.
Felek podszedł do drzwi i lekko je uchylił wystawiając łebek na widok przyjaciela ucieszył się a jednak zmartwił [w związku z czym uśmiechnął się, a jednak zapłakał oraz usiadł, a jednak wstał] bo Toris bez problemu mógł zauważyć Gilberta.
-Licia- wykrzyknął i uwiesił się przyjacielowi na szyi zamykając przy tym drzwi nogą. Weillschmidt usłyszał imię, którego właściciel działał mu na nerwy ale ruszył do biblioteczki w której lubił przebywać [W sensie... zamykał się w oszklonej szafce i przeżywał nirwanę? Cóż, każdy ma jakieś hobby...] i wziął się za jakąś niemiecką książkę.

-Wejdziesz?- spytał po jakimś czasie Feliks zakładając że Prus już nie ma w polu widzenia [A teraz udam, że mam do czynienia z bohaterami, którym Lili-chan nie amputowała charakterów. I wychodzi mi, że Gilbert właśnie stałby na środku przedpokoju z wyzywającą miną, złapałby Feliksa i pocałował, albo w ogóle posunął na oczach przyjaciela żeby zaznaczyć, że teraz to jego własność. A w ogóle to bardzo mądrze zapraszać Torisa teraz do domu: rozumiem, że nie ma tam żadnych rzeczy Gilberta? Dwa zestawy mokrych talerzy po śniadaniu? No i wystarczy, żeby chłopaczyna chciał pożyczyć książkę...] [Ithil oczekuje rozsądnych zachowań po boCHaterach opka. Biedna, biedna Ithil...].
-Chętnie- uśmiechnął się Toris i po chwili [PUF!] już siedzieli w kuchni z kubkami herbaty. Gadali sobie i śmiali dość głośno co nieco denerwowało Prusaka [Karaluchy!] [*tup!* *tup!* *tup!* Po problemie!] [Mój ty bohaterze! ^^ *mdląco różowa scena kiedy ona jest słaba, kobieca i pełna uwielbienia, a on silny, męski i zaradny*] [Aha! :3] . Zawsze starał się trzymać nerwy na wodzy [Przepraszam, mam ochotę się roześmiać. Wrócę za chwilę...], jednak Toris działał na niego jak płachta na byka i wzajemnie [Jak byk na płachtę?] [Ithil nie śmiej się, to w zasadzie jest poprawne] [Wiem, ale i tak wygląda głupio!]. Na dodatek wydawało mu się że Litwa próbuje poderwać Polskę (co po części było prawdą), jednak zielonooki zawsze zaprzeczał.
-Wiesz Licia, było mi generalnie prze miło- powiedział Polska, ale wiesz umówiłem się Felicjano, że pojadę z nim i Ludem [O, widzę, że narrator też ma swoje plany?] [Nie no, to przecież logiczne! Narrator musi pojechać z nimi do posiadłości żeby móc opisywać co się tam dzieje! No naprawdę, Johnny, jak ty się nic nie uczysz!] do Tino i Berwalda- dokończył a Toris zrozumiawszy [czyli po jakiś dwóch tygodniach jako, że z pomyślunkiem u niego było raczej... ciężkawo...] wstał uścisnęli się jeszcze na pożegnanie i Feliks już miał zamknąć drzwi kiedy zawołał jeszcze za Litwą- będziesz, prawda?- spytał [NO WAI!!!]
-Tak- odkrzyknął ciemno włosy i Felek mógł zamknąć drzwi.
Pozmywał kubki, żeby nic brudnego nie czekało na nich jak wrócą po czym poszukał Prusaka. Był tam gdzie najpewniej można go było spotkać [Prusy w bibliotece? Na Fritza, ktoś tu chyba czytał za dużo złych fanfików a za mało oglądał anime!] (książka była do połowy przeczytana ^^) [Rozumiem, że ma to jakieś niezwykle kluczowe znaczenie?]
-Czego chciał?- mruknął blondyn widząc wchodzącego chłopaka [Jedynym blondynem jest w tym momencie Feliks więc... gdzie Gilbert wchodził?] [*niemamskojarzeńanitrochę*]
-Pogadać- mruknął- a tak generalnie, to musimy się zbierać- powiedział a Gilbert zerknął na zegar, który wskazywał 15:30 [Jak równiutko. A poza tym to patrzcie i podziwiajcie jak się odbywa podróż do innego, i to wcale nie tak bliskiego kraju. Me gusta!] [Przecież to opko, czego chcesz?] [Masz rację, Johnny, ale wiesz... Wciąż mam nadzieję, że uda nam się znaleźć w opkach coś sensownego] [Masz na myśli bardziej sensownego niż poprawnie użyta kropka?] [Yhm...] [Prr, szalona!]
-Taa- westchnął i poszli poubierać buty i letnie płaszczyki.

Jakoś dotarli do domu Ludwiga
-Feliks!- przywitał ich krzyk Felicjano który uwiesił się na szyi blondyna
-Felicjano, urosłeś- Feliks wytrzeszczył oczy [na kraj sporo od siebie starszy] (ćwierć centymetra też się liczy) [Niezmiernie mnie fascynuje jedna kwestia: czy to Feliciano podrósł o ćwierć centymetra czy Feliks wytrzeszczył oczy tak, ze zrobiły się o ćwierć centymetra większe] [oO Wiesz, że nawet nie wzięłam pod uwagę ewentualności, że może chodzić o wzrost Feliciano?!]
-No- chłopak wyglądał na dumnego z siebie, zaraz będę taki jak Ludwig- powiedział spoglądając na witających się braci.
-Kurna, mówiłem że się spóźnimy- zza drzwi usłyszeli krzyk Romano
-Braciszek!- Felicjano już uwiesił się na drugim posiadaczu "włoskiego loczka"*
-Się masz Antonio- przywitał się Prusy
-Oh Gilbercie, pachniesz seksem i ty też Ludwigu- [jakich ciekawostek dowiadujemy się z tej dzieUa! Na przykład – ludy germańskie mają kiepską higienę osobistą!] zaśmiał się o obaj bracia skrzywili się lekko mając nadzieję że nikt tego nie słyszał [„Oh, ale ci zaraz przywalę” powiedział Gilbert najbardziej drewnianym tonem, jaki mógł z siebie wydobyć. „Rumienie się” dodał Ludwig takim tonem, że zaczął pretendować do kolejnego odtwórcy R2D2]
-No to możemy jechać do portu- powiedział po chwili donośnie Niemcy, po czym pożegnał się ze swoimi psami i wszyscy jednym wozem [drabiniastym] pojechali do Zempin (o ile tam jest port [że CO?! Jeśli nie potrafisz spędzić pół minuty sprawdzając porty w Niemczech, TO NIE PISZ O NICH TEKSTU!]) i stateczkiem do Finlandii, na Helsinki.

-Zagrajmy w karty- zaproponował Feliks już na statku, co inni przyjęli z entuzjazmem
-Zagramy w pokera- zaproponował Prusy
-Na rozbieranie- dodał Antonio [Panie i Panowie! Zapraszamy na pocieszną historię pod tytułem „Co aŁtorka uważa za pornografię dla dziewcząt”!]
-Phi- fuknął Romano siadając koło niego przy stole
-Nie ma sprawy- powiedział wesoły Feliciano zaglądając przez szybę w podłodze podkładu. Ludwig pokręcił z rezygnacją głową ale też się przysiadł.
Pierwszą partię przegrał Felicjano i pozbył się buta, drugą też on i nie miał już drugiego sandałka, trzecią Lovino i poszedł w ślady za bratem, pozbywając się obuwia [Od razu obu butów. Lovino w głębi duszy był ekshibicjonistą i liczył, że szybko pozbędzie się też reszty garderoby]. Dalej przegrywali głównie oni o dziwo w następnej kolejce przegrał Prusy i zażenowany pozbył się przewiewnej bluzeczki [O.O Bóg widzi i nie grzmi... Przewiewna bluzeczka Prus...] ukazując światu swoje ładnie wyrzeźbione ciało. Feliks wyszczerzył się do niego zwycięsko, ciągle wygrywał, skubaniec jeden [to chyba pierwsza w moim życiu sytuacja, kiedy Narrator jest uprzedzony do jednej z postaci...], a Antonio gwizdnął
-Graj- powiedział niezadowolony Włoch, któremu została już tylko dolna część garderoby. Teraz przegrał Antonio i bezceremonialnie ściągnął z siebie spodnie (miał na sobie szerokie bokserki) [Kolejna hiper-ważna dla rozwoju akcji informacja...]. Włochy poł. znów fuknął i na nowo zaczęli grać.
Skończyło się na tym że Vargasi zostali PRAWIE nadzy [dziękuje, ze to tak PODKREŚLASZ. Jeszcze bym nie ZAUWAŻYŁA twojego niezwykle błyskotliwego ELEMENTU komicznego. Niestety, wciąż nie DORASTASZ do tego dowcipu ze SPADAJĄCYMI majtkami Feliksa], a cała reszta (oprócz Feliksa) straciła większą lub mniejszą część garderoby [Co to jest większa lub mniejsza część garderoby?] [To znaczy, że za okno poleciał albo jeden wieszak albo całe drzwi. W zależności od tego, jak aŁtorka chciała nas ubawić].
Wszyscy popatrzyli na Feliksa zdając sobie sprawę, że bezprecedensowo wygrał [To znaczy, że... jeszcze nigdy się nie zdarzyło, żeby Feliks cokolwiek wygrał? Zabawna sprawa, nie uważałem się za patriotę dopóki nie zapałałem chęcią wsadzenia Lili-chan książki od historii w gardło...].
-W nagrodę postawię ci coś do picia- powiedział i po chwili przed blondynem stała cola zero w puszce z lodówki [O Manwe, co to opko mi robi: zobaczyłam Gilberta biorącego ze stojaka Colę Zero pod postacią takiej fajnej, musującej Calineczki, wkładającego ją do wyjętej z lodówki puszki i podającego całość Feliksowi...]
-Dzięki- powiedział z uśmiechem i łyknął gazowany napój a Gilbert przysiadł się do niego na wygodnym fotelu.
Felek odstawił napój na stolik i ułożył głowę na jego kolanach [Po chwili zaczął jęczeć, bo cała kabina z nim na czele była mokra i się lepiła]. Blondyn uśmiechnął się miło i zaczął bawić się jego włosami [A wygodnie mu było tak podnosić ręce do głowy Gilberta? Nie lepiej byłoby robić to na siedząco?].
-Ludwisiu, popatrz tylko na nich- westchnął rozmarzony Felicjano gdzieś w kącie lepiąc się do wyższego od siebie młodego mężczyzny [Ludwig i Feliciano są w tym samym wieku, jak mi przykro] [Lili-chan chodziło chyba, że Ludwig jest młodszy od Gilberta? Co nadal nie działa, bo Ludwig jest antropomorficzną personifikacją państwa niemieckiego i jako taki jest BARDZO stary], który zaciekawiony spojrzał na swojego brata
-Heh, ależ on się zmienił przez tego Łukasiewicza- zaśmiał się blondyn- a tak w ogóle do gdzie twój brat i Antonio?- spytał całując Włocha [=.= Ludwig, który mówi „heh”. Ludwig, który zachęca innych do mówienia na głos o uczuciach. Ludwig CAŁUJĄCY Feliciano z własnej woli i przy ludziach... MochiLudwigu, pociesz! *leci do swojej ludwigowej przytulanki*] [I gdyby ktoś się zastanawiał – TAK, Ithil ma ludwigową przytulankę. Serio] [Nawet dwie! :3]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz