czwartek, 4 października 2012

23.6 Za Tobą pokopię wszędzie, czyli Zaczarowana Gumeczka

Dobry wieczór, kochani
Łał, ostatnio notujemy nawał komentarzy. Czyżby aż tak duże było zainteresowanie Błaszczykowskim w narodzie czy też aŁtorka Błaszczykopka uruchomiła koleżanki?
Świat nigdy nie pozna prawdy...
Co czeka was dzisiaj? Och, mnóstwo śliczności! Akcja znów przenosi się do naszej NinySue, która... no cóż, śpi... Marcin Wasilewski się frasuje, babcia Felicja manipuluje otoczeniem i generalnie wszyscy są bardzo etyczni. Pozazdrościć
Czytajcie!

Adres blogaska: http://bez-ciebie-nie-ide.blog.onet.pl/
Zanalizowali: Ithil i Johnny Zeitgeist

Rozdział 6
Ninę obudziło głośne stukanie do drzwi [dobrze, że nie tupot białych mew...]. Niechętnie otworzyła najpierw jedno oko, potem drugie [Serio, ilu ludzi się tak budzi?! Nie wątpię, że są na świecie takie osoby, ale w co drugim opku boCHaterki otwierają oczy niezależnie jedno oko od drugiego...] i powoli zaczęła się ściągać z łóżka. Szło jej to dość powolnie a stukanie nasilało się coraz bardziej.
- Idę!- wychrypiała.- otworzyła zamek [co na to smok?] potem zasuwę i przed jej oczami stanął Marcin Wasilewski [Nie mam pojęcia jak to interpretować. Mogę fantastycznie- to znaczy, że ukazało jej się widmo- mogę erotycznie i nie powiem, co to znaczy. Czemu nie mogła go po prostu zobaczyć?].
- No stoję tutaj jak idiota!- wzburzył się.- Myślałem, że coś ci się stało!- wyminąwszy zaskoczoną kuzynkę wpadł do kuchni i otworzył sobie lodówkę [Samica żyć? Być dobrze. Ważniejsza rzecz: samiec głodny, samiec jeść...] [Jak widać martwienie się sprawiało, że robił się głodny...].
- Marcin zlituj się!- zamknęła drzwi i również weszła do kuchni, przysiadając na najbliższym taborecie.- Jest dziewiąta! [To... dość późno?]
Wasilewski spojrzał na zegar ścienny.
- Skarbie chyba źle ci chodzi ten czasomierz Jest dwunasta! [Nieźle ktoś tu ma rozregulowany zegar biologiczny. Fakt, że Londyn i Warszawę dzieli jedna strefa czasowa, ale godzina chyba nie powinna jej aż tak "kopnąć"?]
- Co???
- No dwunasta, zaspało się droga koleżanko. Ale siadaj, zrobię ci kawę. Wujaszek mnie do ciebie wysłał, powiedział że odsypiasz podróż i wczorajszy najazd Anki [selekcjoner wysyła jednego z, jak rozumiem, istotnych piłkarzy, żeby wykonał zadanie, któremu podołałby asystent? Albo chłopiec noszący wodę? Albo rozmowa telefoniczna?] [No ale z asystentami i chłopcami od wody ona nie ma więzi emocjonalnej!]. A właśnie gdzie jest nasza gwiazda?- wyrzucał zdania i pytania z szybkością karabinu maszynowego przy okazji krzątając się po kuchni. Trzaskał szafkami w poszukiwaniu kubków, kawy i cukru [Może osiągnąłby lepszy wynik, gdyby do któreś zajrzał].
- Pierwsza z lewej.- wskazała mu ręką w której szafce schowała cukier.- Tak w czarnym pudełku.
- No więc gdzie jest Anula?- zapytał nasypując kawę do kubków.
- Pewnie u siebie.- odpowiedziała Nina.- Co cię to tak interesuje? Przecież podobno jej nie lubisz!
- Ja? Ależ skąd!- odpowiedział kpiąco. – Kocham ją jak…jak drzazgę w palcu!- wyszczerzył zęby w uśmiechu [Subtelne! Alternatywna Rzeczywistość znowu wystawia swój obrzydliwy łeb – aŁtorka nie wie (lub nie chce wiedzieć), że pan Wasilewski jest żonaty...].
- Głupiś! [Mospanie!] - Nina rzuciła w nim łyżeczką,ale skutecznie się usunął [Gumeczką z Painta].
- Oj tam, wcale nie!- przekomarzał się.- Chodź włączymy telewizję [Czy on do niej nie przyjechał bo się gdzieś śpieszą?].
Przeszli do saloniku, urządzonego z kobiecym gustem [to znaczy? Różowy i pełen pluszowych zwierzątek?], ale dzisiaj zawalonym opakowaniami po chińskim jedzeniu i dwiema flaszkami wina [czyli może jednak były mewy?...]. Marcin aż zagwiazdał. Nina nie zwróciła uwagi na jego krzywy uśmieszek i włączyła program informacyjny.
- …Kuba Błaszczykowski, kapitan Reprezentacji Polski, pod wpływem narkotyków pobił dziennikarza pod domem swojej babki w Truskolasach.- dziennikarz Jarosław Kuźniar pokazywał do kamery wycinek z najnowszego SuperExpresu i Faktu [Od kiedy TVN24 zajmuje się doniesieniami brukowców typu „Fakt”? Wiem, że mają lożę prasową ale... no... "Fakt"?]. Na każdym widniała wykrzywiona wściekłością twarz sportowca z nienaturalnie powiększonymi źrenicami, liśćmi we włosach i spuchniętą wargą.
Marcin zaniemówił z rogalikiem w połowie ust a Nina aż przysiadła.
- No to się porobiło.- zafrasowal się .- Kuba stacza się coraz bardziej. Skarbie zostawiam cię [To się naprawdę „zafrasował” swoim kolegą z zespołu. Pogratulować!], muszę zadzwonić do Lewego. Aha i chciał twój numer telefonu.- wykrzyknął stojąc już za progiem.
- A ja muszę iść do pracy.- Nina pobiegła do łazienki.
Godzinę później weszła do gabinetu szefa psychologów, wprost na naradę. [Szybka jest... W godzinę się ubrać umyć, dojechać na miejsce...] W pokoju siedział jej ojciec, jej przełożony Maciej Miecznikowski i pani pod siedemdziesiątkę [Poziom opisów powala szczegółowością].
- Nina jesteś!- Adam podniósł się z krzesła.- Właśnie o tobie mówiliśmy.
- Przepraszam za spóźnienie.- zarumieniła się siadając na wolnym miejscu.
Pani na krześle obok poruszyła się niecierpliwie, Maciej przypomniał sobie, ze nie zna młodej Serafińskiej [Tak go nagle kopnęło, że widzi dziewczynę po raz pierwszy w życiu. Jak widać Nina budzi zaufanie. Nawet całkiem obcy ludzie zapominają, że widzą ją pierwszy raz w życiu...].
- Pani Felicjo, to Nina Serafińska nasz nowy nabytek [I zęby ma zdrowe, i nie brudzi zbytnio...].
- Miło mi kochanie.- starsza pani podała dziewczynie rękę.- To ty będziesz ratowała mojego Jakuba?- zapytała wprost na co Nina zrobiła zdziwioną minę, patrząc pytająco na ojca i szefa [A co, trzeba go ściągnąć z drzewa, bo się przestraszył psa a teraz nie umie sam zejść?].
- Kochanie…-zaczął prezes PZPN.- Pani Felicja przyjechała do nas, ponieważ z Kubą jest coraz gorzej. Ktoś wczoraj próbował zrobić mu zdjęcia na co Jakub zareagował z nadmierną złością [nie, złość była odpowiednia, ale jego koordynacja ręka-oko jest zdecydowanie zbyt niska. To, i najwyraźniej próbuje pomalować ściany na czarno i zapuścić grzywkę...]. Nie panuje nad sobą a my nie możemy dopuścić żeby tak wartościowy człowiek i nasz kapitan miał popaść w zapomnienie i sam siebie niszczyć [Ale Kaczmarskiemu umrzeć na raka krtani to już daliście... Moje wy Matki Teresy z Kalkuty ;/].
- Ale jaki ja mam w tym udział? Mówiłeś, że pan Kuba nie chce pomocy psychologicznej.
- Nie chce.- wtrącił się Maciej.- Ale weźmiemy go podstępem, pani Felicja dała nam zielone światło [Wiecie, że nie można nikogo poddać terapii wbrew jego woli? Wiecie, prawda? Maciek, po co Ci ta wielka siatka?...].
Babka Błaszczykowskiego przytaknęła.
- Ale jaka jest moja rola w tym przedsięwzięciu?- zapytała Serafińska.
- Ja jej to wyjaśnię.- rzekł Adam.- Ninko, pani Felicja uda, że podupadła na zdrowiu i będzie musiała pojechać do sanatorium [„Lubię manipulować życiem moich wnucząt” powiedziała babcia z błyskiem w oku „To za te wszystkie chwile, kiedy twierdził, że nie jest głodny...”].
- Które już mamy zabukowane.- wtrącił się szef Niny.
- Ty zostaniesz zatrudniona jako pomoc przy córeczce Kuby i domu a w tym czasie postarasz się doraźnie bez wiedzy Jakuba, pomóc mu [Rozumiem, że wszyscy postanowili radośnie zignorować fakt, że Błaszczykowski jest dużym chłopcem i wypadałoby uszanować jego decyzje?].
- Ja?!- Nina zerwała się z krzesła.- Oszaleliście?! To nieetyczne! – wykrzyknęła wzburzona [Bohaterka wytykająca dziury w fabule nie jest równoznaczna z załataniem dziury!].
- Wiemy, ale to jest konieczne…- Maciej był nie ubłagalny [Jaki?] [Nieubłagalny. To znaczy, że... Nikt go nigdy nie ubłagał. Jak "niezniszczalny". Albo "nienaruszalny"...] [Albo "takie słowo nie istnieje w języku polskim. I w ogóle w żadnym języku"]
- Musi nam pani pomóc.- dodała Felicja.
- Liczymy na ciebie.- prezes spojrzał na córkę. Wobec takiego nacisku, Nina musiała skapitulować. [Wcale nie] [I tyle względem etyki zawodowej. Pa pa, etyko! Napisz czasem!]
- Dobrze, ale nie obiecuję cudów.- powiedziała.- I zrobię to po swojemu.
- Dziękuję.- babcia Błaszczykowskiego uścisnęła jej rękę.
- A teraz proszę mi wybaczyć, muszę się przejść.- powiedziawszy to wyszła na korytarz [oO Czemu oni mają tolerować jej przechadzki kiedy najwyraźniej mają coś ważnego do omówienia? Chyba, że ona się tam objawiła tylko, żeby okazać im łaskę i to koniec jej obowiązków?]. Oparła się plecami o drzwi i oddychała głęboko, aż jej nerwy uspokoiły się na tyle, ze mogła wyjść na zewnątrz.
Przed budynkiem wpadła na Roberta Lewandowskiego, który uśmiechnął się rozbrajająco.

2 komentarze:

  1. "[Nieźle ktoś tu ma rozregulowany zegar biologiczny. Byłam pewna, że Londyn leży w tej samej strefie czasowej co Warszawa...]" To żyłaś w błędnym przekonaniu. Między Warszawą a Londynem jest godzina różnicy. Na lekcjach geografii należy przyswajać wiedzę a nie spać. :)
    Jak już analizujecie to róbcie to dobrze.
    Luc

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację. Strzeliłam głupotę, nie wiem, czemu tego nie sprawdziłam a teraz jest mi wstyd. Jak się nad tym zastanowić to jasne, że są w różnych strefach czasowych. Zaraz to poprawię...
      Co nie zmienia faktu, że nie powinna być rozregulowana AŻ TAK. Ale to inna sprawa...

      Usuń