piątek, 5 października 2012

23.7 Za Tobą pokopię wszędzie, czyli Łamanie Prawa to Fajna Sprawa

Szanowny Internecie, Drodzy Czytelnicy!
Na pewno zastanawiacie się, co was dzisiaj czeka.  Chętnie odpowiem: randka NinySue z Lewandowskim, kilka refleksji o naturze świata (naszych, nie aŁtorki), Jacob oraz alternatywne metody leczenia depresji i traktowania dorosłych facetów. 
Czegóż chcieć więcej?

Adres blogaska: http://bez-ciebie-nie-ide.blog.onet.pl/
Zanalizowali: Ithil i Johnny Zeitgeist

Rozdział 7
- Cześć!- przywitał się z dziewczyną.
Nina próbowała się uśmiechnąć, ale od wiadomości o ratowaniu Jakuba Błaszczykowskiego było jej słabo [Skoro tak źle się czuje z tym, że ma go oszukiwać, to czemu w ogóle się zgodziła? Bo wciąż mnie to zastanawia]
. Bardzo chciała mu pomóc, ale pomysł z mistyfikacją i nią w roli gosposi i niani, ciut ją przerażał [I powinien. Jest taki raczej nielegalny, nieetyczny i bardziej niż trochę niemoralny] [Z tego przerażenia wymiotowała przecinkami]
. Ale jeśli to miało być jedyne wyjście, żeby przywrócić drużynie kapitana, to musiała znaleźć siły do tej walki [Walki z kurzem i dziecięcą nudą... Nie przeczę, że to ciężka praca [no, ja myślę *zerka ciężko*] ale nie brzmi to zbyt epicko!].
- Cześć.- odpowiedziała.
- Wasyl powiedział mi, że tutaj będziesz. – zagadnął. – Jesteś strasznie blada. Coś się stało?- zapytał dotykając jej ramienia [„Widzę ci po raz pierwszy w życiu, opowiedz mi o swoich problemach. Czy rzucił cię chłopak? Może masz zgagę? Wiesz, kiedy ostatnio się pojawiłem czytelnicy nie mieli okazji zobaczyć jaki ze mnie miły koleś...”] [„Witaj” powiedział Lewandowski, a koszula w magiczny sposób zniknęła z jego umięśnionego torsu „Będę twoim Jacobem na to opko...”]
- Wszystko, ok tylko spadło na mnie zadanie, które zawodowo może mnie przerosnąć [A przy okazji: Czy niania nie powinna mieć jakiś kwalifikacji?] .
- Rozumiem. Może chciałabyś o tym z kimś pogadać?- zapytał.- Wasyl mówił, że jesteś nowa w mieście i na pewno przyda ci się męskie ramie do pomocy.- wyszczerzył zęby w uśmiechu [=.= Co to jest za beznadziejny podryw?].
- Męskie ramię to może niekoniecznie, ale ktoś z kim mogę pogadać bardzo. – odpowiedziała [Oto doskonały przykład tego, jak nastolatki wyobrażają sobie związek: chłopak zabiega, jest na każde zawołanie, stara się i wielbi. I czerpie szczerą, niezmąconą rozkosz z ROZMÓW. Czy nawet nie tyle rozmów, co słuchania swojej lubej i bycia „silnym męskim ramieniem”. It's sucks!]
- No to zapraszam do samochodu.- otworzył jej drzwi do sportowego auta.- Zapraszam na piniacoladę [Czy to koktajl z... pinii?]! Moim kuzynkom zawsze poprawia humor [Aha, i jeszcze jedno: jeśli idealny chłopak z jakiegoś niezrozumiałego powodu ośmieli się mieć inną partnerkę przed tą jedyną słuszną to musi być ona straszliwą suką i ogólnie wielką pomyłką. Wszystkie miłe dziewczyny w jego okolicy muszą być członkami rodziny].
Nina uśmiechnęła się do Lewandowskiego i wsiadła.
Robert zabrał ją do małej kafejki o uroczej nazwie Agrafka, kelnerka na widok piłkarza uśmiechnęła się promiennie i po złożeniu zamówienia jeszcze długo kukała zza lady [co robiła?] [Ku-ku! Ku-ku!] na przystojnego napastnika Bor[rrrrrrrrrrrrrrrrrr!]russi.
- Masz wzięcie.- Nina spoglądała to na Roberta to na dziewczynę.
- Czasami chciałbym mieć mniejsze.- odpowiedział.- Po Euro nie dość, ze polała się na nas fala krytyki, zupełnie zasłużonej [to czemu się skarżysz?], to nie mogłem wyjść z domu, żeby w sieci nie pojawiło się jakieś moje zdjęcie. Nawet będąc z kuzynkami w barze, na drugi dzień na plotkarskich portalach byłem obsmarowywany od Casanovy [Giacomo Casanova specjalnie po to zmartwychwstawał, żeby dać mu dislajka!] i damskiego podrwacza [Też uważam, że byłoby dużo ciekawiej byłoby, gdyby był męskim podrywaczem...], który nie zadowoli się jedną. Szczytem było porównanie mnie do tego patafiana Ronaldo [który, jak powszechnie wiadomo, kradnie żony. I ma wszy].
W tym momencie kelnerka przyniosła zamówione napoje.
- Poniekąd cię rozumiem. To znaczy mnie to nie spotkało, dziećmi piłkarzy i trenerów pudelki i inne żabki [Ha! Element Koniczny!] się nie interesują. Ale jako psycholog sportowy spotkałam się z przypadkami, gdzie prasa bardzo szkodziła w powrocie do formy [Na przykład każąc się przewracać sportowcom po złamaniach... No ale ok, wiemy o co chodzi].
- W takim położeniu jest Kuba. Znasz go?- zapytał Robert.
- Nie osobiście, ale chyba każdy w związku, wie że przechodzi ciężki okres [Fakt. Ja jestem w związku i też wiem!]
- W drużynie huczy, że masz się nim zająć?- zapytał Lewandowski.- Nie chciałem zadawać tego pytania wprost, ale jak już rozmawiamy na dość poważne tematy. [A tak zbaczając z tematu: o czym mieliby rozmawiać? Przecież nie da się zbyt długo pociągnąć rozmawiając o pogodzie... A że znają się z pracy to chyba oczywiste, że w końcu rozmowa zejdzie na ten temat...]
Nina zaniemówiła. Nie chciała opowiadać o tym jak została postawiona pod ścianą.
- Nie mogę o tym mówić, to moja praca.
- Rozumiem[,] będę milczał jak grób.
- Bardzo cię proszę, żebyś zdementował plotki jakobym ja miała zajmować się waszym kapitanem.
- Nie ma sprawy.
- Dziękuję.
- To może zmieńmy ten grobowy temat [Już wieszczą Błaszczykowskiemu śmierć?]. Jak podoba ci się Warszawa?
- Jest piekna po Euro chyba jeszcze ładniejsza [komunikacja miejska jeździ normalnie, ludzie siedzą w domach zamiast krążyć po ulicach w poszukiwaniu piłek nożnych... Sielanka!]. Ostatni raz byłam tutaj przed studiami…
Gawędzili jeszcze godzinę, po czym Nina poprosiła Roberta, żeby podwiózł ją pod PZPN, chciała zabrać swój samochód. Na wieczór była umówiona z Anią,poza tym musiała sobie wszystko poukładać. Za dwa tygodnie wyjeżdżała do Truskolasów [Co konkretnie nie pozwala im wysłać jej tam już teraz? Przez dwa tygodnie można zrobić sobie BARDZO DUŻO złych rzeczy. Skoro tak się troszczą o Kubę to chyba powinien jak najszybciej znaleźć się pod opieką psychologa?]. Przyszłość wcale nie malowała się różowo. Co innego praca w swoim gabinecie a co innego w terenie z facetem, który nie radził sobie z emocjami [AŁtorko, nie wiem, czy o tym wiesz, ale częścią studiów psychologicznych są praktyki. Na początku praktykanci uczestniczą w sesjach profesjonalnego psychologa (oczywiście bardzo dyskretnie np. za weneckim lustrem i za zgodą pacjenta), potem wykonują własne, nieśmiałe próby. Także to nie jest tak, że ona z tego Cambrigde wyszła nieświadoma jako ta owieczka...].
"I znów nie ufasz mi
I nic nie jestem wart
I nie wierzysz w żadne moje słowo.
Gdy odwracasz wzrok,
Nie chcesz widzieć mnie,
Ja tylko znów chcę cię mieć przy sobie...
A jeśli dzieli nas od przepaści krok,
chce tylko czuć... że cię mam przy sobie"

Felicja Tyczyńska wparowała do pokoju wnuka z wiadomością.
- Kuba!- ryknęła nad jego łóżkiem.- Wstawaj! [Rany, a tej co? Czy u nich to normalne, że się drze ryja jedno na drugiego?]
- Czemu tak krzyczysz?- złapał się za głowę.
- Wróciłam!- odpowiedziała babka ściągając mu kołdrę.
- Przecież widzę!- ryknął [Ciężko nie zobaczyć, zważywszy na to, że weszła do jego pokoju i zaczęła wrzeszczeć]
- Nie krzycz na mnie! [A co ma robić?! Wrzeszczysz i wprowadzasz go w zakłopotanie – wprost idealnie, jeśli ktoś jest w depresji...] - odkrzyknęła Felicja.- Za dziesięć minut widzę cię w salonie i odziej się młody człowieku! Oglądałam cię w niemowlęctwie teraz nie muszę.- wskazała na gatki, które zsuwały mu się z bioder [Dobra rada: nie ściągaj z niego kołdry to nie będziesz musiała oglądać go w negliżu. Słyszałaś o czymś takim jak prywatność?].
Kuba zarumienił się [resztka poczucia godności rozpadła się z hukiem, pozostawiając tylko zakłopotanie] i czmychnął do łazienki. Po doprowadzeniu się do ładu, zszedł do kuchni, gdzie babcia jakby nigdy nic gotowała zupę [Z rana? Jeny, to zupełnie jak moja babcia...].
- Siadaj.- wskazała mu krzesło. Nalała na talerz obfita porcję zupy i postawiła przed synem córki.
- Babciu nie traktuj mnie jak dziecko.
- Kochasiu, dla mnie zawsze będziesz moim wnukiem i dzieckiem mojej Ani.- odpowiedziała poklepując go po ręce. [iiiii tylko względem jego poczucia własnej wartości. Ta babcia to potwór! Straszna, straszna osoba!] [Poza tym podejrzewam wahania nastrojów. I to takie harde]- Ale teraz musze z tobą poważnie porozmawiać.
Kuba podniósł wzrok znad pomidorówki, jego błękitne oczy były opuchnięte i przekrwione, znowu nie spał w nocy.
- Co się stało?
- Za tydzień jadę do sanatorium.- odpowiedziała Felicja.- Na miesiąc… Załatwiłam dzisiaj pomoc domową, Ninka będzie pomagała prowadzić dom i zaopiekuje się Olą [Kiedy Jakub Błaszczykowski został ubezwłasnowolniony?]. A ty masz się zachowywać przyzwoicie, co drugi dzień na rehabilitację i na nikogo nie warczeć. Zrozumiano?- starsza pani zadyrygowała niczym komendant [Znam jednego komendanta. Nie organizował mi nigdy opiekunki do dziecka...].
- Nie zgadzam się.- odpowiedział hardo Jakub.- Żadna obca baba nie będzie palętała się po domu i zajmowała moim dzieckiem!
- Jakub!
- Babciu nie zgadzam się!
- Nic mnie to nie interesuje [ತ_ತ] a Nina nie jest obca, to wnuczka mojej przyjaciółki i masz się w stosunku do niej zachowywać grzecznie [Psiamać, co to za porządki! Rozumiem, że trzeba mu pomóc, ale wszystko zadziała jeśli on wyrazi chęć i gotowość leczenia. W przeciwnym wypadku można tylko pogorszyć sprawę!]. A dzieckiem zajmiesz się ty, ona pomoże jak będziesz na rehabilitacji. Nie będzie ci wchodzić w drogę. Zrozumiano? [Babcia chyba nie zrozumiała, że czasy, kiedy mały Kubuś miał dziesięć lat minęły bezpowrotnie... dwadzieścia lat temu]
- Skoro nalegasz.- odpowiedział grzecznie, ale w jego głosie słychać było tłumioną złość i szyderstwo.
- No… To ćwicz panowanie nad nerwami, bo wszystkie gazety wypisują o tobie bzdury. Musiałam tłumaczyć się proboszczowi, że nie potrzeba ci egzorcysty [A to akurat jest, niestety, bardzo prawdziwe...] [Ja raz miałam być wyegzorcyzmowana!].- powiedziawszy to zostawiła wnuka samego ze swymi czarnymi myślami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz