piątek, 17 czerwca 2011

1.2. Badassowatego Edwarda odsłona druga czyli Cierpienia młodego Jaspera

Witajcie, drodzy moi.
Dziś zaprezentujemy wam ciąg dalszy analizy z zeszłego tygodnia. Będzie więc więcej badassowatego Edwarda, a ponadto objawi nam się jedyna pozytywna postać opka (tak, my też byliśmy zaskoczeni), Edward zaliczy pierwsze zbliżenie z Bellą a z aŁtoreczkowego worka nieoczekiwanie wysypią się kurtyzany.
Ponadto wzniosłe uczucia rozwijają się w sercach naszych boCHaterów, co doprowadza analizatorów do białej gorączki.
Indżojcie!
Zanalizowali: Ithil i Johnny Zeitgeist

Rozdział II
-Komu i co chcesz kurwa udowodnić?! Co?! - wrzeszczał na mnie Jasper, nastepnego dnia, gdy juz siedzielismy na stolowce.
Emmett jak zwykle nic nie gadal. [Mądrze z jego strony, już go lubię]
-Nikomu nic nie bede udawadnial. Sam powiedz: nie miałbys ochoty na ta cala Belle? Masz. Wiec nie zgrywaj sie na bohatera " Ochrony cnoty Belli Swan".
-Ale nie zakladam sie o nia o 200 zloty [To w końcu zakład czy opłata za fatygę?], po czym wysylam w rece tego skurwysyna Mika. Ona nie jest taka z jakimi dotychczas sypiales.
W glebi duszy wiedzielem, ze Jasper ma troche racji.
Ok. Nie troche. [Uuu! Głębokie!] [Na tym kończy się głębia emocjonalnych przeżyć bohaterów tego opka. Wróćmy do wysublimowanych scen seksu]
Ale kurwa. [I całą głębię diabli wzięli…] Tylko tak moge usprawiedliwic chec bzykniecia tej malej. [Jak świat światem, ale faceci usprawiedliwiają chęć w jeden sposób: „Ja ładny, pani ładna, dzień ładny, to może by tak…” Naprawdę, więcej nie potrzeba!] I jednoczesnie zapomniec jaka ona niewinna... Masakra.
-Wiem. I dlatego trzeba ja zmienic.
-Nic nie trzeba zmieniac. To po prostu nie pasuje takim jak Mika, a ty sie pod tym podpisujesz. To chore i wredne.
Wkurwiam mnie juz! [Pierwsze sensowne zdanie Edka od początku opka!]
Kuzwa nie chcialem miec wyrzutow sumienia. Nigdy nie mialem. Ok. Ale tez nigdy nie spalem z dziewica. STOP! Bzykne ja. Dostane kase. [„Chcemy ją bzyknąć, mój ssskarbie…” „Nie! To dziewica, nie lubimy dziewic, o nie, ssskarb nie lubi dziewic!”] Mika dostanie to czego chce [Mika? Ten piosenkarz sprzed kilku lat? Cholera, lubiłam go! Co on robi w tym szmatławym tekście?!] - chyba ze ona go splawi. No i ja bede mial satysfakcje ze zaliczylem najlepsza laske w miescie.
Edwardzie Cullen- tak masz myslec! [Automotywacja to klucz to sukcesu!]
-Przestan! Przeciez do niczego nie bede jej zmuszal.
-Koniec tematu- powiedzial "zdenerwowany" juz Jasper. [Jestem „zniesmaczony”, jak bardzo aŁtorka „nadużywa” „cudzysłowów”]I wlasnie w tym momencie do jadalni weszly Alice z Bella.
Postanowilem ruszac z moim "zadaniem" od zaraz.
-Jasper zawolaj je. Niech sie przysiada.- zaproponowalem. [… po czym pstryknąłem na nie kilka razy palcami. Nie ma to jak dobre wychowanie, prawda? *wyciera zakatarzony nos rękawem- ale tak z rozmachem, od łokcia!*]
Mam miesiac. Musze dzialac.
-O nie! Nie bede Ci pomoagal w tym gownie. [*śpiewa* „Przyjaciół takich jak my! Sam powiedz czy! Ze świecą byś gdzieś znalazł!...]
-Nie chcesz, zeby twoja ukochana Alice spedzila z Toba przerwe? - spytalem.
I tu go mialem. Ha!
-Cullen- Jasper podniosl glos, ale i tak wstal i zawolal dziewczyny. [„kiedyś powiem mu, co naprawdę do niego czuję – pomyślał Jasper – Och, Edwardzie, czy musisz mnie tak ranić?!”] [Czy on zawołał dziewczyny słowem „Cullen” czy mi się tylko zdaje? To taka stołówkowa wersja „Hej, dwie dziewczyny do Cullena, bo mu akurat stanął i to się szybko nie powtórzy” czy jak?]
One po krotkiej wymianie zdan, skierowaly sie w nasza strone.
Po chwili byly juz przy naszym stoliku.
Nie spuszczalem wzroku z Belli. [„Efekt psuł trochę mój gigantyczny zez”]
Nawet za darmo moglbym pomoc Mikowi...
Oj wkrecilem sie...
To bedzie najlepszy miesiac w moim zyciu.
Ok. Jestem lajdakiem.
Ale kurwa... [Kurwą też? Ja cię kręcę, pełny serwis!]
Jej usta. To najpiekniejsze, najslodsze usta jakie widzialem. Na swiecie!
Pelne, czerwone.
Czyste- [Wyprane w Perwollu!] pewnie nigdy nie byly calowane.
-Moze usiadziecie dzis z nami?- spytal Jasper.
Bella caly czas patrzyla w podloge. A Alice... Robila to samo co Jasper.
Slinili sie do siebie. [Czyli, że oboje zmienili się w buldogi i kapali na podłogę swoją nadprodukcją z paszczy? Oo Mało to romantyczne, ale co kto lubi… ]
-Jasne- odpowiedziala rozpromieniona Alice i razem z Bella dosiadly sie.
Od razu nasze zakochane skowronki - ale oczywiscie jeszcze razem nie byli- tchorze- zaczeli ze soba gadac. [Phi, jakże to tak – rozmawiać! Ależ to pedalskie…] Emmett za to pisal sms- do Rosalie, jak nie trudno sie domyslic. [„DROGA ROSALIE. POMOCY. NIE WYTRZYMAM DŁUŻEJ Z EDWARDEM. CHCĘ ROZBIĆ JEGO CZASZKĘ I POZWOLIĆ ZAWARTOŚCI [Tam nie ma zawartości…]WYPŁYNĄĆ NA PODŁOGĘ. NIE WIEM JAK DŁUGO MOGĘ SIĘ KONTROLOWAĆ. POMOCY.”] Zakochani debile. Ze moim przyjaciele musza byc tak tepi. [Bo rozmawiają ze swoimi ukochanymi? Nawet tego nie skomentuję…] Az zal dupe sciska.
Bella wyciagnela jakas ksiazke i zaczela czytac.
-Co czytasz?- spytalem po chwili.
Bella spojrzala na mnie.
-"Jedenascie minut". Paulo Coelho. [W tym momencie aŁtorka próbuję wmówić nam, że jest głęboka gdyż zna takiego pisarza. Na próżno.] - odpowiedziala z lekkim usmiechem i zaczerwienionymi policzkami.
Nie moge! Zwykle pytanie ja zawstydza.
-O czym jest?
-O prostytuce- odpowiedziala z lekkim wachaniem.
-Aha - chyba musiala widziec moje zdziwienie, bo zaraz dodala:
-Ale nie o takiej jak myslisz. To wyjatkowa prostytutka. [Czemu wyjątkowa? Potrafi obsługiwać trzech klientów na raz, czy jak?]
Wyjatkowa prostytutka...
Dobre.
-Ciekawe?
-Bardzo- odpowiedziala i znow spojrzala w ksiazke. [Jak znam życie Edward odczyta to jako wyraz dzikiego zainteresowania jego osobą a jednocześnie galopującej nieśmiałości Belli. Odpowiadanie półsłówkami i czytanie w trakcie rozmowy z kimś wcale nie jest przecież oznaką, że konwersacja jest nudna i uważamy ją za zakończoną]
Nie minela minuta jak zadzwonil dzwonek.
Wszyscy wstalismy i w tym momencie Belli spadla ksiazka na podloge.
Postanowilem dorobic sobie plusow wiec podnioslem ja. [Mistrz podrywu w akcji!]
-Dziekuje - usmiechnela sie slodko.
Za kurwa slodko...! [Wbrew temu co sądzą niektórzy, „kurwa” nie jest oficjalnie uznanym znakiem przystankowym. Słownik Języka Polskiego Twoim przyjacielem!]
Geba mi opadla. [Edi miał już tyle operacji plastycznych, że jego morda zaczęła się rozpadać, rozpływać i ogólnie psuć na samą myśl o wyrażaniu emocji. Mam niekontrolowane skojarzenie z Michasiem Jacksonem. To by nawet tłumaczyło tę fascynację jej „niewinnością”]Czy ta dziewczyna ma wady?
No tak: jest swietoszka. [Jak ona w ogóle śmie na „Dzień Dobry” nie pchać ci języka do migdałków?! To oburzające!]
Ale mam nadzieje ze dzieki mnie sie to zmieni.
-Nie ma za co- rowniez sie usmiechnalem.
Bella tym razem zwrocila sie do Alice.
-Ide na lekcje. Widzimy sie za godzine.
Chciala isc, ale zawolalem za nia. [Bella! Do nogi!]
-Co masz? - spytalem
-Historie [ę]
-Odprowadze cie
-Nie trzeba. Nie masz po drodze. Narazie. - po tych slowach szybkim krokiem wyszla ze stolowki. [O, „stolowka”! *zaciesza* Jak fajnie znów cię widzieć! xD] [Bella pod koniec już biegła. „Nie odwracaj się, potrafią wyczuć strach…” „Wampiry?” „Nie – szuje z manią wyższości…”]
A ja... stalem jak wryty.
Pierwsza laska, ktora mi odmowila.
Czegokolwiek. [- A pierdolnąć ci? (Sądząc po kulturze Edwarda taki tekst do kobiety uszedł by bez problemu)// -Ależ tak, bardzo chętnie, skarbie. Nadstawić Ci drugi policzek?”]-No, no. I juz zaczynaja sie schody- zachichotal Emmett. [DROGA ROSALIE, MOŻE JEDNAK POZWOLĘ MU SIĘ MĘCZYĆ JESZCZE CHWILĘ]
Razem z Jasperem i Alice wyszli ze stolowki. Po chwili zrobilem to samo.
O nie! Ona nie bedzie ze mna tak pogrywac! Jak mam ja kurwa bzyknac jak ona nawet boi sie ze mna byc sam na sam. [No rzeczywiście, bezczelna, wcale nie współpracuje!]
Zaraz szlag mnie trafi! [Na to właśnie liczę!]
I nawet wiem co zrobie.
Bilogia. [Argh! Błąd w podstawowym słowie! Moja…jedyna…słabość…] [O nie, on słabnie! Szybko, czytelnicy: musimy natychmiast zacząć klaskać!]
Jasper , Alice i Bella maja ja razem. [Jasper, Alice i Bella mają Edwarda… jednocześnie?! Nie, nie chcę o tym myśleć… Agrh! Za późno!] [Moje oczy! Muszę! Wydrapać! Sobie! Oczyyyy!] Alice siedzi z Bella a Jasper z tego co wiem sam.
Jasper na pewno sie zgodzi usiasc ze swoja ukochana.
A Alice tym bardziej- bo ona nie zna mojego planu.
-Jasper!- zawolalem - Zostaw swoja ksiezniczke i chodz na chwilke
Zauwazylem jak Alice lekko sie usmiecha i spod rzes spojrzala na Jaspera. [Uśmiecha się chyba na myśl o tym, jak zasunie temu smarkaczowi w zęby za tę „księżniczkę”. Ja bym tak zrobiła…]
-Widzimy sie na bilogi [O, znów „bilogia”. Może to nauka o bilokacji? W liceum? Ameryka…].- pozegnal sie z Alice a ona razem z Emmettem poszla w strone klasy.
-Czego? - spytal "uprzejmie"
-Masz ochote siedziec z Alice na biologi?
-Ona siedzi z Bella [Ona z Bella siedzieć, mówić ja, biały twarza, Howk!]
-Masz czy nie? - spytalem ponownie
-No mam, ale... [„wolałbym usiąść z Tobą” – pomyślał Jasper. „Nie, głupcze! Nie wolno ci tak myśleć! Te uczucia, te straszne uczucia… Muszą pozostać tajemnicą!”]
-No to zalatwione.
-Slucham?- chyba nie skapnla sie o cho chodzi. [Czyżby Jasper na rzecz swojego przyszłego związku z Edwardem już zmienił płeć?]
-Wlasnie teraz mam zamiar isc zmienic swoj plan tak abym biologie mial z wami. To jest ostatnia lekcja tak?
-Tak, ale...
-No. To ty sobie siadziesz z Alice a ja z Bella
-Edward ale... [„pocałuj mnie, głupcze! Tu i teraz!”] [Yay! It’s yaoi time! xD]
-Narazie- rzucilem i ruszylem w strone sekretariatu.
Nie mialem zamiaru znow sluchac kazan Jaspera. [W tym stanie Jasper mógłby ci kazać chyba tylko wziąć się tu i teraz… Nie żebym miała cos przeciwko… *szykuje aparat*]
Z sekretarka nie bylo problemu. Kobitka leci na mnie. To widac. [„Kiedy ludzie rzucają w ciebie butelkami to oznaka pożądania, prawda?”] Moze gdyby sie dowiedziala ze pieprzylem jej corki -jedna mezatke a druga rok ode mnie mlodsza, ktora chodzi tu do szkoly- juz by mnie tak nie lubila. [No, ja też się wkurzam jak się dowiaduję, że ktoś bierze moich bliskich i trzęsie nad nimi pieprzniczką -.-]
No ale... Nic sie nie wydalo.
A milo bylo. Szczegolnie z mezatka. Jak odziedziczyla dar mo mamusi [jej mamusia była z MO? No pięknie…], to ta nasza sekretareczka w mlodosci niezla musiala byc.

W czasie przerwy przed biologia mi, Jasperowi i Emmettowi strasznie sie nudzilo, wiec postanowilismy oceniac kazdka laske, ktora weszla na stolowke [-.-] [Urocze. I jakże dojrzałe z ich strony].
-Samanta. Niezla dupa- skomentowal Emmett [Znają imię każdej dziewczyny w szkole? Fajnie. Ja nie znam imion ludzi, z którymi trzy lata chodziłam do klasy…]
-Eva. Ochh te nozki. - zasmial sie Jasper [Nie, nie łudźcie się, To tylko kamuflaż dla tego, co naprawdę działo się w jego sercu]
-Sabina- powiedzialem z lekkim obrzydzeniem. Razme z chlopakami wydalismy krzyk obrzydzenia. [Sabina fuknęła urażona, odwróciła się do nich plecami i odeszła szybkim krokiem]
-Taka panna to nawet gdyby mi loda robila, to tylko z flaga na glowie. Wiecie- za ojczyzne- ocenilem ta "laske". [Tak, bo kiedy dziewczyna oferuje facetowi przyjemność oralną to jest to naprawdę ciężkie przeżycie dla faceta…]
Zaczelismy sie smiac. [Ha. Ha. Ha. Ten żart był. Taki. Zabawny -.-] [I dojrzały. Nie zapominaj o „dojrzałym”!]
-Co wam tak wesolo, co?- uslyszalem glos Mika.
Dosiadl sie do naszego stolika. [Nawet nie czujesz kiedy rymujesz ^^]
-I jak Cullen...
Przerwalem mu. Wkurwil mnie. [„Nie odzywaj się do mnie. Nie patrz na mnie. Klęknij przed moją zajebistością!”] [„Milcz jak do mnie mówisz, szmato!”]
-Edward. Jeszcze raz zwrocisz sie do mnie po nazwisku a stracisz pare zabkow. [Serio stary, nie powinieneś już mieć mleczaków. Idź do lekarza.]
-Dobra spoko. Wyluzuj. Chcialem sie spytac, jak ci idzie z Bella.
-Kura [Kogut!] nawet nie minelo 24 godziny od wczoraj a ty juz sie kurwa wypytujesz? Nie martw sie jak znajdzie sie w miom loz... W moim aucie to bedzie pierwszym ktory sie o tym dowie [Bella - która nagle nie wiedzieć czemu stała się transseksualna - dowie się pierwsza jak Edzio będzie ją przelatywał? No, niewątpliwie… Choć mimo wszystko fajnie by było, jakby ją jednak jakoś… no nie wiem… uprzedził?]- usmiechnalem sie do niego ironicznie. [Ponownie – ironia nie działa w ten sposób. Mógłbym zacząć krzyczeć, ale w końcu pewnie wyplułbym krtań. Więc nie będę krzyczał.] [Nie krzycz. Ja to zrobię, moja krtań nie jest tak istotna… SPOKÓJ Z TĄ IRONIĄ, …URRRRWA!!!! Bo nogi powyrywam!]
-Dobra dobra. Nie wkurwiaj sie. [To jej nie wkurwiaj] [To nic nie pomoże, już się wkurwiłam xP] Ale powiedz chociaz: dzialasz juz jakos?
-Dzialam. I morda juz w kubel.
-Dobra wyluzuj
-I wypierdalaj z mojego stolika [„I zostaw swój portfel. I zegarek, komórkę i co tam jeszcze masz. [I cnotę!] I powiedz: dziękuję, Mein Herr!”]
Po moich slowach Mika sie ulotnil.
-Ej Edward jezeli go tak nie lubisz, dlaczego mu pomagasz? - spytal Emmett [DROGA ROSALIE. JAK SIĘ POZBYĆ ZWŁOK? PILNE!]
-Bo kurwa mam taki kaprys. Kurwa mam ochote na ta mala swietoszke. Moze [kurwa] to jak po naszej upojnej nocy ja odesle do [kurwa] mamy, da jej do [kurwa] rozumu i kapnie sie ze [kurwa] nie moze [kurwa] z wszystkich [kurwa] zrobic [kurwa] swietych. [Nie ograniczajmy się, kurwa!] A po za tym potrzebuje kasy na nowe radio do mojego cacka a ojca nie chce o nic zas prosic.
-Kurwa to se powod wybrales...- odezwal sie Jasper.
-Przyszla obiekt naszej rozmowy- zwrocil sie Emmett. [Polska język trudna język – rzekła aŁtorka. I nawet się nie starała…]
Bella wlasnie weszla do stolowki z jakims kolesiem. Usiedli razem przy stoliku. Otworzyli ksiazki. Bella zaczela cos tlumaczyc temu tempemu [znaczy, posiadającemu tempo?][Albo temperówkę] kolesiowi. Co za debil. Gdybym ja bym tak blisko tej tej laski od razu zaczalbym ja podrywac a ten ciul siedzi i patrzy w ksiazke. [Jak to tak można, nie myśleć penisem! Co on, przyszedł do szkoły uczyć się, czy jak?]
-Ja rowniez chetnie bym sie z nia czegos pouczyl. Czegokolwiek... - zamruczal Emmett.
-Ty sie kurwa lepiej zajmij swoja Rosalie [DROGA ROSALIE. PO ILE CHODZĄ ORGANY NA CZARNYM RYNKU? BYĆ MOŻE MAMY DAWCĘ…]
-A tobie co? Ty masz ja tylko przeleciec a nie zakochiwac się
No kuzwa nie wytrzymam!
-Nie rozsmieszaj mnie - warknalem.
Nigdy nie slyszalem glupszej rzeczy.
Ja nie wiem co to znaczy milosc. Slowo "zakochac sie", wykreslilem ze swojego zycia. [Zwłaszcza że to dwa słowa…] Pozwolic sercu swobodnie bujac sie na wolnosci oznaczaloby, ze przestajesz trzymac swoj los w cuglach. Wszystko pod kontrola- to moje haslo i do tej pory mnie nie zawiodlo. [Czy tylko mnie kojarzy się to z BDSM? Halo? Ktokolwiek…] [*nieśmiało podnosi rączkę*]

Po dzwonku od razu skierowalem sie do klasy. Jasper podszedl do Alice powiadomic ja o zaistnialej sytluacji. Z daleka widzialem jak cala sie rozpromienila. [Napromieniowała się calem jakiegoś świństwa to i nie dziwota]
Ok. Kochaja sie w sobie od poczatu liceum. Ale ludzie widza sie codziennie. Czyzby perspektywa tego ze beda razem siedziec jest az tak zajebista. No chyba ze jest tez inny powod. A jak tak, to ciekaw jestem jaki? [Wiesz, wspólna ławka, nie wiadomo co zrobić z rękami… Tak tylko mówię!]
Bella juz siedziala w lawce. Bez niczego podszedlem do niej i dosiadlem się [O ty chamie! A gdzie kwiaty, czekoladki i pierścionek?!]
-Hej- zwrocilem sie w jej zaskoczona twarz. [„Pozostałem głuchy na protesty całej reszty jej ciała”]-Hej- odpowiedziala niepewnie- Ale... Tutaj siedzi Alice, wiec...
-Alice siedzi... - przerwalem bo w tym momencie do klasy weszli Alice i Jasper
Ukochana mojego przyjaciela podeszla do nas.
-Bello, jak nie masz nic przeciwko usiade z Jasperem. Tak juz na zawsze, wiesz... [z zarumienionym pyszczydłem obracała na palcu plastikowy pierścionek, który chwilę wcześniej Jasper dał jej ze słowami „Już na zawsze, ukochana. No, a przynajmniej do końca tego roku…” A potem w cieniu szkolnych schodów dali sobie po buziaku w polika- ach, te licealne romanse…]-Jasne- Bella usmiechnela sie do przyjaciolki.
No tak. Tez byla szczegolowym swiadkiem ich wielkiej [kurwa] milosci. [FUUUUUJ!]
Zanim Alice odeszla szepnela do Belli na ucho i puscila do niej oczko. [Oczko potoczyło się po ławce znacząc krwawy szlaczek]
Ochh te kobiece sekrety.
-No to zapowiada sie mila biologia- usmiechnalem sie do niej.-
Spuscila wzrok.
O co tym razem chodzi?
Spojrzalem w bok. Mika gapil sie na nia. A dokladniej pozeral ja wzrokiem. [*Chrup, chrup, ciamk, łyks!*]
Ok koles. Ja tez na nia lece a czlowieku przystopuj troche. [Kotle, doskonale przyganiłeś garnkowi! Nie ma szans żeby wyjść z tej potyczki z twarzą!] [„Doskonały strzał, milordzie!”]
Ponownie spojrzalem na Belle.
-Wkurza cie? - spytalem.
Rowniez na mnie spojrzala.
-Mika? [*głos zza grobu* …kurwa]
-No Mika [Głębia dialogu poruszyła mnie. Płyńcie, łzy moje – rzekł Johnny.]
-Nie. To znaczy tak... Po prostu mysli ze jak sie raz do niego usmiechnelam to moze zaciagnac mnie do lozka.
A tej co? Gadam z nia pierwszy. ok moze drugi raz w zyciu.Odchrzaknalem.
-A... Czemu tak uwazasz?
-No popatrz na niego. Caly czas patrzy na moje... No na moje cialo. [No rzeczywiście. Ja, jak na kogoś patrzę, to od razu kieruje swój sokoli wzrok na samo dno jego duszy] A po za tym on nie przepusci zadnej.
-No w koncu to facet. I jak widzi ladna dziewczyne to [kurwa] hormony buzuja...
Jak ladnie to ujalem. Jestem z siebie dumny. [„Zasłużyłem na ciasteczko! Grzeczny Edward, dobry chłopczyk!” Chciałbym powiedzieć, że macha ogonem, ale nie. Nie macha.]
-Ty tez tak masz? – [Że Mik Netwon pożera go wzrokiem?! Damn, mam cholerną nadzieję, że nie!] spytala po cichu.
Byla lekko speszona. Slodka jest-naprawde.
-Wiesz, to dziewczyny do mnie startuja. Jestem facetem wkonu. [Jest facetem w kokonie? To kalambur! W sensie, że Edzio jest facetem w stadium larwalnym? No, to by wiele wyjaśniało…]
-Jakie dziewczyny. Za duzo ich chyba nie ma. Znaczy tych ktore wprost do ciebie no wiesz... [Tak bez bejzbola…]
-Oj uwierz Bello. Wiekszosc w tym swiecie jest takich kobiet.
-Mylisz sie. To sa wyjatki. Kobiety sa [kurwa] delikatne. Pewnie nawet nie masz pojecia ile dziewczyn wzdycha do ciebie gdzies w kacie. To jest wiekszosc. [Nie mam pojęcia co jest gorsze. To, że Bella uważa że większość kobiet jest taka jak ona, czy to że mimo wszystko nadal leci na Edka…]
Aha.
Dobrze wiedziec.
Do klasy wszedl nauczyciel i zaczal lekcje.
Przez reszte lekcji [Jakiej reszcie? A gdzie mój opis, ja się pytam? No, gdzie?!] nie odzywalismy sie do siebie.
Po dzwonku do Belli od razu podeszla Alice.
Szybko wyszly z klasy.
-No bracie i jak?- spytal Jasper [„Kochamcięedward” „Co?” „Nie, nic”] [Bracie? Czyżby Jasperowi śnił się incest? ^^]
-No jaknormalnie. Slodka jest ta Bella. I dowiedzailem sie o wiekszosci kobiet wzdychajacych do mnie w kacie. [No, rzeczywiście. Dowiedziałeś się jak cholera. Dziewczyna powiedziała na ten temat jedno z dupy wzięte zdanie- ale co tam, dowiedziałeś się, dogłębnie zbadałeś temat (Fuck, to źle zabrzmiało xD)]
-Ja tez sie czegos dowiedzialem... Mniej wiecej przynajmniej.
-Czego? -zaciekawil mnie.
-A nic. To taki urywek byl. Alice wcale tego nie chciala powiedziec. [„Więc musiałem ją zmusić. Ale nie było jeszcze takiej, co nie uległa by Szybkopalcemu Jasperowi!” „CO?” „Normalnie, zrobiłem jej kwiatek z origami”] Koniec tematu - zawsze tak konczyl i wiedzialem ze dalej mam nie drazyc tego temtu.
-Ok. Emmett gadal ze spotyka sie z dzis z Rosalie. Gdzie sie dzis wybieramy?
-No wlasnie Edward... Ja sie juz umowilem. Z Alice, znaczy sie.
Kurwa super.
Zakochani debile. [No, faktycznie, chodzą na randki. Co za lamusy. Cholera, już nawet MNIE jest za nich wstyd! *idzie umrzeć. Taki wstyd. Na randkę się umówić…*] [PRAWDZIWI mężczyźni biorą kobiety na tylnych siedzeniach swoich volvo!]
-Ok. Luz. Zreszta moi starzy dzis przyjezdzaja.

Przed tym jak pojechalem do domu ,wpadlem do baru i napilem sie piwka. Tak na rozluznienie.
Gdy wrocilem do domu moi starzy juz byli.
-Kochanie! Jak milo cie widziec. - moja mama do mnie podleciala i przytulila sie do mnie. [„…I wcale nie wyczuła przy tym zapachu alkoholu, który wypiłem kilka minut wcześniej”] [W tym konkretnym wszechświecie rodzice Edwarda nie mają zmysłu powonienia] [Albo zazwyczaj Edi wracał ze szkoły tak zmenelowany, że jego rodzicom już się węch dezaktywował…]-Synu... - podszedl do mnie tym razem moj tata.
Super.
Przy obiedzie, pytali sie o wszystko. O szkole, kumpli i o dizewczyny.
-I jak synku poznales [kurwa] jakas mila dziewczyne? - spytala mama.
-Powiedzmy ze tak.- odpwiedzialem szczerze. [„powiedzmy, że miłą?” „Powiedzmy, że dziewczynę…”]
Wkoncu przez najblizszy miesiac bede sie zajmowal Bella.
Oczywiscie nie zrezygnuje z lasek "otwartych w kroku". [Czy to jakiś fetysz związany z ranami w określonych miejscach? Czy już po prostu nie rozumiem slangu młodzieżowego?] [Przykro mi tak niszczyć twój świat Edwardzie, ale w pewnym sensie każda kobieta jest „otwarta w kroku”. Tak są skonstruowane. „Praw fizyki pan nie zmienisz i nie bądź pan głąb!”]
Ale to inna bajka.
-A kto to taki?
A niby dlaczego mam nie powiedziec?! [A co! Ja się będę bał?! *hic* Ja się niczego nie boję! *hic* Nawet rodziców pytających o koleżanki z klasy!] [Kurwa!]
-Bella Swan. Corka komendanta.
-Bella. To taka mila i dobra dziewczyna.
-Wiem mamo.
- [kurwa]Nie zepsuj tego synu- wtracil sie ojciec.
Oj tato nawet nie wiesz jak to zepsuje.
Ale nie musisz wszystkirgo wiedziec. [„Totalnie zmacham jej fryzurę! Będzie wyglądała jak Narzeczona Frankensteina!”]-Nie zepsuje
-Dobrze dajmy mu juz spokoj.
-Dzieki tato
Co za ulga!!!
-Co powiecie na szachy? - spytal po chwili
-Swietnie- odpwiedziala mama
-Cudownie- powiedzialem sarkastycznie [nawet dobrze użyte słowo „sarkazm”. Pochwalam aŁtorkę! Mięknę na starość chyba…] [co ty! Dla aŁtorki dobrze zastosować sarkazm w tekście to jak dla nas wejść na Mont Everest czy insze Kilimandżaro. Teraz powinniśmy do niej pojechać z kwiatami i orkiestrą (na)dętą z kopalni na Śląsku- wszystko żeby uczcić to jedno zdanie!] ale oni oczywiscie tego nie wyczuli.
Zapowiada sie "zajebisty" wieczor. […kurwa.]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz