piątek, 20 stycznia 2012

12.7 Baddass i Mimoza, czyli Fantazje Młodego Jaspera


Szanowny Internecie, Drodzy Czytelnicy
Naprawdę nie wiem co napisać. Edek i Bella uprawiają swój kompletnie nieerotyczny i dość nudny seks od... dwóch rozdziałów? Z waszej perspektywy to będzie już trzeci dzień. Na nasze i wasze szczęście, aŁtorka wynosi swoją historię z dymiącej seksem sypialni. Niestety, nie wynosi stamtąd umysłu boCHaterki, więc jesteśmy skazani na jej aluzje do samego końca i jeszcze dalej.  Dowiadujemy się jednak zaskakujących rzeczy o Jasperze i w ogóle o rodzicach Edward. Nie. To nie dobrze.
Bawcie się!

Zanalizowali: Ithil i Johnny Zeitgeist

Chapter 07
*EPov*
Gdy tylko usłyszałem głos Jazza stojącego w drzwiach zesztywniałem [oO Na widok własnego brata!? ...Cóż, to wiele wyjaśnia]. Bella zareagowała podobnie [Manwe, ten Jasper to viagra na nogach!] i przestała namiętnie mnie całować. Nie potrafiłem ruszyć się ani o milimetr, więc nadal przyciskałem drobne ciało dziewczyny do swojego, a ona trzymała mnie mocno za włosy [A nie było wam... niewygodnie?]. Nadal nasze usta były do siebie przyciśnięte, ale ruszały się tylko nasze klatki piersiowe podczas oddychania.
- Um...Alice mi usnęła i postanowiłem ją tutaj przynieść [czy to dobrze, czy źle zależy tylko i wyłącznie od tego DLACZEGO Alice zasnęła. Jasper? Bawiłeś się w małego chemika? Znowu?]... Ale skoro przeszkadzam, to zaniosę ją z powrotem na dół..- powiedział Jasper, kiedy my powoli się od siebie odsuwaliśmy. Spojrzałem na niego i zobaczyłem, że trzyma w swoich ramionach drobną Alice. Dopiero teraz usłyszałem jej ciche pochrapywanie [Świetnie- jedna gospodyni śpi, druga się łajdaczy... A pan Zdzisio szaleje!]. Spojrzałem w oczy swojego brata i zobaczyłem w nich coś jakby błysk dumy [„Mój brat... Wreszcie się puszcza! Z jakiegoś powodu to dobrze!”]. Nie miałem pojęcia o co mu chodzi, ale byłem pewny, że nie mogę go o to wprost zapytać [Właściwie to możesz. To twój brat].
Bella odsunęła się powoli ode mnie, bo najwyraźniej chciała pomóc Jasperowi. Gdy tylko się ruszyła zobaczyłem jej piersi wystające spod mojej ciemnej koszuli. Cholera, mam nadzieję, że Jazz nie zauważył jej nagiego ciała [„Ale czy pokażesz mi...”]. Puściłem talię dziewczyny i zacząłem zapinać guziki koszuli. Moje ręce się cholernie trzęsły i ledwo co mogłem poradzić sobie z włożeniem tych plastikowych krążków w odpowiednie dziurki [szczegółowość opisu działa na jego niekorzyść]. Efekt tego był taki, że zdążyłem zapiąć tylko trzy guziki i to strasznie krzywo. Bella wstała ze mnie i dopiero teraz zdałem sobie sprawę jak to jednoznacznie wyglądało. Leżałem na łóżku tej piękności [haha, nie] ubrany tylko w bokserki, za to ona siedziała okrakiem na moich biodrach w samych stringach i mojej koszuli [Dla mnie to oczywiste, że ćwiczyliście performace na zajęcia ze sztuki!]. Na dodatek namiętnie się całowaliśmy mocno do siebie przylegając. Jasper pewnie myśli, że uprawialiśmy seks! O Boże! [„To strasznie, zważywszy na to, że naprawdę go uprawialiśmy!”]
Popatrzyłem ponownie w stronę drzwi i zobaczyłem tył[ek?] Belli. Dopiero teraz mogłem się porządnie przyglądnąć [*na skraju eksplozji* To słowo jest... błędne] [Wiecie... Moja nauczycielka historii w liceum używała słowa „przegladnąć”. Wyrażenie sobie jej w tej sytuacji- to dopiero było błędne!] jej idealnym kształtom. Miała długie, zgrabne i jędrne nogi [i biust do samej ziemi!]. Lekko zaokrąglone uda  oraz biodra [Faktycznie, miała biodra!]. Nie mogłem się nadziwić jaka ta dziewczyna jest perfekcyjna [Gadanie! Ithil też ma biodra! I to nie dlatego jest perfekcyjna!].
- Um.. To Jasper może połóż Alice na moim łóżku? Edward, kurwa - powiedziała cicho przez zęby [bardzo dyskretnie] spoglądając w moją stronę - rusz się i ubierz.
- Jasne, jasne - odpowiedziałem łapiąc pośpiesznie spodnie i wciągając je na siebie.
Jasper podszedł ostrożnie w stronę łóżka i położył na nim Chochlika [Pytanie: czy w domu nie ma innych sypialni? Jeśli „nie”, to gdzie śpi Charlie? Na dworze? W budzie? Z Billy'm?]. Dziewczyna nie chciała go puścić i zaczęła coś mamrotać przez sen, ale Jazz ściągnął jej dłonie ze swoich barków i położył na pościeli. Alice szybko zmieniła swoją pozę [wybrała „delikatną zadumę”, bo gdyby chciała zmienić POZYCJĘ, to byłaby inna bajka] i przytuliła się do koca.
Popatrzyłem na brata, który ze słodkim uśmiechem na ustach przyglądał się śpiącej Alice. Po chwili odwrócił głowę w moją stronę i wyszczerzył się do mnie szeroko. Nigdy nie widziałem na jego ustach tego typu uśmiechu i myślę, że nie wróży on nic dobrego.
- Edward ja jadę do domu. Nie mam tutaj już nic do roboty [„Alice mi się popsuła!”]. Jak chcesz to możesz jeszcze zostać i wrócić potem - puścił do mnie oczko nie zmniejszając uśmiechu [Rozumiem, że Edward i Jasper mieszkają sami? Ciekawe w takim razie w jakiej sytuacji zaskoczą nas Carlisle i Esme. Emmett i Rosalie okazali się randomową parą znajomych Belli, Alice jej współlokatorką... Obstawiam, że Carlisle będzie przeprzystojnym żulem a Esme - panią ze sklepiku na rogu].
- Um..- zerknąłem na Bells, która nie odrywała ode mnie wzroku [„ani ręki od mojego tyłka”]. Z wyrazu jej twarzy nie mogłem niczego odczytać [about:blank]. Nie byłem pewny czy chce żebym tutaj został, a co najważniejsze sam nie miałem co do tego pewności. Westchnąłem. - Okej, pojadę z tobą Jazz. Możesz nas jeszcze na chwilę zostawić samych? Za minutę zejdę do ciebie na dół..
- Jasne, poczekam - odpowiedział nadal mając na twarzy ten kretyński uśmiech [po chwili odpadł mu czubek głowy].
Gdy wyszedł podszedłem do Belli.
- Szkoda, że nie zostaniesz na noc. Mogłoby być fajnie -  uśmiechnęła się do mnie na co westchnąłem.
- Bello... Dzięki za to co zrobiłaś dzisiaj [„dowody wdzięczności zostawiam na toaletce”], ale, cholera, źle się z tym czuję trochę. To takie dziwne - odpowiedziałem.  [To się nazywa skrupuły i u poprawnie funkcjonujących jednostek ludzkich jest bardzo fajne]
- Nie masz powodu żeby się tak czuć. Chciałam zrobić ci tego pieprzonego loda, więc go zrobiłam. To ja dziękuję, że mi na to pozwoliłeś [=.=]. A teraz masz koszulę i idź do swojego brata. Pewnie będzie chciał cię o wszystko wypytać. Ach. Mam nadzieję, że cię nie zamęczy i będziesz miał ochotę to jeszcze kiedyś powtórzyć.
Bella stała teraz przede mną w samych koronkowych stringach i szeroko się do mnie uśmiechała. Może jednak tutaj zostanę? Nie, nie. Cullen, trochę rozwagi [Brawo! Szanuj się, chłopie! Niech nie myśli, że jesteś taki łatwy!]. Bogini zachichotała, gdy zauważyła jak się na nią gapię. Ubrałem koszulę [w spodenki], która teraz cudownie pachniała Bellą. Chyba nigdy jej nie wypiorę [to miłe, kiedy mężczyzna postanawia nigdy nie uderzyć swojej dziewczyny. Ale jeśli ona będzie chciała to co?].
Zrobiłem krok do przodu żeby już pójść do Jaspera, ale Bells miała inne plany. Popchnęła mnie na ścianę przy drzwiach, zaczęła mnie bardzo ostro całować i na dodatek ocierać się o mnie. Wow. Oplotłem jej ciało swoimi ramionami i najlepiej jak potrafiłem odwzajemniłem jej pocałunek. Nie mogłem powstrzymać swoich odruchów i kilka razy mocno otarłem swoimi biodrami o jej. Nie panowałem nad tym za bardzo, ale uwielbiałem to uczucie tarcia między nami [„po chwili nasze ubrania stanęły w płomieniach”]. Dziewczyna jęknęła seksownie w moje usta i zacisnęła pięści na moich włosach. Po chwili oplotła swoimi nogami moje biodra i zaczęła się jeszcze bardziej wiercić. Jęknąłem głośno, gdy moja boleśnie twarda [jakżeby inaczej] erekcja centralnie otarła się o jej kobiecość [a nie „wargi sromowe większe” albo coś takiego? Szkoda...]. Resztką silnej woli przestałem ją całować.
- Co to, kurwa, było? - jęknąłem, bo Bella nie przestawała się na mnie umiejętnie wiercić.
- Chciałam cię przekonać żebyś został...- odparła słodkim głosem i popatrzyła na mnie spod swoich gęstych rzęs [Kochana, czasem „nie” znaczy „nie”- nawet u facetów. Byłoby miło, jakbyś jednak przyswoiła tę wiedzę].
- Jezu... Chciałbym - ponownie jęknąłem. Nadal nie potrafiłem powrócić do swojego naturalnego głosu [i teraz wyobrażam sobie Edka piszczącego jak Myszka Miki... „Dalej, Bello! Zrób to ustami!”].
- To zrób to - odparła stanowczo.
- Nie, Bello. Nie jestem na to jeszcze hm.. gotowy [Rassilonie... czemu mam wrażenie, że on zamierza zakupić jakieś przedmioty lateksowej natury?] - odpowiedziałam i obróciłem głowę w bok.
- Och - wyrwało jej się.
Zeskoczyła ze mnie i delikatnie odwróciłem swoją głowę w jej stronę. Popatrzyła głęboko w moje oczy i uśmiechnęła się. Obie dłonie położyła na moich policzkach i pocałowała mnie. Tym razem był to wolny i zmysłowy pocałunek.
Pierwszy raz Bella oderwała ode mnie swoje wargi [„za każdym razem to ja musiałem ją odrywać i to za pomocą łomu i lewarków”]. Nadal uśmiechnięta powiedziała:
- Dobranoc Edwardzie.
- Um..Dobranoc, piękna - odpowiedziałem jej i dałem jej ostatniego całusa. Wyszedłem z pokoju i delikatnie zamknąłem za sobą drzwi.
Zaraz. Czy ja powiedziałem przed chwilą do niej "piękna" i na dodatek sam ją pocałowałem? Boże, co się ze mną dzieje? Ale w sumie żeby ponownie poczuć dotyk jej aksamitnych warg [których?] mógłbym zrobić wszystko. Ach. Ta kobieta jest cudowna i chyba na prawdę ją kocham. To co mi dzisiaj zrobiła..Jezu. To było wspaniałe uczucie. Jej usta na moim penisie, i to co wyprawiała ze swoim językiem podczas robienia mi dobrze. Potem jeszcze połknęła całą spermę. Gdyby tak jeszcze tylko zrobiła to, bo coś do mnie czuje..  [Johnnny, czy...?] [Tak, Ithil. *zakłada fałszywą łysinkę i zaczyna mówić z angielskim akcentem* Przygotować się do wykonania facepalma! Trzy! Dwa! Jeden! Engejdż!] [*klap*]
***
Jak dobrze, że o tej porze nie jeżdżą w Forks żadne samochody, bo na pewno nie wrócilibyśmy z imprezy cało. Myślenie o Belli na pewno nie zwiększało mojego skupienia oraz koncentracji na jeździe [A Jasper nie mógł przejąć kierownicy boooo?]. Byłem z natury dobrym kierowcą [jasne. Jego przodkowie z kamienia łupanego zasuwali na swoich tuningowanych mamutach jak szaleni, wystawiając zimny łokieć na działanie dzikiej przyrody], więc potrafiłem prowadzić nawet w takim stanie. W przeciwieństwie do Jazza, który był niestety trochę wstawiony [A, ok]. Widziałem kątem oka, że z jego twarzy nadal nie schodził ten idiotyczny uśmiech, ale nie pytał mnie o nic, bo doskonale wiedział jak nienawidziłem rozmawiać prowadząc.
Ku mojemu nieszczęściu jazda do domu zajęła bardzo mało czasu. Gdy zaparkowałem w garażu, Jasper prawie wybiegł z auta do salonu. Wszedłem zaraz za nim i zobaczyłem jak zbliża się do zdziwionych Carlisle'a i Esme [bo jakby stwierdził „mama i tata” to nie mielibyśmy świadomości, jak wiele kanonicznych postaci zostało skrzywdzonych przez to opko].
- Edward dzisiaj zaliczył! - krzyknął radośnie Jasper. [Carlisle z trzaskiem otworzył szykowanego na tę chwilę bułgarskiego szampana, a Esme rozpłakała się ze szczęścia, smarkając w bawełnianą chusteczkę]
- Co? - powiedzieli równo nasi rodzice. [Właśnie czekałam na jakąś zbiorową świadomość. Ciekawe ile to ćwiczyli...]
- Eddie spał z..- Jasper nie dokończył zdania, bo zaciągnąłem go do jadalni.
- Co ty sobie wyobrażasz, Jazz, co? - krzyknąłem na niego zbulwersowany.
- Jestem z ciebie dumny brachu! W końcu zaliczyłeś jakąś laskę. Już się bałem, że jesteś gejem [tolerancja, kurza melodia...]! O kurwa, ta Bella to musi być niezła sztuka, skoro potrafiła zaciągnąć cię do łóżka! - mówił jak opętany, cały czas się szczerząc. Więc to na tym polegała ta duma w jego oczach?
- Jezu Jasper. Nie spałem z nią!
- Jak to z nią nie spałeś? [„Ja już zamówiłem koszulki z napisem „Mój brat nie jest prawiczkiem!” Nie takiego bicia, młody! Wracaj tam i do roboty!”] Przecież widziałem jak się obściskiwaliście na jej łóżku. Na dodatek oboje w samej bieliźnie. Nie no, sory. Bella nie miała nawet stanika tylko była w twojej koszuli. Nie mów mi, że graliście tam w szachy lub gadaliście o pogodzie [Znając Bellę, nawet taką rozmowę zmieniłaby w kiepsko zawoalowaną aluzję seksualną. „Lubię się bawić twoim koniem!”, albo „Po  burzy zawsze jestem taka mokra!”].
- Okej, było....coś. Ale nie uprawialiśmy seksu, do cholery! - powiedziałem podniesionym głosem i poszedłem szybkim krokiem w stronę swojego pokoju żeby nikt nie mógł mi już zepsuć resztki tego świetnego dnia. Gdy tylko wszedłem do swojej sypialni zacząłem rozpinać koszulę żeby jak najszybciej móc dostać się pod prysznic. Wyciągnąłem z szuflady jakieś bokserki i poszedłem do łazienki.
Gorąca woda idealnie rozluźniła moje nagie ciało [czyli Edward opadł bezwładnie na kafelki] [Edward pokreślił to nagie ciało, jakby do tej pory brał prysznic w kubraczku...]. W prawdzie zmyła z mojego ciała zapach Belli, ale moje mięśnie właśnie tego potrzebowały. Nawet nie trudziłem się z mydłem czy szamponem. Po prostu stałem w kabinie i pozwalałem wodzie spływać po mojej twarzy, torsie, nogach. Do tej pory uważałem, że gorący prysznic po dniu pełnym wrażeń jest najlepszą rzeczą na świecie, ale od dzisiaj wiem, że jest tym dotyk i pocałunki Belli [Po których jednakowoż musisz się umyć...].
Wyszedłem spod prysznica, szybko się wytarłem i ubrałem bieliznę. Nie chciało mi się spać, więc puściłem cicho jakąś odprężającą muzykę w wierzy [czyli piosenkę religijną] i położyłem się na łóżku.
Myślami byłem nadal w pokoju Belli. Czułem jej ciało przylegające do mojego i jej ciepłe, pełne usta krążące po mojej klatce piersiowej. Czułem jej rękę na moim penisie, a zarazem [Edek złapał od Belli jakiegoś zarazka? PRZEZ USTA?] potem jej wilgotny cudowny język. Nigdy nie zapomnę tego uczucia i jestem pewny, że będę wracał do tej chwili jeszcze nie raz.
Nawet nie zauważyłem kiedy moja ręka znalazła się na mojej twardej od dotyku oraz myśli męskości [z terminów „medycznych” przenieśliśmy się do terminów harlequinowych... I to chyba nawet jeszcze gorzej!]. Zamknąłem powieki i wyobrażałem sobie, że to miękka dłoń Belli porusza się na na moim penisie. Zacząłem pocierać się trochę mocniej. Nadal przed oczami miałem widok uśmiechniętej dziewczyny. Jej pięknych, wielkich czekoladowych oczu oraz różowych pełnych i miękkich warg.
Moja ręka poruszała się teraz już w prawie szaleńczym tempie [andale-andale! Arriba-arriba!]. Wiedziałem, że jestem już blisko finału. Że wytrysnę prosto w swoja rękę. Och. Czemu to nie są usta Bells?
- Jezu chłopie ja cię kompletnie nie poznaje! - powiedział Jasper stojący w drzwiach [ten to wie kiedy wejść na scenę!] gapiąc się na moja scenę intymności.
- Jazz czy ty nie umiesz pukać? To krępujące! - jęknąłem i wyciągnąłem dłoń ze swoich bokserek [Wait, czyli on to wszystko w bokserkach uskuteczniał? Ok, nigdy nie miałam erekcji, ale to chyba trochę niewygodne musi być?] [Czy ja wiem? Może Edek używa swoich bokserek jako zastępczego namiotu w razie potrzeby?].
Posłałem bratu ostre spojrzenie i poszedłem do łazienki. Nie mogłem już dokończyć tego co zacząłem, bo moje podniecenia prawie całkiem znikło. Ochlapałem tylko twarz zimną wodą i wróciłem do pokoju. Na moim łóżku siedział Jasper i bawił się jakąś zwiniętą kartką [na której było napisane, różowym flamastrem „Edward nie jest już prawiczkiem!!!!”, a dookoła tego napisu wirowały serduszka...].
- Czego chcesz? - zapytałem.
- Co ty taki wkurwiony, co? - prychnąłem na jego odpowiedź. - Okej. Gadaj co robiłeś z Bellą w pokoju.
- Po co mam ci mówić, skoro i tak na dole pewnie uprawiałeś seks z Alice na wszystkie znane wam obojgu [a także kilku gatunkom parzystokopytnych] sposoby.
- Chciałbym. Za dużo wypiła i zasnęła chwilę po tym jak poszliście na górę - popatrzyłem na niego zdziwiony. Wywnioskowałem z tego jak się wcześniej zachowywali, że na pewno to robili.
- Stary gadaj, bo i tak ci nie odpuszczę [lepiej gadaj po dobroci, Edek, bo gotów na ciebie usiąść i wydusić z ciebie te informacje!].
- Nie mam zamiaru ci nic mówić, więc możesz sobie już iść - odpowiedziałem.
- Dzisiaj ci odpuszczę [grunt to konsekwencja i wytrwałość, prawda], ale i tak niedługo to z ciebie wyciągnę. Z bardzo pikantnymi szczegółami [Już wiem! Jasper zamierza w przyszłości zająć się pisaniem opowiadań erotycznych i potrzebuje więcej opisów do swojej pracy! To jedyne logiczne wyjaśnienie!] [Logiczne?] [W każdym razie jest to wyjaśnienie...].
Uśmiechnął się do mnie na co tylko westchnąłem i pokazałem mu palcem wyjście.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz