Dobry
wieczór, moi mili!
Dziś
przed wami rozdziały 7-9 fascynującego opka/scenariusza
„inspirowanego” dobrze nam znają bajką Disney'a. A dzieją
się w nich rzeczy zaiste straszne, zaczynamy od trzęsienia ziemi a
potem napięcie... maleje. Chyba, że liczy się ilość Prawdziwej
Miłości między różnymi bohaterami. Wtedy poziom woltów sięga zenitu
a z mózgu sypia się iskry gdy próbuje ogarnąć kto jest kim i skąd. I
dlatego jest to odcinek... z wykresem. I to moim, nie aŁtorki. Może
się wam przydać...
Miłej
zabawy!
Adres
bloga:
http://happy-lionking.blog.onet.pl/
Zanalizowała:
Ithil
VII
rozdział - Śmierć królowej
Ahadi
wracał już do jaskini, gdy usłyszał głosy swojego ojca i Tani.
OJCIEC:
-...Jak śmiesz chociaż tak mówić!
TANI:
- Decyzje podjęłam. Zamieszkam z Tinnem na Złej Ziemi. [„W
końcu mogę już sama ustać na nogach! Jestem prawie dorosła!”]
OJCIEC:
- Ty zdrajczyni!!!
AHADI:
- Nieeeeeeeeeeeeeee!!!
I
król walnął potężną łapą w Tani, robiąc jej znak na oku. [O
rany, był już zły Charlie, zły Ron, zły Dumbledore... Ale zły Mufasa?
...A nie, zaraz, przecież to klasyczny zły rodzic! Uf, już myślałam,
że aŁtorka wymyśliła coś nowego!]
MATKA:
- Przestań natychmiast! Jak śmiesz krzywdzić moje dzieci!
[Dobry rodzic? Damn, na pewno zaraz umrze... Zaraz, zaraz, przecież ten rozdział nazywa się "Śmierć królowej" -.-]
OJCIEC:
- Dla Twojej wiadomości - to nie tylko Twoje dzieci!!!
MATKA:
- Jesteś ich ojcem, ale nie masz prawa... [OJCIEC
spojrzał na nia z pogardą i przypomniał „Przed zachodem słońca
to MOJE dzieci”]
Lew
zamachnął się i pacnął w kark lwicy ogromnym łapskiem. Rozciął lwicy
tętnicę i wykrwawiła się. […
Rany, kulminacyjne momenty tego opka zapieprzają jak Shaggy i Scooby
na widok potwora!]
OJCIEC:
- Wszyscy jesteście tacy sami!
Powiedział
po czym odszedł. [A,
no to rodziców mamy już z głowy. Można się zająć TruloFFieniem...]
Ahadi
stał długo nad martwą matką i płakał.
Tani
tylko nic nie mówiąc stała roztrzęsiona w cieniu skały. Ahadi poczuł
w sercu straszną pustkę, znienawidził swego ojca...
[No, zważywszy na to, że właśnie zabił twoją matkę właściwie bez
powodu... Cóż, może nie nienawiść, ale odrobina zdrowej wściekłości i
odrazy jest całkiem na miejscu...]
TANI:
- Opamiętaj się Ahadi! Ty jesteś dobry, nie szukaj w sercu skazy,
zostaniesz królem Lwiej Ziemi, razem z Uru, a ja królową Złej Ziemi,
wraz z Tinn'em. Kiedyś będziemy walczeć razem, żeby zdobyć większe
ziemie. Zrozum to. [oO
No dobra, on przynajmniej postarał się udać, że jest mu smutno po
śmierci matki, ona od razu przeszła do planu podbojów]
I
odeszła. Ahadi długo myślał nad tym, co powiedziała Tani. Nawet nie
wiedział, że te słowa są najmądrzejsze. [To
może być dlatego, że NIE SĄ]
AHADI:
- Jak to jest, że ona jest młodsza i to rozumie, a ja starszy i nie
rozumiem?
-
Kiedyś zrozumiesz - usłyszał cichy głos, tak jakby jego matki.
Poszedł
spać. [Co
robisz kiedy zmarła twoja matka, słyszysz głosy i masz totalnie
nieczułą siostrę? Śpisz! YAY!]
VIII
rozdział - Polowanie
MATKA:
- Uru, Kovita i inne lwice - czas na polowanie.
KOVITA:
- A kto pójdzie pierwszy?
[Matka Uru spojrzała na nią dziwnie i powiedziała „Jesteśmy
lwami. Polujemy stadnie”]
MATKA:
- Ty i moja córka.
Uru
zacisnęła zęby
[„Znów muszę się szlajać z byłą swojego brata... Ale jak znów
zacznie mi opowiadać
o szczegółach ich (dziesięcioletniego) pożycia to...!”].
Ruszyły. One, a zaraz potem kilka innych
lwic ze Złej Ziemi. Nagle zauważyły coś dziwnego.
Zatrzymały
się. Jakieś inne 2 lwice polowały z nimi.
NIKKA:
- Co jest, czemu się zatrzymałyście?
FEBE:
- No właśnie, zaraz zwierzyna ucieknie!
Zaskoczona
Kovita zaczęła cofać się do tyłu [Znudziło
mi się mówienie, że to faktycznie zaskakujące, bo ja się zawsze cofam
w bok. Cofajcie się gdzie chcecie. Może w końcu wszechświat zauważy,
że tak się nie da i wciągnie was w Czarną Dziurę].
Nagle na kogoś wpadła.
NATU:
- Spokojnie, przecież Cię nie zjem.
Biały lew zaczął się śmiać.
NATU: -Ja mam na imię Natu a to mój przyjaciel Kimba. A ty, piękna?
Biały lew zaczął się śmiać.
NATU: -Ja mam na imię Natu a to mój przyjaciel Kimba. A ty, piękna?
KOVITA:
- Ja jestem Kovita, to moja przyjaciółka Uru i kilka lwic z mojego
stada...tych 2 lwic nie znam.
KIMBA:
- To lwice z naszego stada.
NATU:
- Ta obok Ciebie to moja dziewczyna, nazywa się Nikka... [Czyli
jednak incest. Hurra! *idzie po żyletkę*]
NIKKA:
- Miło mi.
NATU:
-...a ta to Febe.
FEBE:
- Siema! [*facepalm*]
URU:
- Hmmm...bardzo nam miło.
NATU:
- Uru, powiedz coś o sobie. [„Nazywam
się Uru, nie piję od miesiąca...”]
URU:
- No ja jestem ze Złej Ziemi, moim chłopakiem jest Ahadi... [Cóż,
zazwyczaj to aŁtorki przy opisywaniu postaci ograniczają się do
imienia, zdawkowo wyglądu i możliwości wejścia w związek. Tu Uru
zastrzeliła się sama...]
URU:
-...jestem królową Złej Ziemi, a Ahadi królem Lwiej Ziemi i jak już
się "pobierzemy" [cudzysłów jak
najbardziej na miejscu] to ja będę królową Lwiej Ziemi.
FEBE:
- Ooo...skomplikowane! [Skomplikowane
to jest połapanie się skąd wy się tam wszyscy wzięliście i kto jest
kim bo aŁtorka poskąpiła opisu. Ich koligacje- nie bardzo. Ale jak
tam sobie chcesz]
NIKKA:
- Natu jest królem Rajskiej Ziemi, a ja jestem przyszłą królową tej
Ziemi.
URU:
-Rajska Ziemia... Tam musi być pięknie...
NIKKA:
- Cudownie! Oazy, wodospady, istna dżungla... [Dżungla
nie obfituje ani w wodospady ani- uwaga uwaga- w lwy]
FEBE:
- Nie widziałam piękniejszego miejsca...
NATU:
- Hej! Hej! My tu gadu-gadu a lwice mają polowanie! [Totalnie!
Zaraz terminarz zacznie im pikać a chochlik ze środka przypomni, że
muszą iść na spotkanie do zarządu ważnej korporacji... eee...
„Guziec” z.o.o.]
KIMBA:
- No, właśnie.
Tak
więc lwice zajęły się polowaniem [Tak po
prostu. Se wzięły i se upolowały]. Uru udało się upolować
młodą zebrę, za to Kovita nie złapała nic [Wszak
jest tylko przyjaciółeczką, nie może przewyższać MarySue!].
Myślała tylko o Kimbie...
IX
rozdział - Znowu razem
Tinn:
- Lwice z Rajskiej Ziemi?
URU:
- Tak. Febe i Nikka. [Hej, co się dzieje?
Opisie, hop hop!]
KOVITA:
- I 2 lwy. Kimba och, i no, ten... [Och, jak
to miło, że nie tylko ja mam problemy z połapaniem się w tych
imionach...]
URU:
- Natu.
KOVITA:
- No właśnie.
TINN:
- Ktoś się zakochał... [Bo... zapamiętała
jego imię? Rany, jaka ja jestem niestała w uczuciach!]
KOVITA:
- Kogo masz na myśli?
URU:
- Kovi, daj spokój, widziałam jakie maślane oczy robisz do Kimby...
KOVITA:
- Hej! Ja...
URU:
- Ahadi!!! [Jajecznica!]
AHADI:
- Uru!!! [Młotek!]
[Domek! Nieukontentowanie! Kilof! Osłonka! Kamień! Konstatnynopolitańczykowianeczka! Opisy! Opisy!! OPISY!!!]
[Domek! Nieukontentowanie! Kilof! Osłonka! Kamień! Konstatnynopolitańczykowianeczka! Opisy! Opisy!! OPISY!!!]
I
pobiegli do siebie.
URU:
- Ahadi jak ja Cię dawno nie widziałam! A jak ty się zmieniłeś! […
*zerka na zdjęcie* Faktycznie musieli się dawno nie widzieć... Z pół
godziny jak się weźmie pod uwagę jak Ahadi rósł w pierwszej
analizie...]
AHADI:
- Ty też! Ale urosłaś! Z dnia na dzień jesteś coraz piękniejsza!
URU:
- A tobie grzywa rośnie! Hmmm...ty jesteś jasnym lwem, [„Come
to the light side, Ahadi, we have boobs!”]
byłam
pewna, że twoja grzywa będzie brązowa nie czarna... Tani!
Lwice
przyjacielsko się przywitały.
TANI:
- Tinn!!! [Faktycznie, jak przyjacielsko:
Uru- „Tani!” Tani- ”Gdzie mój TruLoFFer?!”]
TINN:
- Tani!!!
[*echo
zza grobu* „Timon! Pumba! Ekstra, skoro się już wszyscy znamy
to WYNOCHA Z NASZEJ LWIEJ ZIEMI!!!”]
TANI:
- Moj kochany! Ty też się zmieniłeś, też Ci grzywa rośnie!
TINN:
- A ty spiękniałaś, urosłaś! Ale co Ci się stało w oko?!
TANI:
- To już dawno, wiesz, że moja mama nie żyje? [-.-
Rany, ale fajne ploty. Ojciec zabił im matkę, prawie wydłubał córce
oko po czym zostawił cały interes i poszedł w cholerę- sądzę, że o
takich rzeczach powiedziałabym facetowi swojego życia od razu...]
TINN:
- CO?!
TANI:
- Moj ojciec ją zabił
TANI:
- A jednak. I zrobił mi tą szramę. Choć, porozmawiamy sami.
URU:
- Ahadi, choć, my też. [Oni też- pójdą z
Tinnem i Tani żeby porozmawiać na osobności? Oni też- powinni jeszcze
trochę popracować nad składnia i opisami?]
TANI:
- No, jesteśmy na szczycie Lwiej Skały. [Hej,
gdzie oni tak w ogóle są? Na początku rozdziału myślałam, że Uru i
Kovita wróciły na Złą Ziemię, do Tinna i opowiadają mu o nowo
poznanych znajomych, ale chyba jednak nie- chyba, że lwy na sawannie
mają teleporty w co wątpię. A więc wracamy do pytania: Co tu się, do
cholery, dzieje?]
TINN:
- Dalej nie moge w to uwierzyć.
Tani
tylko spojrzała w dół.
TANI:
- Matka, powiedziała mi kiedyś, że kres panowania wschodzi i zachodzi
jak słońce... [...Mufasa zarzucił czerwoną
torebką i zalotnie poprawił grzywę]
TINN:
- Kiedyś powtórzysz to naszemu pierwszemu dziecku. [„Następne
dzieci zjemy. Dla bezpieczeństwa, bo jakby też się tego dowiedziały
to mogłyby zrzucić własnego brata/własną siostrę z tronu a to byłoby
zupełnie niesWeEtAsHnE”]
Tani
uśmiechnęła się do niego.
Po
chwili ciszy:
TINN:
- Chcę abyś poszła ze mną na Złą Ziemię.
TANI:
- Po co? [„Jeszcze nie dość się dziś
naszlajałem po kraju”]
TINN:
- Chcę żebyś tam ze mną zamieszkała.
TINN:
- Pobierzemy się, teraz, zaraz. [*klik*]
TANI:
- Tinn, ja...
TINN:
- Nie jesteś jeszcze gotowa? Jaki życie masz tu, z ojcem który
[odszedł!] zabił matkę? Ja nigdy
bym Tobie tego nie zrobił!!! [Eeee... no,
faktycznie, bo jakby jest już za późno. Ogarnij, że ona ma tylko
jedną matkę a jej matka miała tylko jedno życie (pomimo tego, że to
kot)] Jeżeli oto Ci chodzi. [„Może
Ci też chodzić o to, że od czasów wczesnego dziecięctwa już się
rozmyśliłaś ale... pieprzyć to!”]
TANI:
- Nawet by mi to do głowy nie przyszło! Właściwie niema problemu,
ale...jesteśmy tacy młodzi...
TINN:
- Hmmm...
Tinn
pomyślał o Febe. [No nieeeee....]
TINN:
- Masz rację, z tym nie można się śpieszyć.
TINN
i TANI: "Nie może mnie nikt, pokochać jak ty, bo masz w sobie
siłę która mi [urywa od zdań].
Maluje moj dzień, pięknem tuli sen [To sen
wymaga tulenia?]. To nie może skończyć się, nie może o
nie..." [AŁtorko, czy ja Cię o coś nie
prosiłam?]
AHADI:
- Uru, myślisz, że bylibyśmy dobrą parą? [A
nie jesteście parą odkąd ona Ci powiedziała, że będziesz jej mężem
czy tego chcesz czy nie?]
URU:
- Oczywiście!
AHADI:
- A czy myślałaś już o...dzieciach?
URU:
- Myśle o nich ciągle...
AHADI:
- Ja też... [„Myślę, że robią
śmierdzące kupy i ciągle płaczą a ja jestem na to zdecydowanie za
młody/a”- to właśnie nastolatkowie myślą o dzieciach]
URU:
- "Czasami myśle co by było, gdybym nie poznała Cię, za kim
tęskniłabym, kto tulił by moj sen. Dzisiaj Ci chciałam podziękować,
że wciąż jesteś blisko mnie. Tylko ty tak umiesz kochać, za to jaka
jestem!" [Ten drugi rym trochę kulawy
ale poza tym już lepiej. Oczywiście jeśli zapomnimy, że te słowa są
całkiem bez sensu]
AHADI
i URU: - "Całe piękno jest w Nas, nasze życie to największy
skarb. [„Więc pamiętajcie, dzieci:
Narkotyki tylko was krzywdzą i zażywając je marnujecie skarb jaki
macie!” Powiedzieli Ahadi i Uru chórem, patrząc w oko kamery]
Moje szczęście to ty, już teraz mam dla kogo żyć, bo
jesteś blisko..."
AHADI:
- "Od tego dnia, gdy Cię poznałem, wszystko tak zmieniło się.
Mam już dla kogo śnić, a życie ma już sens, bo jesteś blisko..."
AHADI:
- Dobranoc Uru.
URU:
- Dobranoc Ahadi
[„Dobranoc,
dobranoc mężczyzno...”]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz