środa, 25 stycznia 2012

13.3. Moda na Lwy czyli Zły Mufasa Kontratakuje!

Dobry wieczór, moi mili!
Dziś przed wami rozdziały 7-9 fascynującego opka/scenariusza „inspirowanego” dobrze nam znają bajką Disney'a. A dzieją się w nich rzeczy zaiste straszne, zaczynamy od trzęsienia ziemi a potem napięcie... maleje. Chyba, że liczy się ilość Prawdziwej Miłości między różnymi bohaterami. Wtedy poziom woltów sięga zenitu a z mózgu sypia się iskry gdy próbuje ogarnąć kto jest kim i skąd. I dlatego jest to odcinek... z wykresem. I to moim, nie aŁtorki. Może się wam przydać...
Miłej zabawy!

Adres bloga: http://happy-lionking.blog.onet.pl/
Zanalizowała: Ithil

VII rozdział - Śmierć królowej
Ahadi wracał już do jaskini, gdy usłyszał głosy swojego ojca i Tani.
OJCIEC: -...Jak śmiesz chociaż tak mówić!
TANI: - Decyzje podjęłam. Zamieszkam z Tinnem na Złej Ziemi. [„W końcu mogę już sama ustać na nogach! Jestem prawie dorosła!”]
OJCIEC: - Ty zdrajczyni!!!
AHADI: - Nieeeeeeeeeeeeeee!!!
I król walnął potężną łapą w Tani, robiąc jej znak na oku. [O rany, był już zły Charlie, zły Ron, zły Dumbledore... Ale zły Mufasa? ...A nie, zaraz, przecież to klasyczny zły rodzic! Uf, już myślałam, że aŁtorka wymyśliła coś nowego!]
OJCIEC: - Z tobą porozmawiam za chwilę!
MATKA: - Przestań natychmiast! Jak śmiesz krzywdzić moje dzieci! [Dobry rodzic? Damn, na pewno zaraz umrze... Zaraz, zaraz, przecież ten rozdział nazywa się "Śmierć królowej" -.-]
OJCIEC: - Dla Twojej wiadomości - to nie tylko Twoje dzieci!!!
MATKA: - Jesteś ich ojcem, ale nie masz prawa... [OJCIEC spojrzał na nia z pogardą i przypomniał „Przed zachodem słońca to MOJE dzieci”]
AHADI: - Maaaaaaaamoooooooo!!!
Lew zamachnął się i pacnął w kark lwicy ogromnym łapskiem. Rozciął lwicy tętnicę i wykrwawiła się. [… Rany, kulminacyjne momenty tego opka zapieprzają jak Shaggy i Scooby na widok potwora!]
OJCIEC: - Wszyscy jesteście tacy sami!
Powiedział po czym odszedł. [A, no to rodziców mamy już z głowy. Można się zająć TruloFFieniem...]
Ahadi stał długo nad martwą matką i płakał.
Tani tylko nic nie mówiąc stała roztrzęsiona w cieniu skały. Ahadi poczuł w sercu straszną pustkę, znienawidził swego ojca... [No, zważywszy na to, że właśnie zabił twoją matkę właściwie bez powodu... Cóż, może nie nienawiść, ale odrobina zdrowej wściekłości i odrazy jest całkiem na miejscu...]
TANI: - Opamiętaj się Ahadi! Ty jesteś dobry, nie szukaj w sercu skazy, zostaniesz królem Lwiej Ziemi, razem z Uru, a ja królową Złej Ziemi, wraz z Tinn'em. Kiedyś będziemy walczeć razem, żeby zdobyć większe ziemie. Zrozum to. [oO No dobra, on przynajmniej postarał się udać, że jest mu smutno po śmierci matki, ona od razu przeszła do planu podbojów]
I odeszła. Ahadi długo myślał nad tym, co powiedziała Tani. Nawet nie wiedział, że te słowa są najmądrzejsze. [To może być dlatego, że NIE SĄ]
AHADI: - Jak to jest, że ona jest młodsza i to rozumie, a ja starszy i nie rozumiem?
- Kiedyś zrozumiesz - usłyszał cichy głos, tak jakby jego matki. Poszedł spać. [Co robisz kiedy zmarła twoja matka, słyszysz głosy i masz totalnie nieczułą siostrę? Śpisz! YAY!]



VIII rozdział - Polowanie
MATKA: - Uru, Kovita i inne lwice - czas na polowanie.
KOVITA: - A kto pójdzie pierwszy? [Matka Uru spojrzała na nią dziwnie i powiedziała „Jesteśmy lwami. Polujemy stadnie”]
MATKA: - Ty i moja córka.
Uru zacisnęła zęby [„Znów muszę się szlajać z byłą swojego brata... Ale jak znów zacznie mi opowiadać o szczegółach ich (dziesięcioletniego) pożycia to...!”]. Ruszyły. One, a zaraz potem kilka innych lwic ze Złej Ziemi. Nagle zauważyły coś dziwnego.
Zatrzymały się. Jakieś inne 2 lwice polowały z nimi.
NIKKA: - Co jest, czemu się zatrzymałyście?
FEBE: - No właśnie, zaraz zwierzyna ucieknie!
Zaskoczona Kovita zaczęła cofać się do tyłu [Znudziło mi się mówienie, że to faktycznie zaskakujące, bo ja się zawsze cofam w bok. Cofajcie się gdzie chcecie. Może w końcu wszechświat zauważy, że tak się nie da i wciągnie was w Czarną Dziurę]. Nagle na kogoś wpadła.
KIMBA: - Hej, hej, uważaj bo się przewrócisz! 
KOVITA: - Aaaa! - krzyczała z przerażenia.
NATU: - Spokojnie, przecież Cię nie zjem. 
Biały lew zaczął się śmiać. 
NATU: -Ja mam na imię Natu a to mój przyjaciel Kimba. A ty, piękna?
KOVITA: - Wraął, kim jesteś?! [„Wraąłem, sama powiedziałaś. Czymkolwiek to jest”]
KOVITA: - Ja jestem Kovita, to moja przyjaciółka Uru i kilka lwic z mojego stada...tych 2 lwic nie znam.
KIMBA: - To lwice z naszego stada.
NATU: - Ta obok Ciebie to moja dziewczyna, nazywa się Nikka... [Czyli jednak incest. Hurra! *idzie po żyletkę*]
NIKKA: - Miło mi.
NATU: -...a ta to Febe.
FEBE: - Siema! [*facepalm*]
URU: - Hmmm...bardzo nam miło.
NATU: - Uru, powiedz coś o sobie. [„Nazywam się Uru, nie piję od miesiąca...”]
URU: - No ja jestem ze Złej Ziemi, moim chłopakiem jest Ahadi... [Cóż, zazwyczaj to aŁtorki przy opisywaniu postaci ograniczają się do imienia, zdawkowo wyglądu i możliwości wejścia w związek. Tu Uru zastrzeliła się sama...]
KIMBA: - Chłopakiem? Kurcze, myślałem że ta lwica jest wolna. 
URU: -...jestem królową Złej Ziemi, a Ahadi królem Lwiej Ziemi i jak już się "pobierzemy" [cudzysłów jak najbardziej na miejscu] to ja będę królową Lwiej Ziemi.
FEBE: - Ooo...skomplikowane! [Skomplikowane to jest połapanie się skąd wy się tam wszyscy wzięliście i kto jest kim bo aŁtorka poskąpiła opisu. Ich koligacje- nie bardzo. Ale jak tam sobie chcesz]
NIKKA: - Natu jest królem Rajskiej Ziemi, a ja jestem przyszłą królową tej Ziemi.
URU: -Rajska Ziemia... Tam musi być pięknie...
NIKKA: - Cudownie! Oazy, wodospady, istna dżungla... [Dżungla nie obfituje ani w wodospady ani- uwaga uwaga- w lwy]
FEBE: - Nie widziałam piękniejszego miejsca...
NATU: - Hej! Hej! My tu gadu-gadu a lwice mają polowanie! [Totalnie! Zaraz terminarz zacznie im pikać a chochlik ze środka przypomni, że muszą iść na spotkanie do zarządu ważnej korporacji... eee... „Guziec” z.o.o.]
KIMBA: - No, właśnie.
Tak więc lwice zajęły się polowaniem [Tak po prostu. Se wzięły i se upolowały]. Uru udało się upolować młodą zebrę, za to Kovita nie złapała nic [Wszak jest tylko przyjaciółeczką, nie może przewyższać MarySue!]. Myślała tylko o Kimbie...



IX rozdział - Znowu razem
Tinn: - Lwice z Rajskiej Ziemi?
URU: - Tak. Febe i Nikka. [Hej, co się dzieje? Opisie, hop hop!]
KOVITA: - I 2 lwy. Kimba och, i no, ten... [Och, jak to miło, że nie tylko ja mam problemy z połapaniem się w tych imionach...]
URU: - Natu.
KOVITA: - No właśnie.
TINN: - Ktoś się zakochał... [Bo... zapamiętała jego imię? Rany, jaka ja jestem niestała w uczuciach!]
KOVITA: - Kogo masz na myśli?
URU: - Kovi, daj spokój, widziałam jakie maślane oczy robisz do Kimby...
KOVITA: - Hej! Ja...
URU: - Ahadi!!! [Jajecznica!]
AHADI: - Uru!!! [Młotek!]
 [Domek! Nieukontentowanie! Kilof! Osłonka! Kamień! Konstatnynopolitańczykowianeczka! Opisy! Opisy!! OPISY!!!]
I pobiegli do siebie.
URU: - Ahadi jak ja Cię dawno nie widziałam! A jak ty się zmieniłeś! [… *zerka na zdjęcie* Faktycznie musieli się dawno nie widzieć... Z pół godziny jak się weźmie pod uwagę jak Ahadi rósł w pierwszej analizie...]
AHADI: - Ty też! Ale urosłaś! Z dnia na dzień jesteś coraz piękniejsza!
URU: - A tobie grzywa rośnie! Hmmm...ty jesteś jasnym lwem, [„Come to the light side, Ahadi, we have boobs!”]
byłam pewna, że twoja grzywa będzie brązowa nie czarna... Tani!
Lwice przyjacielsko się przywitały.
TANI: - Tinn!!! [Faktycznie, jak przyjacielsko: Uru- „Tani!” Tani- ”Gdzie mój TruLoFFer?!”]
TINN: - Tani!!!
[*echo zza grobu* „Timon! Pumba! Ekstra, skoro się już wszyscy znamy to WYNOCHA Z NASZEJ LWIEJ ZIEMI!!!”]
TANI: - Moj kochany! Ty też się zmieniłeś, też Ci grzywa rośnie!
TINN: - A ty spiękniałaś, urosłaś! Ale co Ci się stało w oko?!
TANI: - To już dawno, wiesz, że moja mama nie żyje? [-.- Rany, ale fajne ploty. Ojciec zabił im matkę, prawie wydłubał córce oko po czym zostawił cały interes i poszedł w cholerę- sądzę, że o takich rzeczach powiedziałabym facetowi swojego życia od razu...]
TINN: - CO?!
TANI: - Moj ojciec ją zabił
TINN: - To nie możliwe... [„A łyżka na to: „Niemożliweeeee!”]
TANI: - A jednak. I zrobił mi tą szramę. Choć, porozmawiamy sami.
URU: - Ahadi, choć, my też. [Oni też- pójdą z Tinnem i Tani żeby porozmawiać na osobności? Oni też- powinni jeszcze trochę popracować nad składnia i opisami?]

TANI: - No, jesteśmy na szczycie Lwiej Skały. [Hej, gdzie oni tak w ogóle są? Na początku rozdziału myślałam, że Uru i Kovita wróciły na Złą Ziemię, do Tinna i opowiadają mu o nowo poznanych znajomych, ale chyba jednak nie- chyba, że lwy na sawannie mają teleporty w co wątpię. A więc wracamy do pytania: Co tu się, do cholery, dzieje?]
TINN: - Dalej nie moge w to uwierzyć.
Tani tylko spojrzała w dół.
TANI: - Matka, powiedziała mi kiedyś, że kres panowania wschodzi i zachodzi jak słońce... [...Mufasa zarzucił czerwoną torebką i zalotnie poprawił grzywę]
TINN: - Kiedyś powtórzysz to naszemu pierwszemu dziecku. [„Następne dzieci zjemy. Dla bezpieczeństwa, bo jakby też się tego dowiedziały to mogłyby zrzucić własnego brata/własną siostrę z tronu a to byłoby zupełnie niesWeEtAsHnE”]
Tani uśmiechnęła się do niego.
Po chwili ciszy:
TINN: - Chcę abyś poszła ze mną na Złą Ziemię.
TANI: - Po co? [„Jeszcze nie dość się dziś naszlajałem po kraju”]
TINN: - Chcę żebyś tam ze mną zamieszkała.
TANI: - Dziś?! [*parsk*]
TINN: - Pobierzemy się, teraz, zaraz. [*klik*]
TANI: - Tinn, ja...
TINN: - Nie jesteś jeszcze gotowa? Jaki życie masz tu, z ojcem który [odszedł!] zabił matkę? Ja nigdy bym Tobie tego nie zrobił!!! [Eeee... no, faktycznie, bo jakby jest już za późno. Ogarnij, że ona ma tylko jedną matkę a jej matka miała tylko jedno życie (pomimo tego, że to kot)] Jeżeli oto Ci chodzi. [„Może Ci też chodzić o to, że od czasów wczesnego dziecięctwa już się rozmyśliłaś ale... pieprzyć to!”]
TANI: - Nawet by mi to do głowy nie przyszło! Właściwie niema problemu, ale...jesteśmy tacy młodzi...
TINN: - Hmmm...
Tinn pomyślał o Febe. [No nieeeee....]
TINN: - Masz rację, z tym nie można się śpieszyć.
TINN i TANI: "Nie może mnie nikt, pokochać jak ty, bo masz w sobie siłę która mi [urywa od zdań]. Maluje moj dzień, pięknem tuli sen [To sen wymaga tulenia?]. To nie może skończyć się, nie może o nie..." [AŁtorko, czy ja Cię o coś nie prosiłam?]
AHADI: - Uru, myślisz, że bylibyśmy dobrą parą? [A nie jesteście parą odkąd ona Ci powiedziała, że będziesz jej mężem czy tego chcesz czy nie?]
URU: - Oczywiście!
AHADI: - A czy myślałaś już o...dzieciach?
URU: - Myśle o nich ciągle...
AHADI: - Ja też... [„Myślę, że robią śmierdzące kupy i ciągle płaczą a ja jestem na to zdecydowanie za młody/a”- to właśnie nastolatkowie myślą o dzieciach]
URU: - "Czasami myśle co by było, gdybym nie poznała Cię, za kim tęskniłabym, kto tulił by moj sen. Dzisiaj Ci chciałam podziękować, że wciąż jesteś blisko mnie. Tylko ty tak umiesz kochać, za to jaka jestem!" [Ten drugi rym trochę kulawy ale poza tym już lepiej. Oczywiście jeśli zapomnimy, że te słowa są całkiem bez sensu]
AHADI i URU: - "Całe piękno jest w Nas, nasze życie to największy skarb. [„Więc pamiętajcie, dzieci: Narkotyki tylko was krzywdzą i zażywając je marnujecie skarb jaki macie!” Powiedzieli Ahadi i Uru chórem, patrząc w oko kamery] Moje szczęście to ty, już teraz mam dla kogo żyć, bo jesteś blisko..."
AHADI: - "Od tego dnia, gdy Cię poznałem, wszystko tak zmieniło się. Mam już dla kogo śnić, a życie ma już sens, bo jesteś blisko..."

AHADI: - Dobranoc Uru.
URU: - Dobranoc Ahadi
[„Dobranoc, dobranoc mężczyzno...”]



A oto obiecany wykres:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz