Szanowny
Internecie, Drodzy Czytelnicy!
Na pewno zastanawiacie się, co was dzisiaj czeka. Chętnie odpowiem: randka NinySue z Lewandowskim, kilka refleksji o naturze świata (naszych, nie aŁtorki), Jacob oraz alternatywne metody leczenia depresji i traktowania dorosłych facetów.
Czegóż chcieć więcej?
Rozdział
7
-
Cześć!- przywitał się z dziewczyną.
Nina
próbowała się uśmiechnąć, ale od wiadomości o ratowaniu Jakuba
Błaszczykowskiego było jej słabo [Skoro
tak źle się czuje z tym, że ma go oszukiwać, to czemu w ogóle
się zgodziła? Bo wciąż mnie to zastanawia]
.
Bardzo chciała mu pomóc, ale pomysł z mistyfikacją i nią w roli
gosposi i niani, ciut ją przerażał
[I
powinien. Jest taki raczej nielegalny, nieetyczny i bardziej niż
trochę niemoralny]
[Z
tego przerażenia wymiotowała przecinkami]
.
Ale jeśli to miało być jedyne wyjście, żeby przywrócić
drużynie kapitana, to musiała znaleźć siły do tej walki [Walki
z kurzem i dziecięcą nudą... Nie przeczę, że to ciężka praca
[no,
ja myślę *zerka ciężko*]
ale nie brzmi to zbyt epicko!].
-
Cześć.- odpowiedziała.
-
Wasyl powiedział mi, że tutaj będziesz. – zagadnął. – Jesteś
strasznie blada. Coś się stało?- zapytał dotykając jej ramienia
[„Widzę
ci po raz pierwszy w życiu, opowiedz mi o swoich problemach. Czy
rzucił cię chłopak? Może masz zgagę? Wiesz, kiedy ostatnio się
pojawiłem czytelnicy nie mieli okazji zobaczyć jaki ze mnie miły
koleś...”] [„Witaj”
powiedział Lewandowski, a koszula w magiczny sposób zniknęła z
jego umięśnionego torsu „Będę twoim Jacobem na to opko...”]
-
Wszystko, ok tylko spadło na mnie zadanie, które zawodowo może
mnie przerosnąć [A
przy okazji: Czy niania nie
powinna mieć jakiś
kwalifikacji?] .
-
Rozumiem. Może chciałabyś o tym z kimś pogadać?- zapytał.-
Wasyl mówił, że jesteś nowa w mieście i na pewno przyda ci się
męskie ramie do pomocy.- wyszczerzył zęby w uśmiechu [=.=
Co to jest za beznadziejny podryw?].
-
Męskie ramię to może niekoniecznie, ale ktoś z kim mogę pogadać
bardzo. – odpowiedziała [Oto
doskonały przykład tego, jak nastolatki wyobrażają sobie związek:
chłopak zabiega, jest na każde zawołanie, stara się i wielbi. I
czerpie szczerą, niezmąconą rozkosz z ROZMÓW. Czy nawet nie tyle
rozmów, co słuchania swojej lubej i bycia „silnym męskim
ramieniem”. It's
sucks!]
-
No to zapraszam do samochodu.- otworzył jej drzwi do sportowego
auta.- Zapraszam na piniacoladę [Czy
to koktajl z... pinii?]! Moim kuzynkom
zawsze poprawia humor [Aha,
i jeszcze jedno: jeśli idealny chłopak z jakiegoś niezrozumiałego
powodu ośmieli się mieć inną partnerkę przed tą jedyną słuszną
to musi być ona straszliwą suką i ogólnie wielką pomyłką.
Wszystkie miłe dziewczyny w jego okolicy muszą być członkami
rodziny].
Nina uśmiechnęła się do Lewandowskiego i wsiadła.
Nina uśmiechnęła się do Lewandowskiego i wsiadła.
Robert
zabrał ją do małej kafejki o uroczej nazwie Agrafka, kelnerka na
widok piłkarza uśmiechnęła się promiennie i po złożeniu
zamówienia jeszcze długo kukała zza lady [co
robiła?]
[Ku-ku! Ku-ku!]
na przystojnego napastnika Bor[rrrrrrrrrrrrrrrrrr!]russi.
-
Masz wzięcie.- Nina spoglądała to na Roberta to na dziewczynę.
-
Czasami chciałbym mieć mniejsze.- odpowiedział.- Po Euro nie dość,
ze polała się na nas fala krytyki, zupełnie zasłużonej [to
czemu się skarżysz?], to nie
mogłem wyjść z domu, żeby w sieci nie pojawiło się jakieś moje
zdjęcie. Nawet będąc z kuzynkami w barze, na drugi dzień na
plotkarskich portalach byłem obsmarowywany od Casanovy [Giacomo
Casanova specjalnie po to zmartwychwstawał, żeby dać mu dislajka!]
i damskiego podrwacza [Też uważam, że
byłoby dużo ciekawiej byłoby, gdyby był męskim podrywaczem...],
który nie zadowoli się jedną. Szczytem było porównanie mnie do
tego patafiana Ronaldo [który, jak
powszechnie wiadomo, kradnie żony. I ma wszy].
W
tym momencie kelnerka przyniosła zamówione napoje.
-
Poniekąd cię rozumiem. To znaczy mnie to nie spotkało, dziećmi
piłkarzy i trenerów pudelki i inne żabki
[Ha! Element Koniczny!] się nie interesują. Ale jako
psycholog sportowy spotkałam się z przypadkami, gdzie prasa bardzo
szkodziła w powrocie do formy [Na przykład
każąc się przewracać sportowcom po złamaniach... No ale ok,
wiemy o co chodzi].
-
W takim położeniu jest Kuba. Znasz go?- zapytał Robert.
-
Nie osobiście, ale chyba każdy w związku, wie że przechodzi
ciężki
okres
[Fakt. Ja jestem w związku i też wiem!]
-
W drużynie huczy, że masz się nim zająć?- zapytał Lewandowski.-
Nie chciałem zadawać tego pytania wprost, ale jak już rozmawiamy
na dość poważne tematy. [A tak zbaczając
z tematu: o czym mieliby rozmawiać? Przecież nie da się zbyt długo
pociągnąć rozmawiając o pogodzie... A że znają się z pracy to
chyba oczywiste, że w końcu rozmowa zejdzie na ten temat...]
Nina
zaniemówiła. Nie chciała opowiadać o tym jak została postawiona
pod ścianą.
-
Nie mogę o tym mówić, to moja praca.
-
Rozumiem[,]
będę milczał jak grób.
- Bardzo cię proszę, żebyś zdementował plotki jakobym ja miała zajmować się waszym kapitanem.
- Bardzo cię proszę, żebyś zdementował plotki jakobym ja miała zajmować się waszym kapitanem.
-
Nie ma sprawy.
-
Dziękuję.
-
To może zmieńmy ten grobowy temat [Już
wieszczą Błaszczykowskiemu śmierć?]. Jak podoba ci się
Warszawa?
-
Jest piekna po Euro chyba jeszcze ładniejsza [komunikacja
miejska jeździ normalnie, ludzie siedzą w domach zamiast krążyć
po ulicach w poszukiwaniu piłek nożnych... Sielanka!].
Ostatni raz byłam tutaj przed studiami…
Gawędzili
jeszcze godzinę, po czym Nina poprosiła Roberta, żeby podwiózł
ją pod PZPN, chciała zabrać swój samochód. Na wieczór była
umówiona z Anią,poza tym musiała sobie wszystko poukładać. Za
dwa tygodnie wyjeżdżała do Truskolasów [Co
konkretnie nie pozwala im wysłać jej tam już teraz? Przez dwa
tygodnie można zrobić sobie BARDZO DUŻO złych rzeczy. Skoro tak
się troszczą o Kubę to chyba powinien jak najszybciej znaleźć
się pod opieką psychologa?]. Przyszłość wcale nie
malowała się różowo. Co innego praca w swoim gabinecie a co
innego w terenie z facetem, który nie radził sobie z emocjami
[AŁtorko,
nie wiem, czy o tym wiesz, ale częścią studiów psychologicznych
są praktyki. Na początku praktykanci uczestniczą w sesjach
profesjonalnego psychologa (oczywiście bardzo dyskretnie np. za
weneckim lustrem i za zgodą pacjenta), potem wykonują własne,
nieśmiałe próby. Także to nie jest tak, że ona z tego Cambrigde
wyszła nieświadoma jako ta owieczka...].
"I
znów nie ufasz mi
I nic nie jestem wart
I nie wierzysz w żadne moje słowo.
Gdy odwracasz wzrok,
Nie chcesz widzieć mnie,
Ja tylko znów chcę cię mieć przy sobie...
I nic nie jestem wart
I nie wierzysz w żadne moje słowo.
Gdy odwracasz wzrok,
Nie chcesz widzieć mnie,
Ja tylko znów chcę cię mieć przy sobie...
A
jeśli dzieli nas od przepaści krok,
chce
tylko czuć... że cię mam przy sobie"
Felicja
Tyczyńska wparowała do pokoju wnuka z wiadomością.
-
Kuba!- ryknęła nad jego łóżkiem.- Wstawaj! [Rany,
a tej co? Czy u nich to normalne, że się drze ryja jedno na
drugiego?]
-
Czemu tak krzyczysz?- złapał się za głowę.
-
Wróciłam!- odpowiedziała babka ściągając mu kołdrę.
-
Przecież widzę!- ryknął [Ciężko nie
zobaczyć, zważywszy na to, że weszła do jego pokoju i zaczęła
wrzeszczeć]
-
Nie krzycz na mnie! [A co ma robić?!
Wrzeszczysz i wprowadzasz go w zakłopotanie – wprost idealnie,
jeśli ktoś jest w depresji...] - odkrzyknęła Felicja.-
Za dziesięć minut widzę cię w salonie i odziej się młody
człowieku! Oglądałam cię w niemowlęctwie teraz nie muszę.-
wskazała na gatki, które zsuwały mu się z bioder [Dobra
rada: nie ściągaj z niego kołdry to nie będziesz musiała oglądać
go w negliżu. Słyszałaś o czymś takim jak prywatność?].
Kuba
zarumienił się [resztka poczucia godności
rozpadła się z hukiem, pozostawiając tylko zakłopotanie]
i czmychnął do łazienki. Po doprowadzeniu się do ładu, zszedł
do kuchni, gdzie babcia jakby nigdy nic gotowała zupę [Z
rana? Jeny, to zupełnie jak moja babcia...].
-
Siadaj.- wskazała mu krzesło. Nalała na talerz obfita porcję zupy
i postawiła przed synem córki.
-
Babciu nie traktuj mnie jak dziecko.
-
Kochasiu, dla mnie zawsze będziesz moim wnukiem i dzieckiem mojej
Ani.- odpowiedziała poklepując go po ręce. [iiiii
tylko względem jego poczucia własnej wartości. Ta babcia to
potwór! Straszna, straszna osoba!] [Poza
tym podejrzewam wahania nastrojów. I to takie harde]- Ale
teraz musze z tobą poważnie porozmawiać.
Kuba
podniósł wzrok znad pomidorówki, jego błękitne oczy były
opuchnięte i przekrwione, znowu nie spał w nocy.
-
Co się stało?
-
Za tydzień jadę do sanatorium.- odpowiedziała Felicja.- Na
miesiąc… Załatwiłam dzisiaj pomoc domową, Ninka będzie
pomagała prowadzić dom i zaopiekuje się Olą [Kiedy
Jakub Błaszczykowski został ubezwłasnowolniony?].
A ty masz się zachowywać przyzwoicie, co drugi dzień na
rehabilitację i na nikogo nie warczeć. Zrozumiano?- starsza pani
zadyrygowała niczym komendant [Znam jednego
komendanta. Nie organizował mi nigdy opiekunki do dziecka...].
-
Nie zgadzam się.- odpowiedział hardo Jakub.- Żadna obca baba nie
będzie palętała się po domu i zajmowała moim dzieckiem!
-
Jakub!
-
Babciu nie zgadzam się!
-
Nic mnie to nie interesuje [ತ_ತ] a
Nina nie jest obca, to wnuczka mojej przyjaciółki i masz się w
stosunku do niej zachowywać grzecznie [Psiamać,
co to za porządki! Rozumiem, że trzeba mu pomóc, ale wszystko
zadziała jeśli on
wyrazi chęć i gotowość
leczenia. W przeciwnym wypadku można tylko pogorszyć sprawę!].
A dzieckiem zajmiesz się ty, ona pomoże jak będziesz na
rehabilitacji. Nie będzie ci wchodzić w drogę. Zrozumiano? [Babcia
chyba nie zrozumiała, że czasy, kiedy mały Kubuś miał dziesięć
lat minęły bezpowrotnie... dwadzieścia lat temu]
-
Skoro nalegasz.- odpowiedział grzecznie, ale w jego głosie słychać
było tłumioną złość i szyderstwo.
-
No… To ćwicz panowanie nad nerwami, bo wszystkie gazety wypisują
o tobie bzdury. Musiałam tłumaczyć się proboszczowi, że nie
potrzeba ci egzorcysty
[A to akurat jest, niestety, bardzo prawdziwe...] [Ja
raz miałam być wyegzorcyzmowana!].- powiedziawszy to
zostawiła wnuka samego ze swymi czarnymi myślami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz