poniedziałek, 21 maja 2012

16.9 Uroczystość, czyli Porando-san musi umrzeć!

Dobry wieczór, kochani
Wybaczcie nam obsuwę. Sesja sesja i... więcej sesji wciąż przed nami. Plus w środę oddawaliśmy krew i po powrocie do domu byliśmy zbyt martwi na cokolwiek nawet na... więcej „Uroczystości”!
Ale to już ostatni odcinek, obiecuję.
A w nim: Japonia nadal jest ZŁYYYY a pokojówki Białorusi dziwne, Polska i Prusy flirtują w najlepsze a Ludwig się uśmiecha swoim pedofejsem. Any questions?

Zanalizowali: Ithil i Johnny Zeitgeist

Rano Białoruś obudziła się w świetnym humorze
-Hej Kiku, obudź się- powiedziała- co ty na to- zaczęła widząc jak czarne tęczówki ukazują się światu [białka i źrenice twardo pozostawały za zasłoną powiek Kiku] i przedstawiła mu plan, który nasunął jej się przez sen [Czyliii?].
-No wiesz... nie wyłapałem tam żadnych błędów, czy możliwych powikłań [dowiemy się, co to za plan, do cholery?] [Nope], jednak wychodzi na to ze chcesz skrzywdzić Porando- san [patrzcie – psychopata, ale uprzejmy. To... dobrze?]- powiedział pełny podziwu Japonia [podziw aż w nim chlupotał, taki był go PEŁEN]
-I co z tego?- spytała
-Nie wiem czy ten mały na to pozwoli- wyjaśnił
-Nie ma obawy, zostało ustalone że mamy wolną rękę w działaniach- powiedziała wstając z łóżka
-Więc wystarczy mu powiedzieć- uśmiechnął się złośliwie sam do siebie i poszli wziąć prysznic [Razem? Jak rany koguta, czy aŁtorka ma jakiś fetysz seksu pod prysznicem?].

Litwa tej nocy źle spał. Nie mógł się przystosować do braku wygód w iluś wiecznym zamku Białoruskim [„Iluś, ale ten zamek wietrzny!” powiedział Marcin i otulił się szczelniej kurtką]. Zwykł przebywać w swojej posiadłości, gdzie wszędzie było miło, wygodnie i ciepło. Poza tym zżerało go sumienie, które jak na komendę ucichało, kiedy pomyślał o Weilschmidtcie [jeszcze trochę i jego sumienie będzie służyło na dwóch łapkach...]
-Zapłaci mi za wszystko- powiedział w przestrzeń i poszedł się umyć [„Jego stopy nawet nie dotkną ziemi” myślał myjąc zęby. „Kruki rozszarpią jego gnijące truchło” szepnął układając się do snu. „Będzie cierpiał po tysiąckroć, tak jak ja przez niego cierpiałem” obiecał pluszowemu misiowi].
Gdy był w kompletnym ubraniu ktoś zapukał do jego komnat [Co za wyczucie czasu! Ciekawe, czy podglądała go przez dziurkę od klucza ^^].
Otworzył i jego oczom ukazała się jakaś chuda skatowana kobieta.
-Pani i Pan proszą na śniadanie- powiedziała jakby męskim głosem [...nie wiem co na to odpowiedzieć. Kochanie?] [Nie wiem, może trzymała ten głos w słoiczku, jak Urszula z „Małej Syrenki”?].
Litwa chciał powiedzieć że już idzie, jednak gdy tylko otworzy usta pokojówka zasłoniła sobie uszy.
-Pan i Pani wydali wyraźny zakaz rozmawiania z gośćmi- wyjaśniła i ruszyła przed siebie [wiesz, technicznie właśnie przeprowadziłaś z nim rozmowę. Może gdyby Psychopaci Miesiąca zakazali ci słuchać gości, miałoby to minimum sensu...] [Miałoby?] [Tekst się prawie kończy, nie przeciągajmy tego w nieskończoność...].
Toris poszedł za nią wprost do jadalni.
-Oh Torisie, widzę że poznałeś Matyldę- powiedział Japonia a ten [ten... Matylda? A więc to dlatego mówił/a „jakby męskim głosem”!] tylko niemrawo pokiwał głową i usiadł na wskazanym przez pokojówkę krześle.
-Chcielibyśmy z tobą omówić plan porwania Prus- powiedziała Białoruś, podczas gdy jakaś inna równie źle wyglądająca kobieta nakładała jej śniadanie pod nos [och och, czy to ma nam uświadomić jak złą i zepsutą osobą jest Białoruś, skoro skatowane kobiety przynoszą jej wszystko pod nos? Sory, mała, ale w posiadłości Szwecji też była służba]- dziękuję, możesz poprosić o trunek- warknęła na pokojówkę, która bez słowa się oddaliła [nie jestem pewien, czy aŁtorka zna wszystkie słowa użyte w zdaniu. Po co służąca miałaby prosić o alkohol? Na jej miejscu, sam bym wziął. I rozbił na głowach „jaśniepaństwa”...].
Podczas gdy przyszła druga z czerwonym winem Białoruś opowiadała Litwie swój plan
-Ale... co z Feliksem?- zaniepokoił się a Japonia spojrzał na nią znacząco
-O co ci chodzi?- spytała- wolna ręka, nie pamiętasz?- dodała a Toris lekko zbladł
-Dobrze niech będzie, kiedy?- powiedział [Pff, szybko przełknął to, że wydał przyjaciela na dużo przykrości/tortury/śmierć!]
-Jak najszybciej- uśmiechnęła się ironicznie [Ironia nie działa w ten sposób!]
-Do jutra powinno być wszystko przygotowane- powiedział Japonia- i pamiętaj, ja z tobą żadnego paktu nie zawarłem, więc nie próbuj sztuczek- popatrzył na niego tak że nawet Niemcy by przeszedł dreszcz [Japonia jest zły. Wszyscy łapią? ZŁYYYYYY! Jak naćpany po uszy Magneto posyłający ludzi do komór gazowych!] [Pff, też masz pomysły...] [Nie ja, tylko Grant Morrison...].
-T-tak- stęknął
-A więc dobrze- powiedział Kiku i zajął się jedzeniem
-Będziemy się widywać jedynie w porach posiłków [a jeżeli spotkają się przez przypadek na korytarzu?], więc jeśli będziesz chciał coś powiedzieć, to jedynie wtedy- powiadomiła go blondynka- a do pokojówek nie zwracaj się pod żadnym pozorem [ekskjuzmi, po co takim razie ta służba tam w ogóle jest, skoro nie można się do nich zwrócić z życzeniami?]- dodała i odeszła od stołu.
Zaraz jedna [stoła?] podbiegła pozbierać jej talerz i kieliszek.
Japonia jednak został przy stole rozkoszując się strachem Litwy unoszącym się w powietrzu [Dracula był bardziej trójwymiarowy niż to coś! AŁtorko, przestań obrażać moją inteligencję!].
Wstał i podszedł do chłopaka, którego przeszedł dreszcz.
-Radzę ci nie trząść się jak galareta- szepnął mu do ucha lekko je przygryzając [W tym momencie Toris, który jest świeżo po gwałcie (pamiętasz o tym, aŁtorko?) powinien się co najmniej posikać ze strachu]- bo może ci się tu stać coś złego- dotknął lekko jego szyi, po czym zadrapnął ją zostawiając czerwone ślady od krwi [Czyli... Kiku miał pokrwawione palce i wytarł je właśnie w szyję Litwy?].
Toris wyraźnie zadrżał [Wyraźnie drży się tylko po zażyciu Rutinoscorbinu]
-Boisz się- szepnął- a to źle, kiedy robi się układy z szatanem- dodał jeszcze zlizując krew i odszedł [Okej. Teraz już wiem, że to parodia. Nikt nie pisze takich bzdur na serio] [Ale...] [Nikt!] [Ale...] [NIKT!].
Litwa siedział jeszcze chwilę sparaliżowany strachem.
Po kilku minutach widząc ponaglające spojrzenie Matyldy wrócił do pokoju [Aha, zastraszona, biedna służąca rzucająca gościowi ponaglające spojrzenia. I pewnie cmokała przy tym z niezadowoleniem i prowadziła pod nosem monologi o tym, jaka jest współczesna młodzież?].

Polska siedział razem z Gilbertem w ich łóżku.
-Jeszcze nie wyszedłeś z wprawy- zaśmiał się [A co? Uprawiają seks raz do roku, że mogą wyjść z wprawy?]
-Kiedy ten dzień nadejdzie, na pewno nastanie koniec świata [czyliii... tak czy inaczej takiego dnia nie będzie]- pocałował go namiętnie
-Ale totalnie sobie schlebiasz- uśmiechnął się Felek
j-Mogę ci powtórzyć co przed chwilą jęczałeś tak głośno że nawet w Chinach cię słyszeli [Fascynuje mnie to, że wszystkie boCHaterki opek podczas seksu wrzeszczą jak opętane. Czy aŁtorki nie wyobrażają sobie dobrego seksu bez informowania o nim połowy powiatu?]
-Ej, wcale nie tak głośno- zaśmiał się popychając czerwonookiego na poduszki, po czym położył się a jego torsie [Awww... jakie słodkie gołąbeczki... *odbezpiecza balistę*]
-Wiesz Gil,generalnie mam złe przeczucia- powiedział poważnie
-Ty też [Smark]- stwierdził a ten na niego spojrzał- nie chciałem cię denerwować, ale ostatnio mam wrażenie że coś jest nie tak- powiedział obejmując chłopaka
-Od czasu mojej kłótni z Licią- westchnął
-Taa- pocałował go lekko- wiem tylko tyle że za niedługo coś się stanie- westchnął a Duma Prus Skoczyła na głowę Felka.
-Może gdzieś pojedziemy- zaproponował [Moment grozy odhaczony- chodź, zaplanujmy wakacje!]
-Może do Antonia, tam będzie najdalej stąd- powiedział [Najdalej to będzie na Kubie]
-Wiele nam nie dadzą kilometry, a może do Niemiec, gdyby już coś Ludwig pewnie totalnie by nam pomógł- powiedział [Podziwiam to, ile w tym zdaniu jest niepotrzebnych słów]
-Taa, z drugiej strony to masz rację- przyznał i sięgnął po słuchawkę telefonu-hallo Lud? No... taa... wpadniemy wieczorem... tak... nie, pogadamy u ciebie... to nie jest rozmowa na telefon... mam nadzieję... cześć [jednostronne rozmowy telefoniczne są takie pocieszne! „No tak!... Nie, na pewno nie... No ale oczywiście, że z cukrem... Popychaj, popychaj... Joss Whedon, a co?...”] - rozłączył się- powiedziałem że będziemy wieczorem- poinformował [jakby Feliks sam tego nie słyszał] i bez gadania poszli się umyć i (o dziwo) szybko się spakowali zabierając jedynie najważniejsze rzeczy [No, coś takiego to już totalnie jest sprzeczne z charakterem Polski, który – przypomnijmy – próbował zmusić swoją kawalerię by przeniosła się na kucyki. Podczas Drugiej Wojny Światowej. Bo one są, ten, totalnie słodkie!]. Wyjechali po obiedzie i byli u Niemiec koło 20:00
Przywitali się grzecznie, zanieśli bagaże do starego pokoju Prus i zasiedli w czwórkę przy stole z parującą herbatą [ciekawe, czy stół się podzielił...].
Felicjano ziewał jak hipopotam [a miał małych Włochów wydziobujących mu pastę spomiędzy zębów?] i oczy mu się kleiły, ale uparł się że chce zostać [Hurra! Traktowanie Włoch jak dziecka jest takie potrzebne i totalnie nie sprawia, że Niemcy wygląda jak kryptopedofil...].
-No wiecie... mamy obaj złe przeczucia- mówił Gilbert [Gilbert mówiący, że zdezerterował z własnego domu pod opiekuńcze skrzydła brata bo miał złe przeczucie. Jasne. Oczywiście]
-Coś się święci, chociaż nie wiem co- dodał Feliks
-Nie mylicie się?- spytał Ludwig
-Nie, akurat tego jestem pewien- powiedział czerwonooki [„No no” powiedział Niemcy, trąc z rozmysłem brodę „COŚ, mówicie, się święci. Takie COSIE bywają bardzo niebezpieczne. Smakowała herbatka? Miło, że wpadliście, szkoda że musicie już iść i znaleźć sobie jakiś prawdziwy problem...”]
-Hmm, to nie pocieszające- powiedział Ludwig- ale oczywiście możecie liczyć na pomoc- oświadczył [„Zaraz przyjdę do was przeczytać bajkę i dać całusa na dobre spanie”- bo dokładnie tyle Ludwig może poradzić na ich „zdaje mi się”]
-Ale nawet nie wiemy jakie to może być niebezpieczne- przypomniał Łukasiewicz
-Nie martw się- uśmiechnął się Niemcy kończąc rozmowę. [*ogląda wszystkie odcinki Hetalii zagryzając paskami* Uśmiechający się Ludwig? Nie spotkałam]
Wziął śpiącego Vezeziano na ręce [Wzbudzając w tym zazdrość całkiem przytomnego Veneziano, który całą rozmowę był z nimi, chociaż nie powiedział nic przydatnego...]
-Dobranoc- mruknął i poszedł do swojej sypialni.
Weilschmidt i zielonooki też poszli po chwili spać. [Ciekawostka: oczy Feliciano widzimy tylko raz w całym anime i są one brązowe. Jest to jedyny dowód na to, że boCHaterowie tego opka nie wpadli w pętlę czasową]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz