poniedziałek, 1 października 2012

23.2 Za tobą pokopię wszędzie, czyli Zdradź z Nami Męża

Szanowny Internecie, Drodzy Czytelnicy
Moi Drodzy, raczcie wybaczyć problemy techniczne, które ostatnimi czasy zdają się krążyć nad nami niczym stado sępów. Od dzisiaj powinno być znacznie lepiej.
Analiza, którą za chwilę przeczytacie to pierwsza część Sagi o Błaszczykowskim, z którą mieliście już okazję się zapoznać. Jeśli myśleliście, że poznanie fabuły od początku w jakiś sposób pomoże wam odnaleźć się w rzeczywistości kreowanej przez aŁtorkę... HA! Naiwniacy!
Dowiemy się za to jak przebrzydłą osobą jest Anita Błaszczykowska, jak wyglądają szpitale na Maderze, pobawimy się w DJ-ów Mrocznej Myśli Poetyckiej, a potem znajdziemy się w pornolu. Kiepskim raczej.
Gotowi? Jazda!

Adres blogaska: http://bez-ciebie-nie-ide.blog.onet.pl/
Zanalizowali: Ithil
i Johnny Zeitgeist

Prolog
Wciąż tylko ciemność, wciąż tylko cisza… [Oho! *Ithil wyciąga swoją zapasową, przemrocznistą żyletkę*]
Nie ma poranków, jest ciągły mrok.. [Masz rację!]
Lecz mogę ci przysiąc, że znajdę odpowiedź, [Przełącz prztyczek na ścianie, powinno pomóc]
Że będę jej szukał do końca mych dni…” [„Pierś znowu tchnęła, lecz pierś lodowata. Rozwarły się usta a mrok rozświetlą błyskawice... Kruk zakracze 'Nigdy już!' i nie będzie końca pieśni!”] [… bylejak, byle co, byle szło, wprost czy wspak...”]
Jakub obudził w sali pooperacyjnej w Funchal, głównym mieście Madery. Pokój wypełniał zapach medykamentów a sterylne sprzęty lśniły srebrzyście [czy on leży w otoczeniu skalpeli i pił do kości? Milusi wystrój...]. Koło jego łożka nie było nikogo, czuł tylko nieopisany ból, który uniemożliwiał mu poruszanie nogami. Spierzchniętymi ustami, chciał odezwać się do postaci śpiącej na fotelu w rogu, sali, ale nie mógł wydobyć głosu. Pogrążał się w rozpaczy, która wciągała go na dno, coraz głębiej i głębiej. Nie pamiętał wypadku, ostatnią rzeczą, jaką zapamiętał było wysrebrzone ksiażycem, jasne ciało żony [jak ciało może być wysrebrzane? Na dodatek księżycem? „Oblane księżycowym blaskiem” to jeszcze może, ale tak?], złączone z ciałem latynosa.
Poczuł ból w klatce piersiowej, tak jakby serce umierało od środka [chociaż, pomiędzy pługiem a prawdą, gdyby jego serce umierało od zewnątrz też czułby ból...].
Tydzień wcześniej…
- Cały czas od końca Euro spędzasz w Polsce!- żaliła się Anita Błaszczykowska, malując długie paznokcie na wściekły róż.- Należą nam się wakacje a ty nic! Mam dwadzieścia cztery lata, nie będę gniła w domu! [ojej. Ciekawym, któż ach któż jest Złą i Niedobrą Osobą w życiu naszego Bohatera. Czy ciekawość ma zaspokojoną zostanie?]- sarkała dalej.
Kuba oderwał się od karmienia ich dwuletniej córeczki Oli [To pierwsze zdanie a ja już jestem przekonana, że tą córkę, to on własną piersią karmił] [Albowiem Anita produkowała tylko żółć i pająki] [Nawet kiedy próbowała karmić dziecko łyżeczką nie mogła nie dosypywać małej porcji cyjanku do mleka].
- Wiesz, że odpoczywam w Truskolasach.
- Ja tutaj gniję już od końca maja a ty najpierw byłeś na zgrupowaniu, potem udawałeś, że biegasz po boisku a teraz twoja babcia trzyma nas tutaj!
- Myślałem, że lubisz być w Polsce?!
- Pieprzę Polskę, albo jedziemy na wakacje, albo ja sama wracam do Dortmundu!- powiedziawszy to [zawinęła spiczastym ogonem, chwyciła mocniej widły w otipsowaną dłoń i] trzasnęła drzwiami. Mała Oliwka [*sprawdza* Jestem absolutnie pewna, że jeszcze przed chwilą ich córka nazywała się Ola...] [Może to takie superurocze zdrobnienie?] [...od zrobienia...] [Okej, superurocze i bezsensowne zdrobnienie] popatrzyła na ojca błękitnymi ślepkami, takimi samymi jak u mamy, ale bez złości i irytacji.
Do pokoju wsunęła się babcia Felicja z tacą ciasteczek. Kuba stał przy oknie z małą Olą w ramionach, śpiewał jej kołysankę, tą samą, która koiła jego łzy w dzieciństwie [poglądając na pluskające się w stawie malusie kaczuszki. I, że zacytuję klasyka, jednorożca obgryzającego pączki róż w ich ogrodzie]. Babcia stanęła za plecami wnuka, kładąc dłoń na jego ramieniu.
- Kuba o co znowu poszło?- zapytała. Wnuk odpowiedział nie odwracając się do ukochanej babci.
- Nic babuniu.
- Przecież widzę.
- Anitę bolała głowa i poszła się przejść [„Wybaczam jej, albowiem nie wie, co czyni” powiedział z namaszczeniem Błaszczykowski a aureola nad jego głową zajaśniała odrobinę jaśniej].
- Kochasiu, twoją żonę głowa boli codziennie odkąd wróciłeś z Warszawy. Martwię się o was, myślę że powinniście porozmawiać. Wiesz, że takie napięcia nie służą małżeństwu. [Aureola niespodziewanie obsunęła się Kubie na usta i nie pozwoliła powiedzieć „Babciu, to mój związek i dzięki za dobre chęci ale byłbym wdzięczny, gdybyś się nie wpitalała”]
Jakub odwrócił się z córeczką w ramionach.
- Babciu, czy mogłabyś zaopiekować się Olą?
- Przecież wiesz, że zawsze możesz na mnie liczyć.- odpowiedziała jego druga matka. – Co zamierzasz?
- Idę zadzwonić do biura podróży, wyjeżdżam na tydzień na Maderę i biorę ze sobą Anitę [I... zostawią dwuletnie dziecko pod opieką babci na tydzień?].

Rozdział 1

Anita leżała wyciągnięta na leżaku w przyhotelowej plaży [leżak w plaży? Domyślam się, że był wetknięty w piasek jak parasolka w koktajl?] popijając Cuba Libre z wysokiej szklanki. Na jej tłustych od oliwki nogach spoczywał magazyn o modzie, z którego okładki uśmiechało się portugalskie bożyszcze Cristiano Ronaldo. Pani Błaszczykowska uśmiechnęła się do człowieka z okładki i upiła łyk napoju [Jak często uśmiechacie się do swoich gazet? Tak serio?].
Przez chwilę przerzucała strony, ale szybko znudziły ją plotki i nowinki, wolała popatrzeć na nagie męskie torsy. [Pamiętacie Carla Sandmana z TEJ analizy? I jak bardzo się wkurzałem, bo tamtejsza aŁtorka wciąż i wciąż dokładała mu nowe grzechy, żeby tylko było w pełni jasne, kto jest tym złym? W porównaniu z tym, co szykuje się tutaj, pan Sandman był trójwymiarową, pełną ukrytych głębi postacią!]
Tymczasem Jakub zbliżył się od tyłu do leżaka, na którym spoczywała jego małżonka i nachylił się chcąc pocałować ją. W ostatniej chwili odsunęła usta, tak jakby się brzydziła.
- Zasłaniasz mi słońce!- mruknęła niczym obrażona diva [„A poza tym psujesz moje koła!” dodała zniesmaczona *filologia klasyczna mode on*].
- Mogłabyś okazać mi więcej uczucia, zachowujesz się jak zimna suka!- warknął rozwścieczony, ale na widok jej wielkich lazurowych oczu nadbiegających łzami, zaklął szpetnie w myślach.
- Jak możesz?- zerwała się jak oparzona [udowadniając, że nie jest zimną suką, jest gorącą suka]. Szklanka wypadła jej z rąk tłukąc się na setki drobnych kawałeczków, które lśniły teraz jak drobinki lodu.
„Lodowa piękność”- tak nazywali Anitę koledzy Kuby [Przez śmieszną wadę wymowy, jaka dotknęła wszystkich jego kolegów brzmiało to zupełnie jak „ta suka”]. Nikt jednak oprócz Roberta, który jawnie okazywał jej niechęć nie śmiał przy Błaszczykowskim powiedzieć słów prawdy. A była ona bolesna, młody piłkarz nie raz po ślubie żałował, że pokochał Anitę miłością z początku oszałamiającą, ale jednak mocno destrukcyjną [Oczywiście, że tak. Opowiedz nam, proszę, aŁtorko o prawdziwych emocjach realnie istniejących ludzi. Z pewnością będą Ci wdzięczni]. Kobieta niczym bluszcz osaczyła go [osaczyła jak bluszcz. Rly?!] i spijała zeń radość i chęć do życia. Dzięki niej z człowieka pogodnego, walczącego o siebie i rodzinę, stawał się zgorzkniałym tworem, popadającym w beznadziejny lej.
- Przepraszam!- zafrasował się.- Nie chciałem, po prostu…- nie dokończył, bo małżonka okręciła się na pięcie i wybiegła do hotelu, po drodze potrącając młodziutką kelnerkę [i brzydko odzywając się do staruszki!] [i paląc sierociniec!] [i zjadając na surowo dwa słodziutkie szczeniaczki!] [i głosując na PiS!].

-Idiota!- warknęła Anita.- Podły kretyn! Traktuje mnie jak domową kuchtę, dałam się namówić na dziecko a on nie potrafi poprowadzić drużyny do zwycięstwa. Wymęczony gol i porażka z Czechami! Powinnam być żoną kogoś takiego.- postukała wylakierowanym paznokciem w okładkę magazynu [Ponieważ nawet mówiąc do siebie samej musiała pokazywać sobie, o co jej chodzi. To bardzo popularne wśród ludzi inteligentnych].
- Hola!- odezwał się za jej plecami męski głos, poczuła zapach piżma i cytryn. Odwróciła się i zajrzała w niewiarygodnie ciemne oczy latynosa [Rrrico. Suave!].
- Hola.- zatrzepotała rzęsami.
- Widziałem przed hotelem, jak kłócisz się z mężem. Czy to był Jakub Bła…Bła…
- Błaszczykowski.- pomogła mu wymówić.- Tak ten nieudacznik to mój mąż. [Nie krępuj się wywalać wasze brudy na całkiem obcą osobę... A Johnny chrapie!]
- Czy mogę ci jakoś pomóc?- zniżył głos, upadabniając się do polującego drapieżnika. Jego mruczando murmurando [… czy to serio wymaga komentarza?] wywarło na niej wielkie wrażenie.- Może masaż relaksujący?- zapytał z pozoru niewinnie, lecz Anita wiedziała o co chodzi [O niezbyt atrakcyjny masaż relaksujący?].
- Czemu nie?- zapytała, spuszczając wzrok na jego czteropak czy też kaloryfer, wyzłocony jak tors greckiego bożka [Zapamiętać – greccy bogowie nosili ze sobą czteropaki. Tudzież kaloryfery (chyba na plecach)]. Bożka pożądania i mrocznego seksu! [A także sztucznych penisów i bab, którym poprzewracało się w tyłkach]
- Więc chodź moja malutka…- przybliżył się do niej, tak że zobaczyła dokładnie jego idealnie wyżelowane kosmyki włosów [Jestem bardzo męski i w ogóle, więc się nie znam... ale jeśli nakłada się żel, to jakiekolwiek kosmyki są raczej złym znakiem, co?] [Raczej nie. Złym znakiem jest proponowanie seksu mężatce, którą zobaczyło się MINUTĘ WCZEŚNIEJ].
Sunęli powoli po korytarzach hotelowych, przystając co rusz, by skradać sobie pocałunki. Ronaldo [tak, moi drodzy – Felipe z konopii okazał się nie kto inny, jak Cristiano Ronaldo, który tak w ogóle to od kilku lat spotyka się z jedną kobietą – ale nie przeszkadzaj sobie, aŁtorko] w pocałunkach był takim wirtuozem jak na boisku,wiedział jak sprawiać przyjemność. W ferworze pożądania wsunęli się do apartamentu Błaszczykowskich i padli na łóżko pogrążając się w namiętności [Kurczę, nawet w pornosach zabiera to trochę więcej czasu] [A teraz przez szczelinę w drzwiach wsunie się odrobina realizmu: najbardziej namiętne było jak Anita pośpiesznie ściągając sukienkę dokumentnie się w nią zaplątała, potem we dwoje nie mogli się uporać z rozpięciem jej stanika, ganianie za zagubionym pudełkiem prezerwatyw, mocowanie się z otwarciem tychże... a potem śmieszne dźwięki, podrygiwania i czerwone z wysiłku (sory, dobry seks to też wysiłek) twarze. Czy wspominałam już o tym, że się pocili?] [Ale czy czytałaś jakąś książkę, w której seks został pokazany, powiedzmy, realistycznie? Bo większość raczej wpada w obecną i tutaj Harlequinadę...] [Też racja. Uznajmy to za żal do świata w ogólności].

Ten widok wyrył się pod powiekami Jakuba, raniąc go boleśnie. Ostatnią rzeczą jaką pamiętał to ogłuszający ból, gdy spostrzegł wtulone w siebie ciała kochanków, pośród splątanej pościeli [Splątana pościel? Znowu ktoś trzymał Kamasutrę do góry nogami...] [Stawiam na to, że propozycja masażu w ustach Ronaldo to tak naprawdę była zachęta do wspólnego plątania makram..]. Z niemym krzykiem na ustach bez zastanowienia wybiegł na ulicę, nie bacząc na otoczenie. Wtedy poczuł jak do cierpienia duszy, dołącza się cierpienie ciała i zapadł w bezświadomość. Teraz wiedział już gdzie jest…Z cienia pod oknem wyłoniła się babcia Felicja [zauważyliście, że babcia nie chodzi? Tylko się wsuwa i wyłania] a do pokoju szpitalnego wsunął się także Robert, przytulił Felicję, która dziękowała Bogu za dar życia dla ukochanego wnuka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz