czwartek, 11 października 2012

25.1 Wesoły Świat Rukii czyli To Ja, Rukia Się Nazywam.

Dobry wieczór, kochani!
Dziś odpoczniemy sobie odrobinkę od zdziecinniałego Tony'ego, seksownego Bruce'a, bezradnego Fury'ego i władającej nimi wszystkimi wszechzajebistej MarySue. Jeden dzień oddechu przyda się chyba nam wszystkim, na dziś przygotowaliśmy więc z Johnnym coś lżejszego kalibru- oneshot o Rukii z Bleach'a. Króciutkie i rozkosznie głupawe opko w którym tak naprawdę nic się nie dzieje ale i tak- uwierzcie mi!- przeczytacie z przyjemnością.
A od jutra wracamy do Avengersów!

Zanalizowali: Ithil i Johnny Zeitgeist

Hejka wszystkim! Jestem wielką fanką Rukii! To moja najulubieńsza postać z Bleach'a! Kocham ją! [I nie umiem tworzyć! Zdań złożonych!] Dobra starczy tego xD. Pierwsza notka już niedługo! [Co konkretnie powstrzymuje aŁtorki od zamieszczenia pierwszego posta od razu?] Buziaki ;**** A i nie życzę sobie używania przekleństw na moim blogu.(nonono! ne wolno)

Sorki, że tak długo ^^'''. Akcja toczy się w zimę, miłego czytania ;***.
~*~
Wstał kolejny pikny dzionek, szczególnie temu, że była sobota^^ [*] [Stwierdzam zgon bo umar :x]. Za oknem padał śnieg. Wszystko było przykryte białą kołderką [Wyobraziłam sobie Wszystko ze stopami nie mieszczącymi się pod kołdrą =.=]. Gdzie niegdzie dzieci lepiły bałwany albo rzucały się śnieżkami. Ichi [btw. „Ichi” to po japońsku „jeden”] spał spokojnie. Drzwi od jego szafy cicho otworzyły się. Z szafy wyszła Rukia. Sekundę później wyleciał Kon z krzykiem „Neee-saaaaaaaaan~!” Tym samym budząc Ichigo. Gdy tylko Ichi zobaczył Rukię poleciała mu krew z nosa [O tak, jak ja kocham dosłowne przenoszenie środków przekazu mangi/anime na fanfiki. AŁtorko, czy kiedyś poleciała ci krew z nosa tak spontanicznie, z podniecenia? To tak, jakby koło głów twoich zawstydzonych bohaterów pojawiały się wielkie krople]. Tamując krwawienie ręką powiedział.
- Ty nawet we flanelowej piżamie wyglądasz seksownie.- Rukia rumieniąc się przywaliła mu w łeb [To bardzo szorstka miłość. Szorstka, twarda i bolesna, jak każda prawdziwa miłość być powinna, prawda].
- Głupek.- powiedziała. Po chwili ubrana zeszła na śniadanie [Hurra!] [A gdzie poranne czynności?].
- Rukia-san, wyglądasz dziś ładnie.- powiedziała Yuzu. I tak przez resztę śniadania była chwalona [Cała rodzina w ciągu całego posiłku nic nie robiła, tylko wszyscy ją głaskali i zachwycali się jaka jest ładna i w jaki wysublimowany sposób je?!]. Po śniadaniu Rukia wyciągnęła Ichigo na spacer po parku. Spotkali tam innych shinigami [Shinigami przewalali się po ulicy w charakterze bezpańskich psów i żebraków. To wcale nie jest tak, że bogowie śmierci mają jakieś, pffff, zajęcia]. Razem usiedli na ławce. Zimny wiatr muskał ich twarze. Nagle Rukia powiedziała.
- Mam wspaniały pomysł! Chodźmy na łyżwy!- powiedziała wszyscy zachwycili się jej intelektem [rzeczy małe i gotowe złamać się przy najlżejszym podmuchu wiatru zasługują raczej na chwilę zadumy...].
- Genialny pomysł Rukia!- powiedział Ikkaku.
- Doprawdy piękny.- powiedział Yumichika. Kilka minut później wszyscy śmigali już na łyżwach. Mimo, że Rukia pierwszy raz miała na sobie łyżwy, jeździła jak mistrzyni [Czy w ogóle mogło być inaczej?]. Wszyscy się nią zachwycali. Toushirou tak się na nią zapatrzył, że aż się wywrócił [O, Element Komiczny!]. Wszyscy wybuchnęli gromkim śmiechem [W razie jakbyście nie wiedzieli: Bogów śmierci bawią żarty w stylu poślizgniecie się na skórce od banana albo rzucanie w siebie plackiem z bitą śmietaną].
- No, to może chodźmy coś wypić?- powiedziała serdecznie Rukia pomagając Toushirou wstać. Wszyscy ją poparli [Żeby przy tym pomaganiu sama nie fiknęła. Wiecie, dochodzę do wniosku, że na blask jednej MarySue pracuje w gruncie rzeczy wiele osób. No bo jest sobie taka MarySue, ale do istnienia potrzebuje: ludzi demonstracyjnie głupszych od niej, sWeEtAsHnYcH przyjaciółeczek eskalujących jej zajebistość, bogatych a wrednych rodziców (jeśli nie chcą być wredni to muszą z poświeceniem wyjechać do Niemiec/umrzeć)... No i oczywiście TruLoFFa, ale on sam w sobie jest trochę MarySue więc się nie liczy. Widzicie, ile osób? Ciekawe, czy zbierają się co rano na odprawę...]. Poszli do najbliższej kawiarni. Wnętrze było ładnie urządzone, czarno-czerwone ściany, oraz fotele i kanapy [Rzeczywiście ładnie. Tak... wszetecznie]. Kilka neonów przedstawiających kubek kawy, lub deser. Na czarnych stolikach były czerwone serwetki. Było też kilka automatów ze słodyczami [Na wuj w kawiarni automaty ze słodyczami? Przecież tam się sprzedaje słodycze tak tradycyjnie, przy ladzie...]. Rozsiedli się na jednej z kanap. Wtedy podszedł do kelner [a Kali ukraść mu krowa?]. Dobrze zbudowany, wysoki blondyn. Miał czarne spodnie i fartuch zawiązany w pasie. Do tego czerwona koszula z czarnym krawatem [Powinien pofarbować włosy na czerwono a oczy i usta obwieść czarna kredką] [A ja mam pytanie, czy wygląd kelnera w ogóle ma znaczenie dla akcji, czy to tylko taki fetysz?].
- Co dla panów?- Ikkaku poprosił o kawę, Ichi i Yumichika o herbatę. A Toushirou o kakao.
- A dla ciebie ślicznotko?- spytał puszczając oko do Rukii [Po powrocie na zaplecze szef złapał go za tyłek, puścił do niego oczko i szepnął namiętnie do ucha „Jesteś zwolniony, don Juanie”].
- Poproszę colę.
- Dla ciebie skarbie na koszt firmy.- powiedział i odszedł od stolika [Jestem oburzony! Dlaczego przed nią nikt nie biegnie i nie rozrzuca płatków róż?!] [I pereł...]. Chłopacy spojrzeli na kelnera złością w oczach. Gdy wypili swoje napoje wyszli [Z tej złości najwyraźniej postanowili nie płacić. Bardzo rozsądne]. Mimo, że było jeszcze wcześnie, na zewnątrz panował mrok [Wait, w zimie ciemno się robi.. no, powiedzmy koło 16. Powiedzmy, że Ichigo obudził się nawet i o 10, potem przez godzinę jedli śniadanie. W jaki sposób jeżdżenie na łyżwach + picie kakao zajęło im pięć godzin?]. W domach paliły się światła, ulice były oświetlane latarniami. Szli przyglądając się gwiazdom na niebie [Ignorowali wszystkie gwiazdy wtopione w chodnik i przechodzące koło nich. Julia Roberts trzy razy próbowała wcisnąć Rukii swój autograf, ale ta tylko fuknęła na nią i poszła]. W pewnej chwili Rukia odbiegła od nich. Zebrała w rękę trochę śniegu, ulepiła z tego kulkę i rzuciła w Ichigo. Celnie trafiła go w twarz [*wzdycha z rozmarzeniem* Jaka ona miła, koleżeńska i fajna...]. Ichigo zdenerwowany złapał całą górę śniegu w ręce i rzucił w Rukię. Czarnowłosa łatwo ominęła kulę [Ale ponieważ Ichigo rzucał górą, niewiele jej to dało]. I rozpoczęła się bitwa na śnieżki. Bitwę wygrała oczywiście Rukia [Oczywiście! *macha chorągiewką i dmie w gwizdek*] [Ru-kia! *klask klask klask* Ru-kia! *klask klask klask*] [Ithil, co ty robisz! Przecież ktoś taki jak ona nie potrzebuje naszego dopingu!] [Ja to w ogóle jestem zniesmaczona, że oni śmieli próbować w nią trafić...] [Może właśnie nie próbowali. To by pasowało do twojej teorii...]. Po tym wszyscy porozchodzili się do domów. Rukia z Ichim do jego domu, Hitsugaya do Inoue, a Ikkaku i Yumichika do Kiego. Rukia szybko zmieniła mokre ubrania na suche i zeszła no kolacje. Na kolacje była pizza. „Trzeba przyznać, że Yzuzu bardzo dobrze gotuje^^” pomyślała Rukia jedząc pizzę [Yzuzu z ulgą otarła czoło. Już się bała, że potrawa nie przypadnie Rukii do gustu i znów będzie musiała spać na wycieraczce]. Po kolacji obejrzała jeszcze telewizję [„to bardzo dobra telewizja!” wymruczała obmacując plastikowe pudło i zaglądając do gniazdka] i poszła spać. Przed snem jeszcze trochę popisała w pamiętniku. „Dzisiejszy dzień minął bardzo szybko. Dobrze, że nie pojawił się żaden pusty [Tak, całe szczęście, że żaden demon nie przeszkodził bogom śmierci w ich wesołym, kawiarnianym lansie. Jeszcze Rukia musiałaby zepsuć sobie fryzurę...]. Jak ten czas leci, w poniedziałek są już walentynki! ^^ Mam dla chłopaków fajne prezenty, mam nadzieję, że im przypadną do gustu.” Tak skończył się ten dzień.
~*~

Wiem, że krótkie i beznadziejne xD. Postaram się żeby następne było lepsze, pozdrówka i buziaki :***. A kto chce być powiadamiany niech pisze w księdze. I proszę po raz kolejny. NIE UŻYWAĆ PRZEKLEŃSTW NA MOIM BLOGU!!!

1 komentarz:

  1. Świetnie przeanalizowane, czekam z niecierpliwością na dalszy ciąg tej historii, oraz poprzedniej o zdziecinniałych Avengersach xD

    OdpowiedzUsuń