Siemacie!
I
po raz kolejny przed wami trzy rozdziały przygód Ahadi'ego, Uru,
Tani, Tinna oraz Kovity. Zaczyna się od pojedynczej (i zapewne
kryształowej, ale tego już aŁtorka nie sprecyzowała) łzy a potem
jest już tylko lepiej: uczucia instant, zła poezja (zła w każdym
możliwym wymiarze) oraz plotka w siedmiomilowych butach. I dramy-
sporo dram.
Adres
bloga: http://happy-lionking.blog.onet.pl/
Zanalizowała:
Ithil
Rozdział
IV – Miłość rośnie...
AHADI: -
Nie wiem jak moja siostra może chcieć odejść stąd na Złą
Ziemię...
Ahadi za
późno ugryzł się w język. Uru posmutniała, a na jej policzku
popłynęła łza [Pojedyncza!]
URU: -
Na Złej Ziemi nigdy bym czegoś takiego nie zobaczyła... Ahadi, gdy
dorosnę, chcę mieszkać z Tobą na Lwiej Ziemi! Być tu królową...
AHADI: -
Uru, co ty wygadujesz?! [No właśnie…]
Nie chciałem powiedzieć że na Złej Ziemi jest
brzydko...
URU: -
Nie przepraszaj! Ahadi, podjęłam już decyzje! Chcę być Twoją
Królową! [„I mam gdzieś czy ty tego
chcesz czy nie!”]
AHADI: -
A ja chcę być Twoim Królem... [RANY, CO
ZA TEMPO!]
Lwiątka
na szczycie Lwiej Skały zaczęły się do siebie tulić.
Nadchodził
zmierzch. [Tutaj wszystko jest ekspresowe:
Ahadi pokonuje drogę od niemowlaka
do młodzieńca w ciągu kilku sekund, poranek jeszcze się nie
skończył a już przyszedł wieczór, wystarcza jedno spojrzenie, by
dwie pary dzieciaków było pewne, że spędzą ze sobą resztę
życia (pragnę zauważyć, że zarówno Simba i Nala jak i Kiara i
Kovu w tym wieku patrzyli na siebie i mówili „Ja i ona razem? Fuj!
To moja przyjaciółka, nie ożenię się z nią!”)...]
URU: -
Eee... ja musze już iść.
AHADI: -
Dlaczego?! Uru... ja Cię...Uru tylko się do niego uśmiechnęła.
Wiedziała o co chodzi.
URU: -
"Co się ze mną dzieje?! Jestem taka mała...ale go kocham! Nic
i nikt tego nie zmieni..." - myślała
TINN: -
Hmmm... no cóż. Na Złej Ziemi jest tak...smętnie. Za to tutaj
jest cudownie! Tak wspaniale.
TANI: -
TO NIEPRAWDA!!! Na Lwiej Ziemi jest okropnie!!!
przeraził
się Tani.
TANI: -
Tinn, ja, przepraszam. Nie chciałam na Ciebie krzyczeć. Po
prostu...
TINN: -
Spokojnie Tani. Podszedł do niej i przytulił ją. [Tinn
postanowił na bieżąco robić narrację swoich poczynań?]
TANI: -
Słuchaj Tinn...Po jej policzku popłynęła łza. [Jak
widać nie tylko on...]
TANI: -
...ja...ja, ja chciałabym zostać Twoją Królową, zamieszkać z
Tobą na Złej Ziemi. [oO Co jest z tymi
dzieciakami?!]
TINN: -
CO?! Słuchaj, Tani. Na Złej Ziemi jest okropnie, nie chcę Ci
rujnować życia... [...Powiedział
zwierzęcy odpowiednik dziesięcioletniego chłopca...]
TANI: -
I nie będziesz! Chcę być z Tobą!
TINN: -
Nie wiesz, co mówisz! Tutaj masz tak pięknie... a chcesz z Tego
zrezygnować dla mnie?!
TANI: -
Dobrze wiem, co mówię. I z niczego nie zrezygnuję! Tutaj będę
tylko lwicą ze stada, wyłącznie narażanie życia i polowanie dla
Ahadi'ego!
Mówiąc
to zacisnęła zęby.
TANI: -
Chcę żyć jako królowa u boku ukochanego... [Kolejna,
która się oświadcza chłopakowi poznanemu dwie godziny
wcześniej...]
Tinn
zawstydził się.
TINN: -
Niestety... Na Złej Ziemi nigdy nie będziesz królową... bo ja nie
jestem królem. Królową jest moja siostra Uru.
TANI: -
...Ale ona kocha się w moim starszym bracie Ahadim! [Dwie
godziny znajomości (i to oddzielnie)! Co się stało ze starymi,
dobrymi relacjami koleżeńskimi?] A on jest królem. Na
pewno za królują na Lwiej Ziemi...
TINN: -
A wtedy my za królujemy na Złej Ziemi! To była najszczęśliwsza
chwila w ich życiu. [W życiu Ahadi'ego i
Uru, że się w sobie zakochali, czy tak?]
TINN: -
Tani... ja muszę już iść.
TANI: -
Ooo... to do zobaczenia!I polizała go w policzek. Tinn odszedł
szczęśliwy do domu(...)
[To
takie słodko przedszkolne: wystarczy chwila, żeby stwierdzić
dozgonną miłość/przyjaźń i drugie tyle, żeby tą sama osobę
znienawidzić. Oświadczanie się sobie pieczętowane buziakiem w
policzek... Taaaak!]
V
rozdział - Przyjaciołka Kovita
Gdy Uru
wróciła do domu, Tinn już był. Zobaczyła leżącą na gałęzi
drzewa, smutną Kovitę. Kovita była najlepszą przyjaciółką Uru
[A przy okazji... *zerka do pierwszej
analizy* jego siostrą? Poza tym poczyniam spostrzeżenie: Jeśli
Ahadi pozostanie z Uru a Tinn z Tani, to pozostaje już tylko Kovita
do sparowania z Natu, Febe, Kimbą lub Nikką. Tak czy siak może być
w związku z tylko jedną z tych osób w związku z czym szykuje nam
się... incest? W dodatku trójkątny? Bo coś mi się nie chce
wierzyć, by aŁtorka która tak się zapaliła do łączenia swoich
bohaterów w pary poprzestała na tych dwóch...].
URU: -
Cześć Kovita.
KOVITA:
- Co?... A to ty! Witaj.
URU: -
Czy coś się stało?
KOVITA:
- Czy się stało? Dużo! Moj chłopak Tinn, Twój brat rzucił mnie
dla tej wrednej Tani, siostry Twojego chłopaka! [I
to by było na tyle jeśli idzie o utrzymanie w tajemnicy związku z
przyszłym władcą wrogiego królestwa...]
Uru
zatkało.
KOVITA:
- Och, przepraszam Cię Uru! Nie chciałam Cię zranić, po prostu...
[„Przepraszam, że opowiadam Ci o swoich
problemach jak przyjaciółce!”]
URU: -
Spokojnie, Kovito. Rozumiem Cię.
Po jej
policzkach popłynęły łzy. [Btw, gdzie
lwy mają policzki?]
KOVITA:
- Ale czemu płaczesz?!
URU: -
Bo nie wiem czy mam opuścić dom rodzinny, Złą Ziemię, czy zostać
z Ahadim, nie wiem. Moje życie dopiero co nabrało sensu, a już
czuję, że zrobiłam błąd!!! [Agrh!
Dziewczyno! Ty jesteś jeszcze kocię, zanim staniesz przed takimi
wyborami minie jeszcze trochę czasu!]
KOVITA:
- On zaproponował Ci...
URU: -
Nie, ja.
KOVITA:
- Jestem Twoją przyjaciółką, nie mogę decydować o Twoim życiu.
Ujmę to tak: [„mam jeszcze za dużo mleka
pod nosem żeby mieć jakiekolwiek pojęcie co zrobić z twoją
wydumaną dramą”] Gdybym była Twoim wrogiem, poradziła
bym Ci żebyś zamieszkała z Achadim w Twoim domu rodzinnym. Wtedy
było by dobrze dla mnie i dla Ciebie, bo ty byś była z rodziną i
z Ahadim. A ja bym uciekła razem z Tinn'em, bo Tani nie chce być na
Lwiej Ziemi, ona chce być królową TU [Rany,
nieźle poinformowana ta Kovita. Wygląda na to, że zanim dostała
kosza usłyszała pełną relację ze spotkania...]. A TU
ty byłabyś królową. Więc ona poszukała by kogo innego. Nie będę
Ci nic radzić, bo nie chcę dla Ciebie źle. Posłuchaj co mówi Ci
serce. Dorośnij i wybierz swoją drogę!
Uru
zrozumiała dobrze każde słowo. Chwilę później słyszała
piosenkę, którą śpiewała jej matka
[„która nieźle się wczuła w klimat”]:
"Złość,
nienawiść, no i gniew! To jest rytm piosenki tej!
Nie ufaj
nikomu z nich! Uwierz w siebie TY!!!" […
Taki nienajlepszy ten rytm...]
Uru
wiedziała, że Kovita nie chce nic mówić, bo jej matka chce ją
sprowadzić na złą drogę [Co? A co to za
związek przyczynowo-skutkowy?]. Chciała ją ostrzec...
VI
rozdział - napałany nienawiścią Tinn [„Napałany”...
No oczywiście...]
URU: -
Ja nie chce być zła! Nie chce...
Ale w
tym momencie złapała ją mama.
MAMA
URU: - Co nie chcesz?
URU: -
Ja...
MAMA
URU: - A właśnie! Dowiedziałam się od Tinna, że ty i ten
Ahadi... [„Opowiedz mi wszystko, z
pikantnymi szczegółami!”]
URU: -
Mamo, Ahadi nie jest zły, ja go lubie...
MAMA
URU: - No właśnie! Nie jest zły! Ale my tak... [Ekhm...
Tak, Zira pałała nienawiścią i chęcią zemsty i była tego
doskonale świadoma ale uważała, że racja jest po jej stronie, w
związku z czym to ona jest ta dobra a Simba i cała reszta- ci źli
i okrutni (zresztą miała trochę racji ale nie w tym rzecz).
Ogólnie założenie jest takie, że nikt nie chce być zły, ale
niektórzy źle robią...]
URU: -
Mow za siebie!
MAMA
URU: - I ty myślisz, że jego ojciec pozwoliłby Ci się z nim
bawić?! [O, cześć, zdanie ściągnięte
wprost z „Czasu Simby”!]
URU: -
Jak widać, tak.
MAMA
URU: - Zostaniesz na Złej Ziemi i w przyszłości zabijesz
Ahadi'ego, czy tego chcesz, czy nie!
URU: -
Raczej sama zginę! Już postanowiłam - zostane królową Lwiej
Ziemi, a Ahadi będzie moim mężem! [Fajnie:
a kto wam udzieli ślubu? No bo jak „mąż” to i „ślub”,
przykro mi]
MAMA
URU: - Jak śmiesz tak mówić! Ahadi to tylko zwykły, plugawy
zdrajca!!!
URU: -
ON NIE JEST ZDRAJCĄ!!! Wy nimi jesteście! [*zakłada
okulary* W dyskusji generalizowanie to najgorsze co można zrobić.
Pamiętajcie, w kłótni z rodzicami nigdy nie mówcie „Bo wy
nigdy...”, „Bo wy zawsze” i tym podobne. Konkrety! „Wy”-
czyli kto?] A ty nie będziesz decydować za mnie!!!
Uru
miała tego dość, poszła spać. Więc matka Uru i Tinna
postanowiła napałać jego nienawiścią... [W
sumie to całkiem sprytne, szkoda, że zupełnie niepoprawne.
AŁtorko, „pałać” można uczuciami, więc to, co piszesz to
zupełnie jakbyś z „czuć” zrobiła „naczuć”- takie słowo
nie istnieje. Ale fajnie, że kombinujesz. Jeszcze fajniej gdybyś
zamiast kombinować po prostu wiedziała]
MAMA
TINNA: - Słuchaj Tinn. Ta Tani nawet mi się podoba...
TINN: -
Naprawdę?
MAMA
TINNA: - Tak. Jest taka jak my. [„Co
wiem... przez osmozę, bo przecież dopiero przed chwilą wróciliście
i nie miałam okazji od nikogo się dowiedzieć czegoś więcej”]
TINN: -
Co masz na myśli?
MAMA
TINNA: - Słuchaj synu. Wiem, czujesz nienawiść, bo Twój ojciec
zginął.
TINN: -
Bardziej czuje ból.
MAMA
TINNA: - NIE! Nienawiść, a nie ból! Lwice ze stada Ahadi'ego i
jego ojca go zabiły! [To tak nowatorska
konstrukcja gramatyczna, że nawet nie wiem co oznacza to zdanie]
Twoje zadanie to POMŚCIĆ GO!
TINN: -
Ale...
MAMA
TINNA: - "Ty i ja! Wciąż zawzięci! Nie umiemy pomścić
go!Ten ofiarą naszą będzie, i nikt nie powie nam STOP!"
TINN: -
"Jeżeli, mam być zły, to chcę by Tani królową moją była!
By śniła i marzyła, o zemście tak jak ja!!!"
MAMA
TINNA: - "Będzie tak jak zechcesz! Już ja postaram się! By
ona królową Twoją była, byś zemścił się!"
TINN: -
"I by kochała mnie!"
MAMA
TINNA: - "Taaak, od jutra zacznie się praca, ciężka praca!
Jam
ofiarą, okrucieństwem.."
TINN: -
"Lecz z miłości zrobię to!"
MAMA
TINNA: - "I zabijesz lwie stado! Tak będzie, no a co!”
[Proszę, niech aŁtorka nie bierze się
więcej za pisanie piosenek... To boli!]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz