środa, 1 lutego 2012

12.9. Badassowata i Mimozyjny w łóżku czyli Jak Spać Żeby Się Wyspać I Nie Zostać Zgwałconym


Dobry wieczór!
Witajcie, kochani czytelnicy. Wybaczcie nam wczorajszy brak analizy i dzisiejsze opóźnienie. Bez bicia przyznaję się, że to moja wina, gdyż wczoraj dopadł mnie obrzydliwy leń a dziś cały dzień spędziłam na uczelni i jak wróciłam do domu byłam tak zdemotywowana, że zapomniałam wstawić analizę ^^
Dziś ostatni raz spotkamy się z Badassowatą Bellą. Nie wiem jak wy, ja się ciesze z tego powodu. Póki co jednak zobaczymy zautomatyzowane biodra, sposób na subtelny podryw, gdaczącą Bellę oraz naprawdę mocny akcent na pożegnanie.
Bawcie się!
Zanalizowali: Ithil i Johnny Zeitgeist

Chapter 09
*EPov*
- Cholera, na prawdę cię lubię Cullen - powiedziała Bella z szerokim uśmiechem na ustach. Westchnąłem i spoglądając jej głęboko w oczy zapytałem:
- Bello, lubisz mnie czy moje ciało? To jest zasadnicza różnica [„czy jestem dla ciebie tylko kawałkiem mięsa?” „Ależ nie, świnko”]...
- Och, ty pomyślałeś...- zarumieniła się. [Czy Edwardowi aż tak rzadko zdarza się myślenie, że Belli na myśl o jego myśleniu podnosi się ciśnienie?]- Lubie ciebie, Edward. Oczywiście to twoje ciało było tym, co mnie przyciągnęło, ale w środku okazałeś się równie...interesujący [Hm. Chyba naprawdę znaleźliśmy kogoś, kto zakochał się w parze nerek...] - mówiąc ostatnie słowo odwróciła ode mnie wzrok i ponownie spłonęła rumieńcem.
Zachichotałem, bo uważam za komiczne, to że wstydzi się wyznać, że jest zainteresowana drugą osobą. Na Boga, Bella Swan jest najbardziej pewną siebie i perwersyjną [i to jest bardzo złe, prawda? Edek? Odstaw ten pejcz na miejsce!] dziewczyną jaką znam, a takie niewinne wyznanie ją zawstydza [No fajnie- ale co Bóg ma do tego?].
- Co jest w tym, kurwa, śmiesznego?
- Ty jesteś śmieszna - prychnęła na mnie. - Z łatwością wsadziłaś mojego penisa do swoich ust [Dla mnie to brzmi tak, jakby Edward błyskawicznie zmienił płeć na damską i z powrotem ale to tylko ja...], nawet mnie nie znając, a rumienisz się, gdy mówisz, że czyjeś wnętrze cię interesuje [No mi też byłoby trochę głupio przyznać się komuś, że lubię się bawić w proktologa-amatora...]. To trochę komiczne, nie sądzisz? [Ja bym obstawiał bardziej obrzydliwe, ale twoje też jest niezłe]
Obserwowałem jak Bella uważnie kładzie się na ziemi [jak to jest „uważnie się kłaść”?], zamyka oczy i bierze głęboki wdech. Po chwili odpowiedziała mi cicho:
- Ja nie... Edward.., ja znam tylko seks. Rozumiesz? Cielesność to wszystko co mam, co mogę mieć. Nie znam miłości, nigdy nie byłam zakochana. Z facetami się tylko pieprzę i dobrze mi z tym.
Trochę mnie zaskoczyło jej wyzwanie [A co, zaproponowała mu wyścigi kto pierwszy złapie syfa?]. Bella jest nie tylko śliczna, ale jest też świetną dziewczyną w środku [*próbuje nie mieć skojarzeń*] [*nawet nie próbuje i tylko wzdycha żałośnie*]. Na co dzień, w szkole, wśród rówieśników jej cudowny charakter jest ukryty pod maską. Pod maską pewnej siebie, aroganckiej laski. Na szczęście mi udało się przebić przez jej mur, a może sama go dla mnie zburzyła? Dzisiaj na tej łące zrozumiałem, że nie tylko pociąga mnie jej seksowny wygląd, ale również charakter. Jest dziewczyną bardzo inteligentną, mające swoje zdanie, o które potrafiłaby się wykłócać godzinami, ale pomimo tego jest świetną rozmówczynią [chyba tylko podczas pełni księżyca...]. Wysłuchała cierpliwie moich argumentów, nawet tych obrażających jej ulubiony film. Potem je wszystkie przeanalizowała i wysnuła swoje spostrzeżenia. Wydaję mi się, że niewiele osób zna taką Bells. Jestem cholernym szczęściarzem [Edwardzie, pragnę ci oznajmić, że na świecie jest mnóstwo osób potrafiących dyskutować. Przez to, że ona (być może) do nich należy nie musisz się czuć związany!].
Dlatego kompletnie nie rozumiem, jak to możliwe, że nigdy nie miała chłopaka [Miała! I to wielu! XD] [chłopak z liceum nie będzie szukał stymulującej rozmowy, ale stymulacji...]? Że nigdy nie nawiązała z jakimś facetem związku nie tylko opartego na seksie, ale również na więzi emocjonalnej? [bo podobnie jak ty, jest emocjonalnie niedorozwinięta, ale ją strzeliło z drugiej strony]
Wprawdzie ja też nigdy nie miałam kogoś takiego, ale ja, to zupełnie coś innego. Ona pewnie od najmłodszych lat uganiała się za chłopakami, albo prędzej oni za nią. Dlatego nie ma co tu porównywać mnie oraz Bellę [z kim?].
Moje długie milczenie dziewczyna chyba uznała, za oznakę dezaprobaty, ponieważ westchnąwszy głośno, obróciła się do mnie tyłem. Nie zwlekałem dłużej z odpowiedzią. Kładąc się przodem do jej pleców i bawiąc kosmykiem jej brązowych, jedwabistych włosów odpowiedziałem:
- Czemu uważasz, że nie możesz mieć czegoś więcej niż tylko seks? Myślę, że jak spotkasz odpowiednia osobę, to miłość sama przyjdzie - mówiąc ostatnie zdanie, czułem jakbym mówił o sobie. Bella jest tą moją ową odpowiednią osobą... [Jak dla mnie, to powinno być „osową”. Jak nie ma sensu to niech się chociaż rymuje...]
Zaśmiała się bez cienia wesołości i obróciła przodem do mnie, przez co wypadły mi z między palców jej włosy.
- Czy ty na prawdę wierzysz w gówna typu przeznaczenie? [nie powiedział nic o przeznaczeniu, zasugerował tylko, że jeśli przestaniesz sypiać z kim popadnie na jakiś kwadrans, to może uda ci się zbudować z kimś głębszą relację] To wszystko bzdury wyssane z palca.
Położyłem się na plecach, wpatrując w niebo pokryte już prawie całkowicie, jasnymi chmurami. Postanowiłem przemilczeć to pytanie, nie sądzę żeby oczekiwano na nie mojej odpowiedzi.
Nie chciałem tego pokazać, ale trochę zabolały mnie słowa Belli. Jestem pewien swoich uczuć do jej osoby [jak mi Bóg i Święty Jerzy świadkami – osoba tej nadobnej panny zostanie już wkrótce ostro wyobracana!]. Gdyby ona choć w niewielkim stopniu je odwzajemniała, nie powiedziałaby tego. Nie powiedziałaby, że nie może się w nikim zakochać (bo o to jej musiało chodzić)! Gdy stwierdziła, że interesuje ją nie tylko mój wygląd, ale również moje wnętrze, zrobiło mi się cieplej na sercu. Zagościła tam nadzieja, która z tymi słowami niestety wygasła.
Usłyszałem szelest liści przy moim boku i po chwili poczułem jak Bells się przytula do mojego ramienia. Jej drobne, chłodne ręce ściśle przylegały do mojego ciała [i szukały, wciąż szukały, niczym rakieta naprowadzana na ciepło *mac-mac-mac*].
- Hej, zmarzłaś..- powiedziałem z lekkim wyrzutem [hańba jej!]. Ubrała się jakby na dworze było 30 stopni, a było raptem 20. Teraz, gdy słońce już jest za chmurami i wezbrał się lekki wiatr jest dużo chłodniej. Objąłem ją i przycisnąłem mocno do mojego boku. - Masz jakąś bluzę?
- Nie mam. Nie miałam pojęcia, że spędzę tyle czasu w lesie leżąc na wilgotnej ziemi - uśmiechnęła się lekko.
Nie zastanawiając się nad tym dłużej, podniosłem się i ściągnąłem kurtkę. Nałożyłem ją na plecy Belli i ponownie położyliśmy się na trawie w swoich objęciach [yay! Tani romantyzm! Ale tak na serio – prawdziwy fan Gwiezdnych Wojen zabiłby niedźwiedzia i umieścił Bellę w jego rozciętym brzuchu!].
Nie mam pojęcia, w którym momencie usnęliśmy [skończyły im się tematy do rozmowy, seksu nie uprawiali... To co zrobili? Zasnęli. Oj, cienko widzę ten związek...], ale zbudziły mnie nagle zimne krople padające na moją twarz [Jako harcerka stanowczo odradzam spanie na ziemi. Może to i romantyczne, ale jedyne, co możecie w ten sposób osiągnąć to złapać wilka. I nie chodzi mi tu bynajmniej o takiego futrzaka...]. Bella nadal słodko spała wtulona w zagłębienie mojej szyi. Wskazówki na zegarku znajdującym się na moim nadgarstku wskazywały siódmą popołudniu [Dziewiętnastą?! oO]. Siedzimy tutaj z Bellą już cztery i pół godziny, czas wracać chyba do domu. Esme pewnie zastanawia się, gdzie wybyłem na tak długo. Mam nadzieję, że Jasper nie powiedział naszej mamie niczego zawstydzającego [„No i wtedy Edward własnoręcznie zapłodnił piętnaście kobiet!” mówił Jasper gestykulując żywo „W tym trzy jednocześnie! Jego siła i płodność przynoszą dumę klanowi Cullenów...”].
- Czas do domu, śpiąca królewno - zacząłem wybudzać Belle.
- Alice, pięć minut jeszcze - zamruczała i wtuliła się we mnie mocniej.
- Czy ja wyglądam jak ten chochlik? - powiedziałem i zacząłem obsypywać pocałunkami jej włosy i ramię. Nigdzie indziej nie byłem wstanie sięgnąć.
- Edward? - podniosła szybko głowę i spojrzała na mnie zaspanymi oczami. - Co ty robisz o tej porze w moim pokoju?
Zachichotałem, a Bella zaczęła się rozglądać na boki. Jęknęła, gdy spostrzegła, że nadal znajdujemy się na polanie pośrodku lasu, a z nieba zaczyna powoli siąpić deszcz [Serio, jak można pomylić polanę z pokojem? Dach jej przecieka?] [Rzekłabym raczej, że ma strasznie niewygodne łóżko...].
Podniosłem się i pomogłem wstać swojej towarzyszce. Wziąłem swój plecak i jej torbę. Na ten gest dziewczyna podniosła [swoje] brwi w niemym pytaniu, ale zignorowałem to i zacząłem zmierzać w stronę leśnej dróżki. Bella złapała mnie pod rękę i zaczęła biec, ponieważ mżawka przerodziła się już w sporą ulewę [Wnoszę zażalenie! W powyższym akapicie „brwi”, „ręka” i „ulewa” nie maja określonej przynależności! To potworne zaniedbanie!].
Po kilku minutach znaleźliśmy się na parkingu i podbiegliśmy do auta. Byliśmy przemoczeni od stóp do głów, ale nie przeszkadzała nam to [ta przemocznia, rozumiem?]. Gdy zamknęliśmy drzwiczki mojego Volvo wybuchnęliśmy głośnym śmiechem [„Ciuchy kleją mi się do ciała i zaraz odmarzną mi niewymowne- to doskonała krotochwila, czyż nie?”].
Pod koniec drogi do rezydencji Swanów, Bella złapała mnie za kolano. Owy gest zupełnie zbił mnie z tropu, ale nie skomentowałem go. Dłoń dziewczyny w ślimaczym tempie zmierzała w górę mojego uda [pod nosem nuciła główny motyw z filmu „Szczęki”]. Gdy powoli zbliżała się do mojego krocza odchrząknąłem i zaparkowałem przed jej domem. Zdziwiłem się, ponieważ na podjeździe nie było żadnego innego auta. Mieszkam w Forks już ponad tydzień, ale do tej pory nie spotkałem słynnego komendanta Swana, ojca Belli [jego wąsy zażądały zbyt wysokiej gaży, aby aŁtorka mogła sobie na nie pozwolić...].
- Może wejdziesz do środka, wysuszysz się? Napijemy się gorącej czekolady żeby się trochę rozgrzać - puściła mi oczko. Ciekawe czy na prawdę myślała o gorącej czekoladzie mówiąc o rozgrzewaniu się? Znając Bellę – wątpię [Proszę, jednak się uczy. Pogratulować. Na wszelki wypadek nic nie jedz i nie pij, bo wylądujesz w jej tajnej piwnicy ubrany tylko w bokserki zrobione z parówek].
- Um... Czy ja wiem? Esme na pewno się zastanawia gdzie jestem tyle czasu.
- Oj, nie daj się prosić. Jasper na pewno powiedział jej, że jesteś ze mną - uśmiechnęła się uwodzicielsko i teraz już nie mógłbym jej odmówić [czyli się jednak NIE uczy... Mam nadzieję, że lubisz parówki...].
- Właśnie tego się obawiam - powiedziałem pod nosem, z nadzieją, ze tego nie usłyszy. Znając Jazza palnie coś głupiego i w oczach Esme wyjdzie z tego nie spotkanie przyjaciół, czy chociażby randka, ale orgia [So, my dear, innocent Edward...].
- Okej mogę wejść, ale nie na długo..
- Spokojnie, Charlie będzie dopiero jutro wieczorem - ponownie do mnie mrugnęła [Charlie jako ojciec jawi mi się... dość rozrywkowym chłopakiem >.<].
Wysiadłem szybko z samochodu i otworzyłem Belli drzwi, na co się uśmiechnęła i lekko zarumieniła. Zaśmiałem się wewnętrznie [wątroba mu wibrowała i zgrzytał jelitami!]. Czy nikt w towarzystwie tej dziewczyny nie zachowuje się jak dżentelmen? [Nie, są zbyt zajęci wkładaniem i wyjmowaniem w towarzystwie rozgłośnych jęków...]
Podbiegliśmy pod drzwi wejściowe, ponieważ deszcz nadal dawał się we znaki. Zresztą co się dziwić, w końcu to Forks - najbardziej deszczowe miasteczko w całej Ameryce.
Weszliśmy na górę po schodach do pokoju Belli. Dziewczyna postawiła na ziemi swoją torbę szkolną i zajrzała do wielkiej szafy.
- Hm.. Nie mam pojęcia co mogę ci dać do ubrania. Wątpię żeby ubrania Charliego pasowały... [„zwłaszcza jego pokrowce na wąsy... chyba że użyjesz ich jako skarpetek!”]- skrzywiła się lekko.
- To może ja pojadę po prostu do domu, co?
- Nie! - odpowiedziała zbyt entuzjastycznie jak na mój gust. - To znaczy.. Chciałabym żebyś został ze mną. Może po prostu weź gorący prysznic, a ja ci przyniosę jakiś szlafrok? Ciuchy wrzucę do suszarki, a ty przez ten czas będziesz w szlafroku czy coś?
- Hm... No okej. - uśmiechnąłem się lekko.
Co miałem innego zrobić, jak nie zgodzić się? [Uciec z krzykiem, dla przykładu. Ja bym uciekł] Chciałem spędzić z Bellą jak najwięcej czasu, więc musiałem na to przystanąć.
Dziewczyna dalej szukała czegoś w swojej szafie. Po chwili wyciągnęła z niej coś i stojąc do mnie tyłem ściągnęła bluzkę. Nie potrafiłem odwrócić wzroku, więc bezczelnie gapiłem się na jej zgrabne plecy. Po chwili zauważyłem jak kieruje rękę do zapięcia stanika i rozpina go. Przełknąłem głośno ślinę [aż echo zagrało].
- Będziesz się tak stał i gapił czy może pójdziesz pod ten prysznic? Wiesz, jak chcesz to z chęcią umyję się razem z tobą - z tonu jej głosu wywnioskowałem, że się uśmiecha.
- Um.. Już idę - zerknąłem jeszcze raz na jej plecy i krzywiznę piersi [NARAZ? Szacun]. Pokręciłem głową żeby usunąć z głowy ten widok, ponieważ mój penis dał już o sobie znać, lekko naciskając na jeansy.
Łazienka była jasna i bardzo przestronna. Nie było tu mnóstwa kosmetyków, tak jak się tego spodziewałem. Owszem były, ale w ilościach, które można zaakceptować [dom opatrzony znakiem „Edward Poleca”!]. Ściągnąłem szybko z siebie całą odzież i wszedłem pod prysznic. Odkręciłem gorącą wodę i syknąłem, gdy tylko spotkała się z moją zimną skórą. Kilka minut zajęło mi przyzwyczajanie się do nowej temperatury [a ten co? Zimnokrwisty, czy jak?], ale już po chwili mogłem się w pełni rozkoszować cudownym uczuciem rozluźnienia.
W pewnym momencie usłyszałem cichy głos Belli gdzieś za moimi plecami. Aż podskoczyłem, ponieważ nie miałem pojęcia, że znajduje się w łazience [Kochanie, a my gdzie postawimy naszą Bellę?] [W naszym domu? A wciśnij ja w jakiś kąt, nie sądzę, żeby była mi potrzebna w najbliższym czasie. A nie, zaraz, czy ty nie masz niedługo sesji?] [Yup] [Totalny brak czasu na cokolwiek?] [Yup] [… Wsadź ją do szafy].
- Edward, wiesz co? Okazało się, że mój ojciec nie posiada takiego gówna [You keep using that word. I don't think it meas what you think it means] jak szlafrok. W łazience wisi mój, ale jest różowy i mały, więc nie wiem czy ci będzie pasował... Zostawiłam ci świeże ręczniki. Czekam w kuchni!
- Um, okej. Dzięki - odpowiedziałem, nadal stojąc tyłem do niej. Mimo iż widziała mnie już nago, czułem się trochę skrępowany jej obecnością. Na szczęście po paru sekundach usłyszałem ciche zamykanie drzwi [A wtedy Edward odwrócił się i odkrył, że Bella z dziką radością po prostu otworzyła i zamknęła drzwi, a teraz gapi się pożądliwie na jego małego przyjaciela...].
Pod prysznicem spędziłem jeszcze minutę i postanowiłem w końcu wyjść żeby nie wyglądać jak suszona śliwka [Sinienie pod wpływem mycia? Poza tym chyba właśnie namoczona suszona śliwka?]. Szybko się wytarłem i zawiązując miękki ręcznik na biodrach, nieśmiało wyszedłem z pomieszczenia [Bardzo inteligentne, odliczam zdania aż ci się on zsunie...].
Zastałem Bellę krzątającą się po kuchni w szerokich spodniach dresowych wiszących na jej biodrach oraz bardzo obcisłej czarnej bluzce na ramiączkach. Gdy tylko mnie zauważyła rozszerzyła ze zdumienia oczy [i pogłębiła nozdrza] i nie spuszczając ze mnie wzroku powiedziała:
- Robię nam obiecaną, gorącą czekoladę. [Czekolada Obiecana!]
Usiadłem na krześle przy stole i wpatrywałem się w Bellę kończącą robienie napoju. Po chwili położyła na stole dwa kubki, z parującą czekoladą [...która zaraz się wylała bo kubki leżały...] i usiadła na przeciwko mnie. Obejmując dłońmi naczynie wpatrywała się w moje oczy. Zauważywszy w jej źrenicach błysk podniecenia nie potrafiłem utrzymać kontaktu wzrokowego [nie wspominają o strużce śliny skapującej na podłodze i przebierania nogami od którego aż szedł dym]. Spuściłem więc oczy, które mimowolnie spojrzały prosto w głęboki dekolt jej bluzki. Mój penis ponownie wzbudził się do życia [It's alive! IT'S ALIVE!], gdy zauważyłem jej stojące sutki [Sutki stały na przystanku czekając na autobus]. Najwidoczniej zrezygnowała dzisiaj ze stanika [Staniki są po coś, droga aŁtorko. Konkretnie po to, że cycki na wolności maja tendencję do zwisania co jest mało erotyczne i fajne]. Po chwili gapienia się, postanowiłem w końcu napić się dzieła Bells [*próbuje nie mieć skojarzeń*]. Biorąc łyka [Edward! Natychmiast odstaw łyka na miejsce!] zauważyłem, że dodała tam jakiś alkohol. Pomimo mojej awersji do napoi wysoko procentowych, postanowiłem wypić tego specyfiku trochę więcej, ponieważ, o dziwo, smakował mi.
Podczas picia czekolady nic nie mówiliśmy. Nie wiem jak długo trwaliśmy w tym milczeniu [czy ktoś może mi powiedzieć, co jest takiego romantycznego w krępującej ciszy i niemożności znalezienia wspólnego tematu do rozmowy? Hm?], ale w naszych kubkach nie został już ślad po drugiej porcji napoju. [Druga część reklamy z Badassowatego Edwarda: dwójka młodych ludzi siedzi przy stole w kuchni. Piją coś z kubków. Nic nie mówią. Piją. Cisza. Dopijają. Bez słowa dziewczyna wstaje (unosząc krzesło żeby nie zgrzytnęło o podłogę) po czym zabiera kubki i zaczyna znów robić napój. Bez słowa, w absolutnej ciszy. PO CHWILI ponownie stawia kubki na stole, siada (uniesienie krzesła) i znów zaczynają pić. Widzowie zaczynają się zastanawiać co ćpał ten, co to nakręcił] [E tam, dla mnie to brzmi jak polska szkoła filmowa...] Nasze milczenie przerwało głośne ziewnięcie Belli.
- Jesteś śpiąca, ja już się będę zbierał w takim razie.. Mogłabyś mi przynieść ubrania?
- Zostań. - zobaczyła zdezorientowanie na mojej twarzy, więc po chwili zapytała:
- Mógłbyś zostać ze mną na noc? - mówiąc to uśmiechnęła się lekko.
- Sam nie wiem, powinienem już dawno być w domu..
- Proszę...- zrobiła słodką, błagalną minkę i przepadłem. Nie umiałem jej niczego odmówić.
- Ehm.. Nom, okej. Zostanę. [Mistrz Elokwencji w Akcji!]
- Dziękuję - uśmiechnęła się. Wstawiła nasze kubki do zlewu, wzięła mnie za rękę i zaczęła prowadzić w stronę schodów.
- Mogę odzyskać chociaż swoje bokserki? [„Proszę! Byłem grzecznym chłopcem!”] Nie wygodnie będzie mi się tak spało - wskazałem ręką na ręcznik na moich biodrach. Bella jak zwykle spłonęła rumieńcem [Eee... nie. Bella zazwyczaj nie płonie rumieńcem. Belli zazwyczaj płoną oczy kiedy mówi „Tak, daj mi go! Wsadź go we mnie natychmiast!”] i pobiegła po moje ubranie. Po kilku sekundach była przy mnie trzymając w rękach czarne bokserki oraz uśmiechając się szeroko. Wziąłem je od niej i razem poszliśmy na górę.
Usiadłem na łóżku, a Bella poszła do łazienki. Po chwili usłyszałem szum wody, więc pewnie brała prysznic. Szybko ubrałem swoją bieliznę [całe szczęście ubranka na bieliznę Belli pasowały jak ulał] i odstawiłem ręcznik na stołek przy biurku [ręcznik zrobił *klang!*]. Wziąłem, wcześniej zostawioną tam, komórkę i napisałam bratu smsa.
"Jazz, jak coś to nie będzie mnie w domu na noc. E."
"Noc z B? Chłopie, ty to masz farta. Mam nadzieję, że zapamiętałeś coś z pornosów i wykorzystasz to pożytecznie. J."
[krzycz po niemiecku, one to lubią. I nie zdziw się, kiedy z drugiego pokoju wyjdą jeszcze trzy dziewczyny i rzucą się na ciebie] [A poza tym ciągnij ją za włosy- kobiety to uwielbiają. Nie zapomnij też o klapsach]
"Spieprzaj. E."
"Hej brachu. Jako straszy brat powinienem zabronić ci się z nią spotykać. Ona cię demoralizuję! Ha ha. J."
[Enyłej- czy wy też podpisujecie się pod swoimi smsami?]
Postanowiłem przemilczeć wiadomość od Jaspera. Odkładając telefon na stolik nocny, zauważyłem, że komórka Belli wibruje, a na wyświetlaczu pisze [jest napisane!] 'Alice dzwoni". Zapukałem do łazienki w chwili gdy woda przestała już lecieć.
- Bella, Alice do ciebie dzwoni.
- Odbierzesz?  - wykrzyknęła zza drzwi.
- Jasne.
Nacisnąłem zieloną słuchawkę na komórce i zanim zdążyłem powiedzieć chociaż słowo, Alice zaczęła paplać jak nakręcona swoim piskliwym głosem.
- Bells, czemu się nie odzywasz tak długo? Jak tam z Eddiem? Działo się coś? Masz mi powiedzieć wszystko! I to z najdrobniejszymi i najpikantniejszymi szczegółami! Jaki jest jego... [a jej głos był tak piskliwy, że aż powykrzywiał literki]
- Hej Alice - przerwałem jej monolog [w strategicznym momencie].
- Och! Edward, um, cześć? - powiedziała zaskoczonym głosem.
- Taaaa.
- Jest Bella? Czemu nie odebrała? Coś się stało? Czemu milczysz? Powiedz coś! - zaczęła mnie bombardować pytaniami. [zupełnie jakby chciała dodać „Co się stało? Zabiłeś i ją i schowałeś zwłoki, prawda? Ja wiedziałam! Wiedziałam, że tak będzie! Co robisz w środę?”]
- Spokojnie, Bella bierze prysznic.
- Prysznic? To znaczy, że.. Ach! Okej nie przeszkadzam już! Przekaż Bells tylko, że w torbie ma..Zresztą sama wie, co tam ma! Bawcie się dobrze! Pa! - rozłączyła się w chwili, gdy Bella wyszła z łazienki. Spojrzałem na nią i zamarłem. Miała na sobie tylko mocno wycięte bokserki i krótką koszulkę na ramiączkach. Jej skóra była zaróżowiona od ciepłej wody, a włosy całe mokre. Podsumowując - wyglądała cholernie seksownie! [Albo jak zmokła kura]
- Co chciał ten jebany chochlik?
- Um.. Paplała coś bez sensu, ale kazała ci przekazać, że sama wiesz, co masz w torbie? - moja odpowiedź zabrzmiała raczej jak pytanie niż jak zdanie oznajmujące. Bella zachichotała.
- Taa, cała Al - uśmiechnęła się. Podchodząc do łóżka zgasiła lampkę nocną, więc pokój ogarnęła ciemność. Weszła pod kołdrę i położyła się. Nie wiedziałem za bardzo co ze sobą zrobić, więc położyłem się na drugim końcu łóżka. W pokoju słychać było tylko nasze oddechy i stukanie kropel deszczu o okno. Sytuacja była trochę niezręczna i wręcz dziwna [TERAZ zaczęło mu przeszkadzać milczenie...]. Po chwili bezczynnego leżenia Bells położyła się bliżej mnie i jej ręka znalazła się na mojej nagiej klatce piersiowej. Poczułem jej usta na swoim barku i moje serce zaczęło bić trochę szybciej, co zapewne poczuła. Nie muszę chyba wspominać, że mój penis stał się od tego wszystkiego twardy [twój pisiorek ma taką reakcję na co bardziej ogniste spojrzenia, to nic niezwykłego...]. Zwinnym ruchem Bella znalazła się na moich biodrach. Siedziała okrakiem na mojej erekcji [jakkuranajajkach] i coraz śmielej badała ustami oraz rękami mój tors. Przejechała językiem od mojego obojczyka do prawego sutka i zaczęła go lekko ssać. Po chwili pieszczoty stały się intensywniejsze. Do ssanie dołączyło lekkie podgryzanie [Wiadomość z ostatniej chwili: Większość facetów nie lubi podgryzania], a jej biodra zaczęły się poruszać na moich. Jęknąłem głośno od tych wszystkich odczuć. Usta dziewczyny znalazły się na moim drugim sutku, który został obdarzony takimi samymi pieszczotami jak pierwszy [I nie znudziło wam się?].
W głębi duszy wiedziałam odkąd tylko dotknęła mojego uda w aucie, że ten wieczór właśnie tak się skończy. Oczywiście skłamałbym, gdybym powiedział, że się z tego powodu nie cieszę, ale nie mam pojęcia czy powinno mnie to tak radować jeśli robi to dziewczyna, która nic do mnie nie czuje. Oczywiście jest to mega cholernie seksowna dziewczyna, ale...Pieprzyć to [Nie, nie. Pieprzyć CIEBIE]. Niech się dzieje co chce.
Moje ręce przez plecy Belli powędrowały do jej pośladków. Ścisnąłem je lekko i przyciągnąłem jej ciało bliżej swojego. Mój penis mocniej przyciskał się do jej kobiecości [*parsk* No i co ja poradzę że to brzmi po prostu... pociesznie]. Była niesamowicie podniecona. Przez warstwy naszej bielizny czułem jaka jest mokra [Raaany, to z niej musiało ciec jak z kranu skoro czuł plamę wilgoci przez dwie (najlżej licząc) warstwy materiału]. Nie mogąc wytrzymać tych wszystkich doznań zacząłem swoim penisem pocierać jej cipkę [WAGINĘ! Ewentualnie kobiecość, trzymaj się nomenklatury]. Zaczęła wzdychać i jęczeć, a jej usta mocno zassały szyję tuż nad moim obojczykiem.
Nawet nie wiem kiedy ręce Belli znalazły się na moich biodrach i zwinnym ruchem ściągnęły moje bokserki. Dłoń dziewczyny objęła moją erekcję i kilkukrotnie przejechała po całej jej długości. Przejechała dłonią ostatni raz i zaczęła ją przesuwać w górę mojego ciała, najpierw subtelnie dotykając moich jąder [on miał jądra między penisem a pępkiem? oO] żeby potem przejść wyżej na podbrzusze, a następnie na mój tors. Jej biodra automatycznie wznowiły ruchy [zautomatyzowane biodra, też takie chcę!], lecz teraz wszystkie doznania czułem dwa razy intensywniej [To tak nie działa].
Nasze biodra nie przerywały ocierania się. Odnalazły wspólne tempo i razem poruszały się drażniąc najwrażliwsze miejsca w naszych ciałach. Moje dłonie mimowolnie wślizgnęły się pod końce jej skąpych bokserek. Masowałem jej pupę [a czemu nie „pośladki”? Albo „alternatywną kobiecość”?], przy okazji przyśpieszając ruchy jej bioder [Aha, czyli najklasyczniej w świecie się nią onanizował. Very romantic].
Mimo że to było tylko banalne ocieranie się o siebie, odczucia były nieziemskie. Oczywiście nie równało się to z tym co przeżyłem gdy słodkie, pełne usta Belli były wokół mojego fiuta [czy aŁtorka nie zna żadnego innego określenia na tę część męskiego ciała?] i nad nim pracowały. Tamto uczucie ciasnoty wnętrza jej budzi oraz ssania było nie do przebicie [aŁtorko, oczywistym jest, że nigdy nie miałaś penisa, więc przestań proszę wypowiadać się na temat spraw, o których nie masz pojęcia]. Jęknąłem gardłowo, gdy wizje tamtego wieczoru znalazły się w mojej głowie [Ale tylko dlatego. To, że ona się o ciebie ociera nie miało tu nic do sprawy!]. Na prawdę niewiele mi już brakowało do osiągnięcia spełnienia, ale Bella potrzebowała więcej. Złapała moją dłoń w swoją i gwałtownie wcisnęła ją między nasze rozgrzane do czerwoności i spocone ciała. Zatrzymała nasze palce na gumce jej bielizny i dała mi wolną rękę [Dosłownie ^^]. Mogłem się wycofać stwierdzając, że jestem jeszcze nie gotowy na dotykanie jej, ale to nie była prawda. Pragnąłem tego tak bardzo, że zanim o tym pomyślałem moje palce zaczęły zsuwać jej bokserki na południe [A to ciekawe określenie, nie powiem...]. Gdy bielizna została już ściągnięta i rzucona gdzieś w kąt pokoju czułem jej podniecenie dużo wyraźniej. Praktycznie nie myśląc co robię, instynktownie przemieściłem nas tak, że teraz to ja znajdowałem się na górze. Jedną ręką opierałem na łokciu przy głowie Belli aby nie musiała dźwigać całego ciężaru mojego ciała. Natomiast druga powoli powędrowała do jej krocza [brawo za zdolność do utrzymywania równowagi nawet w najbardziej karkołomnych pozycjach!]. Szczerze powiedziawszy nie wiedziałem jak się za to zabrać [XD]. Chciałem zapewnić jej tak dużo przyjemności, jaką tylko byłem w stanie, ale niestety nie miałem w tym żadnego doświadczenia.
Widząc moje wahanie Bells ponownie umieściła moja dłoń w swojej i poprowadziła ją w kierunku swojej kobiecości. Nie oponowałem, chciałem żeby pokazała mi jak się do tego zabrać [No przecież, że nie uszami!]. Moje palce musnęły jej mokre wargi i kierowane ręką dziewczyny zatrzymały się na łechtaczce. Nacisnąłem mocniej na pączek jej podniecania [*ukrywa twarz w dłoniach* Nieprzeczytałemtego, nieprzeczytałem...], a ona jęknęła z przyjemności. Zacząłem na niego naciskać coraz mocniej i pocierać go. Bella zaczęła jęczeć, co chwile słyszałem coś brzmiącego podobnie do "Edward" ze zlepkiem przeróżnych przekleństw [„Do kaduka! Wciórności! Jarosław Kaczyński!”] [Raczej „O kurwa, Edward, to boli, boli ci mówię! Kurwa przestań! O ja pierdole, jaki z ciebie neandertalczyk, z tym trzeba delikatnie!”]. Moje ruchy stały się pewniejsze, a ona zaczęła się wiercić i napierać na moje palce. Po chwili chyba zorientowała się, że jej dłoń nadal spoczywa na mojej, ponieważ wzięła ją stamtąd i przeniosła na moje włosy. Zaczęła je mocno ciągnąć, co sprawiało mi lekki ból, ale najwyraźniej okazało się, że mam w sobie coś z masochisty [jak to brzmi „mam włosy masochisty”?], ponieważ nie chciałem żeby kiedykolwiek zaprzestała tych ruchów [Czyli co, miała go za nie ciągnąć aż do później starości? A tak w ogóle, to czuję się strasznie wyuzdana- ja w końcu mam jednak ochotę przejść do sedna sprawy, a nie przez 50 lat prowadzić grę wstępną...]. Jej usta nadal były przyciśnięte do mojej szyi. Co chwilę przygryzała, ssała i lizała wszystkie zakamarki od mojego podbródka po obojczyki [a na tym odcinku jest MNÓSTWO zakamarków, każdy to wie!]. To doznanie połączone z odczuciem mojego penisa ocierającego się dalej o jej nagą kobiecość [Rzekłabym, że Edward stąpa po cienkim lodzie, ale on pewnie po prostu nie wie jak wejść...] oraz moich palców badających jej łechtaczkę sprawiły, że mój orgazm już prawie nadchodził. Jeszcze tylko kilkadziesiąt sekund i w końcu dojdę [odliczanie trwa!]. Powstrzymuję się już wystarczająco długo, aby w końcu dać upust wszystkim emocjom i odczuciom.
Podczas jednej gwałtownego ruchu moich bioder, główka mojego penisa znalazła się niebezpiecznie blisko wejścia Belli [słyszał ci ja wiele kwadratowych terminów na części kobiece, ale „Wejście” zdecydowanie się wyróżnia!]. Poczułem coś jakby pierwotną potrzebne znalezienia się wewnątrz niej [A nie zachciało ci się possać cyca? >.<]. Zesztywniałem cały na ułamek sekundy, ponieważ nie wiedziałem co robić. Ciało oraz wszystkie moje instynkty wręcz krzyczały w mojej głowie, że brakuje jeszcze tylko kilku centymetrów, a dosięgnąłbym nieba. Tak mocno jak tego chciałem, nie mogłem tego zrobić. Może jestem zbyt wielkim świętoszkiem, wyznaje jakieś staroświeckie zasady, ale swój pierwszy raz odbędę z kobietą, która będzie mnie kochać miłością szczerą i bezwarunkową. Ostatkiem silnej woli oddaliłem swoje biodra od pochwy Belli i mocno potarłem długością penisa po wargach sromowych Belli, równocześnie gwałtownie i niezapowiedzianie naciskając na pączek Belli [A „pączki kobiecości” to, przepraszam, można dostać w kwiaciarni czy w cukierni?]. Dziewczyna doszła wykrzykując moje imię [hm. łatwo poszło] i przyciągnąwszy mnie z całej siły na jej rozpalone ciało, opadła na poduszki. Twarz Belli podczas szczytowania była najpiękniejszą i zarazem najbardziej seksowną rzeczą [… rzeczą -.-] jaką człowiek mógłby kiedykolwiek ujrzeć, dlatego nie byłem jej dłużny i również osiągnąłem spełnienie starając się złapać spermę w swoją dłoń, aby przypadkiem nie dostała się do kobiecości Belli [Manwe mój, czemuś mnie opuścił: ona używa słowa sperma ale nie wie, jak nazwać tę część ciała. Serio, to już nawet ta nieszczęsna „pochwa” brzmi (minimalnie) lepiej niż „kwiat kobiecości”]. Nie chcę żeby jakiś mały, zagubiony, a jednocześnie bardzo rządny zapłodnienia plemniczek [jak wiadomo, plemniczki działają tylko w pojedynkę] dostał się do jej wnętrza.
Gdy nasze oddechy w końcu powróciły do w miarę normalnego rytmu stwierdziłem, że pasowałoby iść się podmyć w łazience [On się idzie podmyć T.T]. Osunąłem się delikatnie z ciała Belli i stanąłem na podłodzę. Zauważyłem, że moje nogi najchętniej odmówiłyby współpracy [czemu? Coś ty nimi robił takiego?], ale ostatkiem sił doczłapałem do łazienki. Ogarnięcie bałaganu jaki pozostawiłem w swojej dłoni zajęło mi tylko kilka sekund, dlatego na ostudzenie zmysłów, postanowiłem spryskać swoją twarz lodowatą wodą. Gdy spojrzałem do lustra wiszącego nad umywalką zauważyłem na mojej szyi kilka czerwonych plamek, których dotąd nie zarejestrowałem [„na szczęście zawsze ze sobą miałem swój plamkowy zeszycik, więc szybko włączyłem ich szczegółowy opis wraz ze zdjęciem do ewidencji”]. Największa z nich, która przybrała już kolor głębokiej czerwieni miała również niewielkie wgłębienia w kształcie zębów. Czyżby Bella robiąc mi malinki zapragnęła zaznaczyć, że jestem tylko jej? Oby. [„Oby”? A nie powinno być „Oszlag oszlag co ja zrobię, to jakaś psychopatka”?]
Z wielkim uśmiechem na ustach wyszedłem z łazienki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz