wtorek, 24 stycznia 2012

13.2. Moda na Lwy czyli TruLoFF instant

Siemacie!
I po raz kolejny przed wami trzy rozdziały przygód Ahadi'ego, Uru, Tani, Tinna oraz Kovity. Zaczyna się od pojedynczej (i zapewne kryształowej, ale tego już aŁtorka nie sprecyzowała) łzy a potem jest już tylko lepiej: uczucia instant, zła poezja (zła w każdym możliwym wymiarze) oraz plotka w siedmiomilowych butach. I dramy- sporo dram.

Adres bloga: http://happy-lionking.blog.onet.pl/
Zanalizowała: Ithil

Rozdział IV – Miłość rośnie...
AHADI: - Nie wiem jak moja siostra może chcieć odejść stąd na Złą Ziemię...
Ahadi za późno ugryzł się w język. Uru posmutniała, a na jej policzku popłynęła łza [Pojedyncza!]
URU: - Na Złej Ziemi nigdy bym czegoś takiego nie zobaczyła... Ahadi, gdy dorosnę, chcę mieszkać z Tobą na Lwiej Ziemi! Być tu królową...
AHADI: - Uru, co ty wygadujesz?! [No właśnie…] Nie chciałem powiedzieć że na Złej Ziemi jest brzydko...
URU: - Nie przepraszaj! Ahadi, podjęłam już decyzje! Chcę być Twoją Królową! [„I mam gdzieś czy ty tego chcesz czy nie!”]
AHADI: - A ja chcę być Twoim Królem... [RANY, CO ZA TEMPO!]
Lwiątka na szczycie Lwiej Skały zaczęły się do siebie tulić.
Nadchodził zmierzch. [Tutaj wszystko jest ekspresowe: Ahadi pokonuje drogę od niemowlaka do młodzieńca w ciągu kilku sekund, poranek jeszcze się nie skończył a już przyszedł wieczór, wystarcza jedno spojrzenie, by dwie pary dzieciaków było pewne, że spędzą ze sobą resztę życia (pragnę zauważyć, że zarówno Simba i Nala jak i Kiara i Kovu w tym wieku patrzyli na siebie i mówili „Ja i ona razem? Fuj! To moja przyjaciółka, nie ożenię się z nią!”)...]
URU: - Eee... ja musze już iść.
AHADI: - Dlaczego?! Uru... ja Cię...Uru tylko się do niego uśmiechnęła. Wiedziała o co chodzi.
URU: - "Co się ze mną dzieje?! Jestem taka mała...ale go kocham! Nic i nikt tego nie zmieni..." - myślała
TINN: - Hmmm... no cóż. Na Złej Ziemi jest tak...smętnie. Za to tutaj jest cudownie! Tak wspaniale.
TANI: - TO NIEPRAWDA!!! Na Lwiej Ziemi jest okropnie!!!
przeraził się Tani.
TANI: - Tinn, ja, przepraszam. Nie chciałam na Ciebie krzyczeć. Po prostu...
TINN: - Spokojnie Tani. Podszedł do niej i przytulił ją. [Tinn postanowił na bieżąco robić narrację swoich poczynań?]
TANI: - Słuchaj Tinn...Po jej policzku popłynęła łza. [Jak widać nie tylko on...]
TANI: - ...ja...ja, ja chciałabym zostać Twoją Królową, zamieszkać z Tobą na Złej Ziemi. [oO Co jest z tymi dzieciakami?!]
TINN: - CO?! Słuchaj, Tani. Na Złej Ziemi jest okropnie, nie chcę Ci rujnować życia... [...Powiedział zwierzęcy odpowiednik dziesięcioletniego chłopca...]
TANI: - I nie będziesz! Chcę być z Tobą!
TINN: - Nie wiesz, co mówisz! Tutaj masz tak pięknie... a chcesz z Tego zrezygnować dla mnie?!
TANI: - Dobrze wiem, co mówię. I z niczego nie zrezygnuję! Tutaj będę tylko lwicą ze stada, wyłącznie narażanie życia i polowanie dla Ahadi'ego!
Mówiąc to zacisnęła zęby.
TANI: - Chcę żyć jako królowa u boku ukochanego... [Kolejna, która się oświadcza chłopakowi poznanemu dwie godziny wcześniej...]
Tinn zawstydził się.
TINN: - Niestety... Na Złej Ziemi nigdy nie będziesz królową... bo ja nie jestem królem. Królową jest moja siostra Uru.
TANI: - ...Ale ona kocha się w moim starszym bracie Ahadim! [Dwie godziny znajomości (i to oddzielnie)! Co się stało ze starymi, dobrymi relacjami koleżeńskimi?] A on jest królem. Na pewno za królują na Lwiej Ziemi...
TINN: - A wtedy my za królujemy na Złej Ziemi! To była najszczęśliwsza chwila w ich życiu. [W życiu Ahadi'ego i Uru, że się w sobie zakochali, czy tak?]
TINN: - Tani... ja muszę już iść.
TANI: - Ooo... to do zobaczenia!I polizała go w policzek. Tinn odszedł szczęśliwy do domu(...)
[To takie słodko przedszkolne: wystarczy chwila, żeby stwierdzić dozgonną miłość/przyjaźń i drugie tyle, żeby tą sama osobę znienawidzić. Oświadczanie się sobie pieczętowane buziakiem w policzek... Taaaak!]



V rozdział - Przyjaciołka Kovita
Gdy Uru wróciła do domu, Tinn już był. Zobaczyła leżącą na gałęzi drzewa, smutną Kovitę. Kovita była najlepszą przyjaciółką Uru [A przy okazji... *zerka do pierwszej analizy* jego siostrą? Poza tym poczyniam spostrzeżenie: Jeśli Ahadi pozostanie z Uru a Tinn z Tani, to pozostaje już tylko Kovita do sparowania z Natu, Febe, Kimbą lub Nikką. Tak czy siak może być w związku z tylko jedną z tych osób w związku z czym szykuje nam się... incest? W dodatku trójkątny? Bo coś mi się nie chce wierzyć, by aŁtorka która tak się zapaliła do łączenia swoich bohaterów w pary poprzestała na tych dwóch...].
URU: - Cześć Kovita.
KOVITA: - Co?... A to ty! Witaj.
URU: - Czy coś się stało?
KOVITA: - Czy się stało? Dużo! Moj chłopak Tinn, Twój brat rzucił mnie dla tej wrednej Tani, siostry Twojego chłopaka! [I to by było na tyle jeśli idzie o utrzymanie w tajemnicy związku z przyszłym władcą wrogiego królestwa...]
Uru zatkało.
KOVITA: - Och, przepraszam Cię Uru! Nie chciałam Cię zranić, po prostu... [„Przepraszam, że opowiadam Ci o swoich problemach jak przyjaciółce!”]
URU: - Spokojnie, Kovito. Rozumiem Cię.
Po jej policzkach popłynęły łzy. [Btw, gdzie lwy mają policzki?]
KOVITA: - Ale czemu płaczesz?!
URU: - Bo nie wiem czy mam opuścić dom rodzinny, Złą Ziemię, czy zostać z Ahadim, nie wiem. Moje życie dopiero co nabrało sensu, a już czuję, że zrobiłam błąd!!! [Agrh! Dziewczyno! Ty jesteś jeszcze kocię, zanim staniesz przed takimi wyborami minie jeszcze trochę czasu!]
KOVITA: - On zaproponował Ci...
URU: - Nie, ja.
KOVITA: - Jestem Twoją przyjaciółką, nie mogę decydować o Twoim życiu. Ujmę to tak: [„mam jeszcze za dużo mleka pod nosem żeby mieć jakiekolwiek pojęcie co zrobić z twoją wydumaną dramą”] Gdybym była Twoim wrogiem, poradziła bym Ci żebyś zamieszkała z Achadim w Twoim domu rodzinnym. Wtedy było by dobrze dla mnie i dla Ciebie, bo ty byś była z rodziną i z Ahadim. A ja bym uciekła razem z Tinn'em, bo Tani nie chce być na Lwiej Ziemi, ona chce być królową TU [Rany, nieźle poinformowana ta Kovita. Wygląda na to, że zanim dostała kosza usłyszała pełną relację ze spotkania...]. A TU ty byłabyś królową. Więc ona poszukała by kogo innego. Nie będę Ci nic radzić, bo nie chcę dla Ciebie źle. Posłuchaj co mówi Ci serce. Dorośnij i wybierz swoją drogę!
Uru zrozumiała dobrze każde słowo. Chwilę później słyszała piosenkę, którą śpiewała jej matka [„która nieźle się wczuła w klimat”]:
"Złość, nienawiść, no i gniew! To jest rytm piosenki tej!
Nie ufaj nikomu z nich! Uwierz w siebie TY!!!" [… Taki nienajlepszy ten rytm...]
Uru wiedziała, że Kovita nie chce nic mówić, bo jej matka chce ją sprowadzić na złą drogę [Co? A co to za związek przyczynowo-skutkowy?]. Chciała ją ostrzec...
VI rozdział - napałany nienawiścią Tinn [„Napałany”... No oczywiście...]
URU: - Ja nie chce być zła! Nie chce...
Ale w tym momencie złapała ją mama.
MAMA URU: - Co nie chcesz?
URU: - Ja...
MAMA URU: - A właśnie! Dowiedziałam się od Tinna, że ty i ten Ahadi... [„Opowiedz mi wszystko, z pikantnymi szczegółami!”]
URU: - Mamo, Ahadi nie jest zły, ja go lubie...
MAMA URU: - No właśnie! Nie jest zły! Ale my tak... [Ekhm... Tak, Zira pałała nienawiścią i chęcią zemsty i była tego doskonale świadoma ale uważała, że racja jest po jej stronie, w związku z czym to ona jest ta dobra a Simba i cała reszta- ci źli i okrutni (zresztą miała trochę racji ale nie w tym rzecz). Ogólnie założenie jest takie, że nikt nie chce być zły, ale niektórzy źle robią...]
URU: - Mow za siebie!
MAMA URU: - I ty myślisz, że jego ojciec pozwoliłby Ci się z nim bawić?! [O, cześć, zdanie ściągnięte wprost z „Czasu Simby”!]
URU: - Jak widać, tak.
MAMA URU: - Zostaniesz na Złej Ziemi i w przyszłości zabijesz Ahadi'ego, czy tego chcesz, czy nie!
URU: - Raczej sama zginę! Już postanowiłam - zostane królową Lwiej Ziemi, a Ahadi będzie moim mężem! [Fajnie: a kto wam udzieli ślubu? No bo jak „mąż” to i „ślub”, przykro mi]
MAMA URU: - Jak śmiesz tak mówić! Ahadi to tylko zwykły, plugawy zdrajca!!!
URU: - ON NIE JEST ZDRAJCĄ!!! Wy nimi jesteście! [*zakłada okulary* W dyskusji generalizowanie to najgorsze co można zrobić. Pamiętajcie, w kłótni z rodzicami nigdy nie mówcie „Bo wy nigdy...”, „Bo wy zawsze” i tym podobne. Konkrety! „Wy”- czyli kto?] A ty nie będziesz decydować za mnie!!!
Uru miała tego dość, poszła spać. Więc matka Uru i Tinna postanowiła napałać jego nienawiścią... [W sumie to całkiem sprytne, szkoda, że zupełnie niepoprawne. AŁtorko, „pałać” można uczuciami, więc to, co piszesz to zupełnie jakbyś z „czuć” zrobiła „naczuć”- takie słowo nie istnieje. Ale fajnie, że kombinujesz. Jeszcze fajniej gdybyś zamiast kombinować po prostu wiedziała]
MAMA TINNA: - Słuchaj Tinn. Ta Tani nawet mi się podoba...
TINN: - Naprawdę?
MAMA TINNA: - Tak. Jest taka jak my. [„Co wiem... przez osmozę, bo przecież dopiero przed chwilą wróciliście i nie miałam okazji od nikogo się dowiedzieć czegoś więcej”]
TINN: - Co masz na myśli?
MAMA TINNA: - Słuchaj synu. Wiem, czujesz nienawiść, bo Twój ojciec zginął.
TINN: - Bardziej czuje ból.
MAMA TINNA: - NIE! Nienawiść, a nie ból! Lwice ze stada Ahadi'ego i jego ojca go zabiły! [To tak nowatorska konstrukcja gramatyczna, że nawet nie wiem co oznacza to zdanie] Twoje zadanie to POMŚCIĆ GO!
TINN: - Ale...
MAMA TINNA: - "Ty i ja! Wciąż zawzięci! Nie umiemy pomścić go!Ten ofiarą naszą będzie, i nikt nie powie nam STOP!"
TINN: - "Jeżeli, mam być zły, to chcę by Tani królową moją była! By śniła i marzyła, o zemście tak jak ja!!!"
MAMA TINNA: - "Będzie tak jak zechcesz! Już ja postaram się! By ona królową Twoją była, byś zemścił się!"
TINN: - "I by kochała mnie!"
MAMA TINNA: - "Taaak, od jutra zacznie się praca, ciężka praca!
Jam ofiarą, okrucieństwem.."
TINN: - "Lecz z miłości zrobię to!"
MAMA TINNA: - "I zabijesz lwie stado! Tak będzie, no a co!” [Proszę, niech aŁtorka nie bierze się więcej za pisanie piosenek... To boli!]


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz