środa, 5 września 2012

21.3 Logan w Śródziemiu czyli "Gdzie jesteś, mały Radagaście, gdzie?"

Cześć, Mili
Dziś kolejny rozdział wesołych przygód Logana w Śródziemiu. Nie przedłużając: reflektor na Gandalfa, alfabet gondoriański oraz dokładny przegląd czarnych charakterów Śródziemia. Coś jeszcze? Szczeniaczki.
Bierzcie i cieszcie się, oto jest bowiem analiza nasza!

Adres blogaska: http://antubis0.blog.onet.pl/
Zanalizowali: Ithil i Johnny Zeitgeist 

RI.cz.3 Moc czarodziei
Wtedy, nieoczekiwanie, dowódca postanowił się nad nim zlitować.[No tak, bo Logan tak bardzo potrzebuje litości... Taki słodki szczeniaczek] [Przygarnij Rosomaka!]
- Pokaż mi tą mapę – powiedział. Napięcie od razu spadło, i z Logana i z żołnierzy. [JEBUDUT!!!] Logan szybko podał mu mapę od Boromira [Brzmi to jakby wykonywał questa] [Nagroda: 500 PD, 100 sztuk złota i Pas Eksperymentów Seksualnych].Dowódca spojrzał na nią, a następnie oddał jednemu ze stojących za nim ludzi.
- Pismo Gondorskie [Agh! Coś takiego nie istnieje! Ludzie mieli jeden wspólny alfabet- to tak, jakbyś rozróżniała alfabet angielski i hiszpański!] powiedział tamten ze znawstwem oddalając, to przybliżając kartkę do nosa. - Kaligrafia i oznaczenia Minas Tirith. [O ile zakład, że facet nawet nie umie czytać i całe życie wszystkich wkręcał?]
Dowódca zwrócił wciąż podejrzane spojrzenie na Logana.
- Więc mówisz, że spotkałeś Lorda Boromira wczoraj? - spytał jakby odruchowo. [W Śródziemiu nie używało się tytułów lordowskich]
- Tak, śpieszył się do Imeldis.
- Raczej Imladris - poprawił go młody dowódca opuszczając ręce. - Jestem zmuszony ci wierzyć, bo mi mówił to samo, gdy spotkaliśmy go w drodze [„Z całą pewnością nie mogłeś podsłuchiwać naszej rozmowy, albo wydrzeć tej wiedzy z niego podstępem lub przemocą. Twoje błędy językowe są oczywistymi oznakami zaufania. Chciałbyś się przespać z moją siostrą?”]. Na czym więc polega twój problem? [Logan zaczął wyliczać na palcach „Brak piwa”, wystawił kciuk „Brak mięsa”, do kciuka dołączył palec wskazujący „i brak SENSU” dodał, ściskając palce w pięść i rozkwaszając nos dowódcy patrolu] [„Bawimy, bawimy się wszyscy paluszkami! Jak pierwszy nie może to drugi mu pomoże!” (Bez kitu, nie wierzę jak mogłam śpiewać to w przedszkolu i nie zauważać tego monstrualnego podtekstu...)] - spytał, pozwalając rozejść się części żołnierzy i swobodnie już, bez tego ostrego podejrzenia w oku, podszedł do Logana [A wcześniej trzymał ich na smyczy czy co? Bo ciężko jest mi sobie wyobrazić Rohirrimów, którzy nagle po prostu opuszczają swego dowódcę sam na sam z niebezpiecznym typem żeby uprawiać łąkowy lans].
- Chodzi oto... - zaczął ten niepewnie. - Oto, że nie wiem gdzie jestem i jak się tu znalazłem [„i prawie nic nie piłem! To niesprawiedliwe!”]. Podejrzewałem już, że może cofnąłem się w czasie, bo to trochę przypomina nasze średniowiecze; albo jakimś sposobem skoczyłem między wymiarami do świata równoległego, znalazłoby się kilku którzy posiadają takie zdolności... - przerwał, bo spoglądając na dowódcę nie ujrzał w nim ani krzty zrozumienia [nawet pomimo tego, że błyskawicznie spenetrował mu (proszę bez brzydkich skojarzeń) wszystkie wnętrzności], raczej zagubienie wśród nieznanych nazw.
- Chodzi oto, że... Cholera... Po prostu muszę wrócić do siebie [„Żelazko włączone zostawiłem”]. Problem w tym, że z pewnością nie ma u was zaawansowanej nauki i technologii, mogącej dorównać tej z mojego kraju, ani ludzi... takich jak ja. - Mówiąc to ostatnie zdanie, zwiesił głowę. - Nikt z was nie posiada niezwykłych, nadludzkich mocy mogących sprawiać cuda... [pazury z adamantium tworzą cudowne dziury w ciałach wrogów!] - dodał ciszej, mówiąc raczej do siebie, jakby właśnie dotarło do niego, że nie ma go kto poratować [Mam dla niego radę: niech najpierw poda swoje imię facetowi. No wiecie „Podaj swoje imię a poznasz nasze” i tak dalej. A dopiero potem niech mówi mu, że jest głupi i zacofany].
- Czarodzieje posiadają moc - powiedział dowódca, po chwili milczącej obserwacji Logana.
- Czarodzieje?? [Coś taki zdziwiony? Sam pracowałeś przynajmniej z czterema u siebie...]
- Tak - zapewnił dowódca. - W Śródziemiu jest ich kilku.
- Możesz wskazać mi gdzie są? - spytał szybko Logan chwytając się nadziei [„skoczę do nich szybko i jeszcze zdąży wyrwać jakąś rudą na wieczór!”].
- Jeden z nich to Saruman - dowódca zaczął opowiadać, widząc jaką reakcje wywołała w rozmówcy ta wieść. - Ale to zdrajca [i źle pachnie mu z buzi]. Nie radziłbym ci nawet zbliżać się do jego siedziby, Isengardu. Podstępny wąż udaje przyjaciela Rohanu, ale ja wiem jak jest naprawdę. Jest jeszcze Mithrandir. To przyjaciel, jemu możesz zaufać, jeśli tylko będzie mógł to na pewno ci pomoże
- Gdzie go znajdę?! - spytał Logan przerywając dowódcy, nie dopuszczając do tego, by rozgadał się na tematy, które jego osobiście nie interesują [na przykład dokładny opis jego najlepszej szansy na powrót do domu, prawda. Mało to interesujące...].
- Niestety nie wiem. On nie ma stałego miejsca w którym mieszka. Sam zjawia się nieoczekiwanie tam gdzie musi [Od dawna podejrzewałam, że te ogniska na trasie Minas Tirith - Edoras to taki prototyp reflektora na Batmana...]. W tej chwili może być wszędzie.
- Pięknie!! - warknął Logan. - A może jest ktoś jeszcze? - spytał z nadzieją.
Dowódca zamilkł na chwilę. [W tej samej chwili Radagast Brązowy spojrzał łagodnie na swego niedźwiedzia, który pytał "Kim jesteś?". I po raz kolejny cierpliwe wyjaśnił mu: "Radagast-san!"] [RadagastWho?]
- Wiem, że elfowie też władają magią, ale ja się akurat na elfach nie znam [„I właśnie dlatego nazywam Rivendell- Imladris a Gandalfa- Mithtandirem. To doskonale sensowne!” oznajmił... Eomer? Właściwie to nie wiem kto].
Logan odczuł nieodpartą chęć, by w gniewie rozszarpać kogoś na strzępy [No! To brzmi jak Logan, którego znamy i kochamy!]. Zacisnął mocno szczęki, aż mięśnie mu zadrżały, wziął głęboki wdech i stłumił agresję [A to już niekoniecznie...].
I co teraz?
Dokąd teraz się udać?
Kogo prosić o pomoc?
A może wrócić na miejsce w którym się zjawił, i czekać. Może ta "moc” która go tu przysłała znów zadziała. [a w międzyczasie zająć się szydełkowaniem. Bo dokładnie tak zachowałby się Wolverine]
- Chodź z nami - usłyszał niespodziewanie. Odwrócił się i zobaczył dowódcę, a przy nim stał jeszcze młodszy od niego chłopak, podający mu wodze siwego rumaka [Co za cep przyjął „chłopaka” do zbrojnego oddziału pilnującego pogranicza przed atakami orków?].
- Wracamy do Edoras - poinformował dowódca. - Jedź z nami, może w mieście dowiesz się czegoś o Mithrandirze.

2 komentarze:

  1. ...
    Większego komentarza to nie potrzebuje. No cóż, Jak crossover, to crossover - czemu Batmana miałoby tu nie być?

    Karenaj

    OdpowiedzUsuń
  2. No wiesz? Batman jest z DC, a Wolverine z Marvela! To dwa kompletnie różne światy ;)!
    A tak na serio - właśnie sobie uświadomiłem, że gdzieś tam NAPRAWDĘ jest fanfic "Batman w Śródziemiu". Musi być. Wysłali tam nawet Vimesa...

    OdpowiedzUsuń