sobota, 11 czerwca 2011

1.1. Badassowatego Edwarda część pierwsza lub Bzykanie się w aucie, cyborgi i zdumiewający brak wampirów

Zmierzch niezwykle popularną serią jest. Niestety. Takie książki przyciągają aŁtorki blogasków taj jak Sekcja Pływacka Klubu Miłośników Fastfoodów przyciąga rekiny. Tedy i my, nie bacząc na nasze zdrowie psychiczne, odszukaliśmy blogaska, którego treść macie poniżej. A w nim - zero poszanowania dla kanonu (jakikolwiek by on nie był), zero poszanowania dla kobiet i zero poszanowania dla ludzkiej inteligencji. Ponadto: cyborgi.
Bójcie się, Drodzy Czytelnicy. Bardzo się bójcie.
Indżojcie!

Zanalizowali: Ithil i Johnny Zeitgeist

Rozdział I
Wkońcu poniedziałek!
Szkoła i jedyna przyjemność w moim zasranym życiu.
[Faktycznie musisz mieć zasrane życie skoro szkoła to jedyna przyjemność…] Rodzice ciągle zapracowani. Najczęściej w weekendy siedzą w domu, więc ja jako "przykładny i grzeczny" synuś, ten czas spędzam z nimi.
No więc szkoła. I czas poza nią.
[< Wyjmuje Magnum .44 > Jeszcze raz zaczniesz zdanie od „No więc”, a popamiętasz!] Laski, zabawa. Laski, zabawa [A kiedy zabawa z laskami? Bo bez tego te „laski” nabierają wymiaru o który autorce raczej nie chodziło. I samo na usta ciśnie się pytanie „A po której stronie tej laski byłeś ty, Edziu?”]. Coś więcej o mnie? Chyba nie. No ok. Lubię jeszcze grać na gitarze i troche śpiewam. Ale tym sie aktualnie w ogóle nie zajmuje. [„Zajmuję się rzeczami, którymi się aktualnie nie zajmuję…” Taaaak…] Ulubiona pora w szkole- przerwy. Stołówka [Jego ulubioną porą w szkole jest stołówka?! Oo]. Można podziwiać piękne wiosenne ciuszki naszych koleżanek. [Nie chcę cię martwić, Edek, ale w stanie Waszyngton jest raczej zimno, za dużo sobie nie popatrzysz…]
-I jak tam z Jess, co Edward?- spytał Jasper.
Mam dwóch kumpli: Jaspera i Emetta. Naprawde zawsze moge na nich liczyć.
Właśnie siedzieliśmy na stołowce
[„stołowka” to tak z rosyjska trochę brzmi, nie?] na jednej z przerw.
-Jak to co? Nic. Było, minęło.
-Dla niej chyba nie. Ciągle o Ciebie pyta- wkońcu
[jak to jest „wkońcu”? Bo wygląda na przymiotnik ale mam problemy ze zidentyfikowaniem znaczenia…] odezwał sie Emmet.
-Chodziło tylko o sex
[w sensie, że chciałeś sprawdzić tylko jej płeć? Nie mogłeś po prostu zapytać?]. I ona o tym wiedziała.
-Wiesz jakie sa laski. Bzyknąłeś ja i wyobraza sobie nie wieadomo co.
[I teraz widzę tylko Edka w stroju pszczoły robiącego „bzz, bzz” nad głową ciężko zszokowanego dziewczęcia. Może faktycznie wyobrażam sobie nie wiadomo co?] [Właściwie, to wiadomo, co sobie wyobrażasz: Edka w stroju pszczoły robiącego „bzz, bzz” nad głową ciężko zszokowanego dziewczęcia xP]-Nie ona pierwsza i nie ostatnia, co nie Edward?- powiedzial Jasper.- Ty to masz szczescie. Mozesz miec kazda. Nawet mezatke. [Czyżby Edward miał własne sWeEtAsHnE przyjaciółeczki istniejące tylko p oto, żeby akcentować jego zajebistość? MarySue pełną gębą! (dosłownie…)] Jak ty to kurwa robisz? [Odpowiedź padła w samym pytaniu: „kurwa”]
-To ona do mnie przylatuja. A ja po prostu korzystam. Tyle. Ale lepiej zmienmy temat. [to mówią jego usta, jego oczy zaś: „Moja egzystencja jest pusta i tylko kiedy słyszę wasze uwielbienie czuję, że żyje…”] Własnie idzie twoja królowa ze swoja przyjacioleczka.
Jasper momentalnie sie odwrocil. Alice Weber. Wielka milosc mojego kumpla, siadla
[„siadła”… -.-] wlasnie do jednego ze stolikow [widzę aŁtorka ma zamiłowanie do rusycyzmów] [albo jawną nienawiść do kresek i ogonków…] a wraz z nia Bella Swan. Wlasnie...
-Zaprosilem ja
[zaprosiłeś samego siebie? To już jakiś wyższy level narcyzmu…][Może to amerykanizm tak dla odmiany? Ja zaprosiłem?] na sobotnia impreze. Bella tez bedzie.
-Co?! Ta siwetoszka?
[„Siwietoszka”? W sensie, że postsowiecka dziewucha? Czy „siwucha”- innymi słowy wódka? To jakiś kalambur? Może facetom przy Belli nie staje- jak po wódce? A może osiwiała już od zmartwień? Niech mi to ktoś wytłumaczy!!!] [Spokojnie kochanie, bo się spocisz…] [Spokojnie, skarbie, używam nowej Rexony 24h *uśmiech dziewuszki z reklamy, prezentuje produkt* Rexona- dla ludzi zirytowanych błędami aŁtorek!] Ludzie: cud! - prawie wykrzyknal Emmett.
-Ale jaka siwetoszka... Chciałby miec ja w łozku, albo na tylnym siedzeniu wozu
[fantazje o spaniu z samym soba? Tego jeszcze nie grali…]. Oczywiscie nie ja [I w dodatku rozdwojenie jaźni! *zaciesza*] [Wszystko było by łatwiejsze gdyby aŁtorka przyjęła Słownik Języka Polskiego jako swojego Pana i Zbawcę… Bo w tej chwili tylko jakaś siła wyższa może jej pomóc…]. Ja mam Alice.- skomentowal Jasper.
-Co racja to racja- zgodzil sie Emmett.
-Chyba wiekszosc
[wiek szos?] facetow w tym miescie ulzylo sobie fantazjujac o nije [kim/czym jest „nija”? Myślałam, że mówicie o Belli? O, niestałości męska…] [Może to taka marka samochodu? Nic mi innego do głowy nie przychodzi…].- powiedzialem zgodnie z prawda.
-To wez sie za nia- zaproponowal Emmett.
-O nie! Dziewicami sie nie zajmuje, bo trzeba byc delikatnym. Tak sadze. A jak juz to na calego jade
[W sensie, że masz calowego? Współczujemy…]. A poza tym ona na twarzy ma napisane: " Nie caluj, nie dotykaj- PO SLUBIE" [Cholernie popularny tatuaż. Prawie tak jak róża na tyłku, albo MAMA na ramieniu…] [Ta, ale postaw się na miejscu takiej dziewczyny: to musi być cholernie niewygodne mieć tatuaż na środku twarzy. Nie chcę nawet myśleć o procesie jego powstawania. Chociaż jak robią tatuaże na białkach oczu…]
-No to zostaje ci... sorry nam fantazjowanie.
Mozliwe. Narazie to mam od tego inne kobiety. Akurat na to nie moge narzekac. Dosc duzo sie ich przewinelo. A scislej rzecz biorac: w moim samochodzie albo u ktorejs w domu. Nigdy u mnie. Jeszcze "niechacy" ktoras by szczoteczke zostawila.
[A inna by znalazła i pomyślała, że nie jest jedyna- zaiste, niewybaczalne…] [Albo by chodziła z brudnymi zębami… Higiena najważniejsza!]
A wracajac do Belli. [Nie, proszę! Porozmawiajmy jeszcze o szczoteczkach do zębów i w ogóle o traktowaniu kobiet jak szmaty! Po tym poznać prawdziwie pozytywnego protagonistę…]
Bella Swan. Wydaje mi sie... Nie. Jestem pewny, ze naprawde kazdy facet w miescie chetnie by ja przelecial. [A jej ojciec? Fuuuuj!] Ze mna wlacznie. [Czekaj, czekaj… Przelecieli by ją razem z nim?! Oo] Uwierzcie na slowo: jest cholernie ladna i seksowna. Nawet pod tym jej golfem da sie to zobaczyc. Na wf zawsze wyobrazamy sobie ja w bikini. Od razu robi sie goraco. [„I niewygodnie. A trener patrzy na mnie jak na kretyna.”] No ale. Mozemy sobie tylko wyobrazac. Bella Swan to siweta dziewica. Niedostepna i chyba zbyt niesmiala zeby chociaz spojrzec na jakiegos faceta. A po za tym to jak na swieta przystalo, to chodzi do wolontariatu i pomaga chorym. Ok. Spoko sprawa, ale ludzie no! [To zdanie powinno znaleźć się w podręcznikach nauki języka polskiego. Obok „Umieć jechać trawnik”, albo „Ordung Must Sein”. Są mniej więcej tak samo poprawne po polsku…] Nie lepiej wyjsc na impreze,z zdobyc pierwsze doswiadczenie, zeby potem np. taki osobnik jak ja mogl doswiadczyc ja bardziej. [A teraz temu planu tylko doczepić ogon i udawać że to lis…] No, bo niestety, ale ja z dziewicami sie nie zadaje. Nie mam zamiaru miec na sumieniu nieudanego pierwszego razu jakies panny. [Już o tym mówiłeś] [Czy on właśnie przyznał się że jest kiepski w łóżku? Skoro panna ma mieć nieudany pierwszy raz...]
-Chodzmy juz pod klase- odezwal sie Jasper, gdy zadzwonil dzwonek.
Szlismy cala trojka pod klase, gdy zobaczylismy jak Mike Netwon
[Przyzwyczajajcie się, Drodzy Czytelnicy, do tego Netwona, bo aŁtorka z podziwu godną konsekwencją przez całego blogaska tak właśnie zapisuje nazwisko tej postaci] dobiera sie do Belli. Opieral sie o sciane i choc sie wyrywala nie puszczal jej. [A teraz powiedzmy to wszyscy razem (czytelnicy przed monitorami też!): It’s rapin’ time!]
-Zas sie do niej przyczepil [Przyczepił się do niej na zaś! Znaczy: umie myśleć przyszłościowo…]. Zaraz mu krzywde zrobie! - uslyszelismy glos Alice, idacej w ich kierunku. [A jaka uprzejma! Ja bym rzucił coś o wyrywaniu nóg z dupy, a tu proszę – kulturalnie, o robieniu krzywdy…]
-O nie! Ja sie nim zajme- Jasper chwycil Alice za ramie i popchal ja w nasza strone.- Pilnuj jej- po tych slowach poszedl do Mika i Belli.
Powiedzial pare slow do Mika i ten
[Mik] odpuscil. A dokladniej: [Mik] spieprzal gdzie pieprz rosnie. Razem z Bella, Jasper podeszedl do nas [Nie podszedł za to do Mika- gdyż Mik odszedł i Mika już z nimi nie było].Alice od razu do niej podskoczyla.
-Jesli jeszcze raz sie do ciebie zblizy, zabije go!
[„Następnym razem to już ci naprawdę…!” Znamy to, znamy. Dużo szczeka, mało robi] [Dużo muczy, mało mleka daje… Czy to seksistowski komentarz? Przy tym tekście się gubię!]
-ALice, przestan [AL ice? W sensie, że ma przestać mrożona porcja glinu- tego pierwiastku? Dziwnych oni maja znajomych…] . To facet. Mysli, czyms innym niz mozgiem. [Nogą chyba…] - mowiac to caly czas patrzyla w ziemie. No niezle. A myslalem, ze cietego jezyczka taka laska jak ona nie posiada. [Prawdziwy stryj Staszek, mistrz ciętej riposty w kiecce]Jezeli on ten mozg w ogole ma. .. No dobra dizewczyny [„dizewczyny” to połączenie słów „dziwka” i „dziewczyna”?]. Sobota aktualna, tak? - odezwal sie Jasper. [Ach, mistrzuniu! „Właśnie byłaś molestowana, na pewno jesteś w niezłym szoku… Będę mógł cię poobmacywać w tym tygodniu? Prooooszę?”]
-Oczywiscie- Alice usmiechnela sie do niego promiennie. [No, stary, przełamałeś czwartą barierę: odpowiadają ci bohaterowie opków! xD Tylko zastanów się dobrze, czy aby na pewno… chcesz tego? * poważnie zaniepokojona*] [Mam supermoc… Jestem wszechpotężny! Jestem… jestem Bogiem! Muhahahaha!]
-No nie moge! Naprawde sie wkrecili. [A to kto powiedział? Czyżby narrator postanowił przemówić grobowym głosem zza węgła?]-Chodzmy Alice. Spoznimy sie. Jasper... Dziekuje- Bella usmiechnela sie do niego delikatnie.
-Nie ma za co. To do soboty.
Bella i Alice poszly w swoja strone.
[Bogiem, BOGIEM! Muhahahahah!!]
Matko jedyna! Jaka ja mam chcice na ta laske! [Czyżby… aż wstyd mówić… Edzio miał chęć na strzelenie komuś lodzika? No, Edwardzie… *Ithil approved*]
Jak zwykle okolo 18.00, poszlismy do klubu "BARN" [Muhah… a tak w ogóle to klub nazywa się „Stodoła”. Sprytna aluzja to słynnego miejsca w Warszawie czy komentarz społeczny na temat amerykańskich nastolatków? Raczej żadna z tych rzeczy, w końcu to aŁtorka …ahahaha!]. Fajne miejsce. Czesto graja tu rozne kapele, wiec nigdy nudno nie jest [Rzeczywiście niezwykłe- klub, w którym grają kapele. Może jeszcze powiesz, że byli tam ludzie?]. A po za tym... Kreca sie tu niezle laski, ktore sa bardzo chetne na moje tyle siedzenie w volvo.
Wlasnie siedzielismy przy piwie, gdy podeszla do nas jakas dupa.
[http://www.youtube.com/watch?v=cxsGJS_b38M]
Nawet niezla, ale tylko na jedna noc. [MuHAhaHAha!!! WszechPOTĘŻNY!!!!]
Usmiechnela sie do mnie w taki sposob ze juz wiedzialem co bede robil za jakies... 10, 15 minut.
-Zatanczysz przystojniaku? - spytala
-Jasne- wstalem i poprowadzilem ja na parkiet.
[Muhaha… Ekhm… Już mi przeszło.] [Przy tej scenie wszystko przechodzi. Może poza bólem brzucha i tego typu sprawami…]
Zaczela calowac moja szyje a moja meskosc dala o sobie znac. [Iiii znaleźliśmy się na poziomie wczesnych Harlequinów! Moja „męskość” zaczyna cofać się na samą myśl…]
-Masz woz?- spytala
-Juz na nas czeka- odpowiedzialem
-To dobrze. A gumke masz?
[Recepturkę, rzecz jasna]
-Zawsze
-Idziemy- po czym pociagnela mnie za reke w storne wyjscia.
[O rany, zaraz się okaże, że to ona zgwałci jego…]
Rzucilem porozumiewawcze spojrzenie Jasperowi i Emmettowi. [„A ja mam a wy nie! Nananana!”] [Powinien jeszcze zagrać im na nosie dla podkreślenia swojej dojrzałości, nie uważacie?]-To gdzie masz swoje cacko? - spytala nieznajoma gdy bylismy już na zewnatrz. [- O tu, skarbie- odparłem uwodzicielskim głosem kierujac jej dłoń w stonę mojego krocza][...Czasami mnie przerażasz...]
-Chodz - rzucilem po czym poprowadzielem w storne mojego samochodu, ktore stalo w ustronnym miejsu w razie czegos... [Dziewczę: „Cacko, mówiłam! To jest volvo!”]
Otworzyle jej tyle drzwi i razem z nia wszedlem na tylne siedzienie.
[A tak na serio, na tylnym siedzeniu jest cholernie niewygodnie… Już lepiej by było ją gdzieś zawieść albo coś.] [Skarbie, chcesz mi cos jeszcze powiedzieć? *z uprzejmym uśmiechem i zainteresowaniem, takoż wałkiem w łapie czeka na progu domu*] [Eeee… Patrz! Błędy ortograficzne! Pośmiejmy się z nich!] [Błędami mi tu nie mydlij! Błędy przy tym to perfuma! *zaczyna mówić głosem Stuhra*] [… I tyle względem mojej męskości na najbliższe kilka godzin…] Od razu przeszla do rzeczy. Zaczela sie rozbierac, po czym zajela sie mna. Mialem cholerna ochote na sex i wiedzialem ze z nia bedzie bardzo milo. Gdy zakladala mi gumke odezwalem sie:
-Pamietaj. Jeden numerek i wiecej sie nie zobaczymy.
-Dobrze wiem na czym polega bzykanie sie w aucie. Wyluzuj Romeo twoja Julia o niczym sie nie dowie.
Nie mialem jak jej odpowiedziec poniewaz wpila sie w moje usta.
[Dość tego! Kochanie, musimy to zrobić TERAZ, bo inaczej będzie za późno…] [Czyżby przy tym tekście twoja „męskość” cofnęła się tak bardzo, że zaraz zostanie nam już tylko seks lesbijski?] [Nie gadaj tylko chodź *ciągnie ją za rękę*] [A kysz! To takie piękne i romantyczne! *zachwycona patrzy w monitor*]
Nie mysliel
[Czy „Myśliel” to jakiś anioł o którym nie słyszałem?] sie bylo cholernie milo. Laska wiedziala w czym rzecz.
Wszedlem spowrotem do klubu do moich kumpli.
-I jak? Niezla byla?- spytal Emmett
[*duma i duma* „Niezła”… To słowo zupełnie nie na miejscu. Jakby zapytał, czy „dobra była”- to ok. (choć pozostaje tekstem chamskim do granic możliwości). Ale „niezła”?] [„Hyhyhy… my neandertale rozpatrujemy kobiety tylko w kategorii „niezła” i „nie-niezła” hyhyhy”]
-I to jak...
-Posprzatales? Nie mam zamiaru jechac w wozie, w ktorym jest...- nie dalem dokonczyc Jesperowi
-Posprzatane- rzucilem mu grozne spojrzenie.
[Rzeczywiście, jechać wozem w którym jest posprzątanie to prawdziwa hańba dla takich kozaków jak oni -.-]
Wlasnie w tej chwili do klubu wszedl Mike Netwon i kierowal sie w nasza strone.
[Za pomocą sprytnie ukrytego w czaszce radaru... [po drodze roztrącając ludzi i stoliki- jego gjeps nie rejestrował przeszkód na drodze do blogaskowej heroiny jaka jest w tym przypadku Edward] …bo „Mik Netwon”, drodzy państwo, jest cyborgiem! *wdycha jeszcze marihuany*, a Edward jest… różowym niewidzialnym wampirem! Łiii! Umiem latać! Latać!] [Tańczmy! * robi dziwne wygibasy i udaje chmurkę*] [W tym miejscu przepraszam Szanownych Czytelników, ale ja tego tekstu na trzeźwo nie strzymam!]
-A ten czego kurwa chce- szepnalem
-Czesc wam
[…i uwielbienieeee! *intonuje pieśń pochwalną* Chwała i cześć… emmm… Edwardowi?]- Mike wlasnie dosiadl sie do naszego stolika
-Jasne Mike ze mozesz usiasc- powiedzialem ironiczne.
[Uuu, mistrzu! Tekst stulecia normalnie!] [Stryjowie Staszkowie mnożą się w tym tekście jak króliki xP]-MAm do ciebie sprawde Edward
-Do mnie? A jaka to? - nawet na nigo nie spojrzalem
[„…ale za to wymownym gestem wyciągnąłem w jego stronę dłoń z ogromnym sygnetem „- Mów mi > >Ojcze chrzestny< < ”]
-Bella Swan. Chyba kazdy z was wiem o kim mowa.
[…To zdanie jest tak głupie, że nie wiem, jak je skomentować!] [Jak to? Przecież on mówi tylko, że każdy z nich on wie o kim mówi- to ma sens! … Prawda?!]
Spojrzaelm na niego i zobaczylem dziwne ogniki w jego oczach.
[To kurwiki! Bo Mik lubi seks jak koń owies!] [Takie ma oprogramowanie! Przypominam – cyborg!]
-O co dokladnie chodzi?
-Przelec ja-powiedziel bez ogrodek
[Hej, czemu mnie w liceum nikt nie zlecił czegoś takiego?! Ja się nie bawię…] [Widocznie nie jesteś dość dobrym badassowatym Edwardem- martwi Cię to? Serio?]-Ze co?!
-To co slyszales. Przelec ja.
[Auć. Czy on naprawdę… przyszedł do Edwarda i kazał mu przelecieć samego siebie? To się nazywa desperacja…]
-Chyab zwariowales- prawie krzyczalem. Co on sobie wyobraza?!
-Nie. Nie zwariowalem. Mam na nia cholerna ochote a tak dziewiczka nawet na mnie nie spojrzy.
[Chcesz przelecieć jakąś pannę? Pchnij ją w ramiona popularnego, przystojnego kolegi- na pewno zadziała!]
-Moze jej sie nie podobasz,
-Moze. Ale to nie zmienia faktu ze musza ja bzyknac. A ty... Ty podobasz sie kazdej, wiec. Zaczarujesz ja. Zaciagniesz do lozka, a potem zostawisz. A ja ja pociesze.
[Kolejny szczwany plan…]-To podle. [Dziękuję, Kapitanie Oczywistość! A teraz porozmawiajmy o tym jak to woda jest mokra, a stek jest zrobiony z mięsa!]
-Ty to mowisz? Z kazda tak robisz.
-A co ja bede z tego mial.
-Jak to co? Noc z Bella Swan. Moge dorzucic 200 zl.
[Z Ostatniej Chwili: W Forks, w stanie Waszyngton, wśród młodzieży panuje ostatnio dziwna moda na używanie waluty mało znanego kraju w Europie Środkowej. Amerykańska młodzież jest bardzo, bardzo tępa...] [Zwróć, proszę, uwagę na to, że dziewczyna, która podobała się wszystkim, była dla nich warta 200 złotych!] Prosze bardzo.
-Nie zgadzam sie.
Chwile zabijalismy sie wzrokiem.
[„Było wielu rannych po obu stronach… Do dziś czuję swąd palonych ciał…”] [Nie wiem jak ty, ale jeżeli strony konfliktu to Edward i Mik Netwon, to „kocham zapach napalmu o poranku”]
-Tchorzysz? Boisz sie ze nasza Bella cie nie zechce?- usmichnal sie ironicznie.
[Ironia! Nie! Działa! W! Ten! Sposób! ARRGH! *oddycha do papierowej torebki*]
-Nie o to chodzi.
-Wiec sie zgodz. Jej i tak przyda sie troche doswiadczenia.
Nie odpowiedzialem. Chwile patrzylismy sie na siebie w milczeniu.
-Ok. Widze, ze musze poszukadc kogos innego.- mowiac to wstal od stolu. - Narazie tchorzu.
-Stoj- Mike odwrocil sie w moja storne.
[Cóż za nie-o-cze-ki-wa-ny zwrot akcji… *zieeew*]
-Tak? -znow ten ironiczny usmiech.
C O J A R O B I E?!
[Nie, koleżko, to MOJA kwestia!]
-Zrobie to
[I na pewno nie wróci to żeby ugryźć mnie w dupę]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz