środa, 2 maja 2012

15.5 Miłość między wampirem a człowiekiem jest możliwa czyli Prawdy życia według świetej Sakury

Dobry wieczór, kochani
Powoli kończymy już naszą przygodę z Sakurą. Póki jednak jeszcze nam towarzyszy będziemy podziwiali godną podziwu niedostępność Łowczyni, aŁtorka rzuci nowe światło na tak zmurszałe pojęcia jak „setki” i „pilnowanie” oraz zapoznamy się bliżej z sakurzymi gabarytami.
Czegóż trzeba więcej do szczęścia?
Czytajcie!

Adres bloga: http://vampire-and-hunter-love.blog.onet.pl/
Zanalizowali: Ithil i Johnny Zeitgeist

Rozdział ósmy
Sakura nadal nie mogła uwierzyc, że to ją wybrał na na swoją dzisiejszą partnerkę do tańca[ponieważ dokładnie do tego sprowadziły się jej wszystkie problemy – jakie wizje, jaka powinność, do której trenowano ją od małego? Tańcz, głupia tańcz, krucyfiksem się baw!]. Spojrzała na twarze dziewczyn, które mijała podczas tańca. Nie wyglądały na zadowolone, raczej na zazdrosne [a czemu miałyby być zadowolone, jeśli wolno spytać? Czy Sasuke aż tak depcze nogi partnerek podczas tańca?]. Bardzo zazdrosne.  Nie dziwiła się dlaczego. Po pierwsze był bardzo przystojny, a po drugie był jakąś ważną osobistością wśród wampirów. Na nie[j] nie robiło to żadnego wrażenia. Nie podobało jej się to [Jasne jasne, wszyscy ci wierzymy. O! Jak bardzo!]. Zastanawiała się dlaczego ona? Była tu tylko po to, aby pilnowac porządku, a nie bawic się. W dodatku nie lubiła zwracac na siebie uwagi [I- niech zgadnę- w poprzedniej szkole nikt nie zwracał na ciebie uwagi? Potknij się jeszcze. No potknij!]. Wolała teraz postac, gdzieś niż tańczyc, zwłaszcza z nim [A przecinek hasa! Oj hasa...]. Nagle poczuła na skórze niemiły dreszczyk. Tak zawsze się działo, gdy ktoś na nią patrzył [No to nie miała dziewczyna łatwego życia. Jak nią tak cały czas telepało]. Ciekawa zaczęła rozglądac się po sali. Nie musiała się bac, że nadepnie mu na nogę, bo była świetną tancerką [A jakże! Powinnaś się raczej skupiać na tańczeniu żeby powściągać swe niezwykłe umiejętności- stracisz czujność i od razu zawładniesz całym parkietem, wszyscy odsuną się oniemiali i będą się gapić...] [A nią wtedy tak zatelepie, że odkryje breakdace >.<]. W dodatku Sasuke wspaniale prowadził. Tak jak ona tańczył doskonale. Ich ciała doskonale znały [co?] [Siebie nawzajem]. Poruszali się w takt muzyki płynnie [Ekhm... No tak. Mniej-więcej na tym polega tańczenie].
Różowowłosa nie znalazła nikogo kto by się na nią gapił [A to szubrawcy! Nie doceniają wspaniałej sztuki tańca przekazywanej w rodzinie Haruno z pokolenia na pokolenie!]. Wszystkie wampiry były zajęte rozmową lub tańcem. A ona nadal czuła ten dreszczyk. W końcu skoncetrowac na tańcu [„Sakura TAŃCZYĆ! Sakura chodzić do Szkoła Tańca Pan Pudzian! Sakura być taka słodka!”] i odwróciła głowę w stronę partnera. Wtedy napotkała wzrok czarnych oczu, które patrzyły się na nią jakby chciały prześwidrowac ją wzrokiem. Wtedy do niej dotarło, że tą osobą był Ucicha [Bystrzacha z niej!]. Wcale jej się to nie podobało. Czuła się jak  towar, który ogląda kupiec czy nie ma żadnego uszczerbku [Sasuke z uwagą obejrzał oba profile Sakury, po czy zadarł jej sukienkę i obejrzał pęciny] [ Darowanej Sakurze nie zagląda się w... no cóż. W każdym razie TAM na pewno nie ma zębów!]. Nie lubiła tego. Chciała, aby taniec się wreszcie [hej, ja też bym chciał, aby taniec się wreszcie! No to jest nas dwoje! Jak to miło]. I będzie mogła wrócic do pilnowania [A tańcząc nie może pilnować? To chyba nawet lepiej, bo przemieszczając się po parkiecie może dyskretnie sprawdzać każdy kątek]. Wreszcie taniec się skończył. Haruno ukłoniła się dziękując w ten sposób za taniec po czym wróciła do podpierania ściany, czyli pilnowania [Podpieranie ściany = pilnowanie? Kurczę, to jaka ja jestem wyszkolona!] [*pręży pierś godną- jak się okazuje- strażnika pałacu Buckingham*] . Po ich tańcu Ucicha tańczył z innymi  dziewczynami, ale nie odrwywając od niej wzroku [
"... We włosy miał wtarty żel"]. Zdegustowana jego gapieniem się na nią wyszła na balkon i zaczęła ptrzyc [Aha, czyli po sali obijała się z zamkniętymi oczyma. Niektórym jak widać nawet długotrwały trening podczas szkolnych potańcówek nie wystarcza...]. Noc był bezchmurna, pełna gwiazd [i nieco transseksualno].
- Piękna noc, Nieprawadaż?- usłyszała za sobą znajomy głos [„Prawdam, prawdam” odparła Sakura posłusznie].
- Tak.- odparła spokojnie dziewczyna nie odwracając się. Wiedziała, kto to. Zaskoczył ją, nawet nie usłyszła jego kroków za sobą [A co z wampirzą aurą? Rany, albo ona jest wyjątkowo kiepska albo bycie takim zabójcą jest do dupy: wyczuwa tylko „zwykłe” wampiry, ale te potężne, które naprawdę mogą zrobić krzywdę- nie]. Był szybki. Musiała przyznac. Ale postanowiła nie dac po sobie znac, że zrobił na niej wrażenie.
- Czego ty chcesz ode mnie?. [*w przerażeniu zakrywa oczy rękawem* Ithil, powiedz mi, że nie widzę tego, czego nie widzę!] [Przykro mi, ona naprawdę postawiła kropkę po pytajniku] Dlaczego mnie uratowałeś? I ze mną tańczyłeś? I dlaczego, gdzie ja idę zjawiasz się Ty?.- wyrzuciła z siebie setki pytań czekając na odpowiedź [A cztery = setki. Uhm, uhm...]. Gdy się nie doczekała. [na złość wszystkim wciepała kropkę w środek zdania] Wściekła się i postanowiła odejśc. Przeszła obok niego, gdy nagle złapał ją za rękę i przyciągnął do siebie zaskoczoną Haruno przytulając ją.
- Wkrótce się dowiesz,moja droga.- powiedział gładząc ją po twarzy i patrząc jej głęboko w oczy. Potem puścił ją i odszedł zostawiając oszołomioną Dziewczynę z jej myślami na balkonie [jeśli się zastanawiacie, Drodzy Czytelnicy, dlaczego nagle Dziewczyna (Sakura) zaczęła być pisana wielką literą to rozwiązanie jest proste: po tym manewrze przemieniła się z Łowczyni w wielką, tłustą Dupę].
 Przepraszam, że tak długo nie pisałam. Czekam na komcie. Buziaki! Miyako-chan.


Rozdział dziewiąty
Przyjęcie nareszcie się skończyło. Sakura miała dośc na dziś wrażeń.Szła nocą do domu sama. Nie bała się. Była przecież łowcą wampirów [Ostatnio jej to nie pomogło...]. Ale nie rozumiała dlaczego za nią szedł [*parska* AŁtorce niechcący wyszedł bardzo śmieszny Element Komiczny!]. Da sama sobie radę. W końcu odwróciła i krzyknęła do niego wkurzona:
- Możesz przestac za mną iśc! Twoim fankom nie spodobałoby się to,że łazisz za dziewczyną, która jest człowiekiem i w dodatku łowcą wampirów! [No fakt. Sugerujesz, żeby przestał łazić, a zaczął rozczłonkowywać?] Więc wracaj do nich!- Po czym odwróciła się i dalej szła. Ale on nic sobie z tego nie robił i dalej za nią szedł. Haruno nie wytrzymała. Stanęła, odwróciła się i podeszła do niego.
- Czego ode mnie chcesz? Dlaczego za mną idziesz?- zasypywała go pytaniami [Aha, czyli od dzisiaj dwa to cała lawina?] [Najwidoczniej. Czyli twój komentarz to pół lawiny, a wszystkimi naszymi dociekaniami odnośnie sensu tego tekstu można by zasypać Holandię...]. Ale on stał niewzruszony jak głaz i nic nie mówił. Wściekła się i podniosła rękę, aby go uderzyc. Lecz jej się to nie udało, ponieważ złapał ją za rękę w ostatniej chwili. To jescze bardziej ją wkurzyło.
- Puśc mnie!- krzyknęła próbując wyrwac rękę [*ukrywa twarz w dłoniach* Co za niedojda...]. Sasuke nie zważając na jej wysiłki podniósł jej rękę do ust i pocałował  jej dłoń po czym puścił ją. Odskoczyła jak oparzona. Nie rozumiała go. Jej zdaniem był jakiś dziwny [Kluczową wskazówką było, że uważał się za wampira]. Ona robi mu awantury, a on po prostu całuje ją w dłoń. Wiedziała jedno: Nie chciała miec z nim nic wspólnego. Dlaczego zawsze muszę trafic na jakiegoś wariata? Spojrzała na niego podejrzliwie i ruszyła w kierunku swojego domu. Odprowadził ją pod sam dom. Otworzyła drzwi i jakże się zdziwiła kiedy on też wszedł.
- Panienko, ojciec czeka na panią w gabinecie [Czy on się z kimś założył, że przez pół roku nie wyjdzie z tego gabinetu? A jeśli nie to, co robi? Je przy biurku, śpi na parapecie, a potrzeby załatwia przez okno?].-powiedział Tobi-na pana też- dodał widząc wampira. W jej głowie plątało się wiele pytań. Co to ma znaczyc? O co tu chodzi? myślała i po chwili znalazła się w gabinecie ojca. Od razu gdy weszli do pomieszczenia jej ojciec oznajmnił bez ogródek:
- Od dziś będzie on twoim partnerem.
- Cooooooooooooooooooooo?- rozległ się jej krzyk w całym domu. [*Ithil ze śmiechu spadła z krzesła co było wielce niepożądane podczas Wykładu na Uczelni*]
- To wszystko. Możecie odejśc- odparł [A czy nie zamierzał może wyjaśnić czytelnikom o co chodzi z tym partnerem? Jakieś mruczenie pod nosem? Może treść listu, która by nam powiedziała, co się, do prostytutki biedy, dzieje?]. Oszołomiona dziewczyna posłuchała go i poszła do pokoju. Przez okno zobaczyła jak Ucicha wraca do siebie. Ale za nim odszedł,stanął i spojrzał na nią. Szybko zasłoniła okno. Coś jej mówiło, że współpraca z nim nie będzie łatwa i zapowiadało się nieciekawie [Oj, nie kryguj się, nie kryguj, wiemy, że to twoja TruLoFF...].
 Proszę oto nocia. Czytelnicy chcę ogłosic, że zakładam z saną-chan wspólnego bloga. Mam nadzieję, że będziecie go czytac. Pozdro! miyako-chan.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz