Dobry wieczór, ulubieni Czytacze
Dziś po raz ostatni przed weekendem, lecz nie ostatni w ogóle podziwiać będziemy harce Logana w Śródziemiu. Odwiedzimy rozbrykaną stolicę zaskakująco ucywilizowanego Rohanu, gdzie lord Wolverine będzie mógł w pocie czoła poskakać po różnych koniach...
Miłego czytania!
Adres blogaska: http://antubis0.blog.onet.pl/
Zanalizowali: Ithil i Johnny Zeitgeist
RI.cz.5 Edoras stolica Rohanu
Dziś po raz ostatni przed weekendem, lecz nie ostatni w ogóle podziwiać będziemy harce Logana w Śródziemiu. Odwiedzimy rozbrykaną stolicę zaskakująco ucywilizowanego Rohanu, gdzie lord Wolverine będzie mógł w pocie czoła poskakać po różnych koniach...
Miłego czytania!
Adres blogaska: http://antubis0.blog.onet.pl/
Zanalizowali: Ithil i Johnny Zeitgeist
RI.cz.5 Edoras stolica Rohanu
-
Moi ziomkowie, też są nieustannie nękani - powiedział Eomer.
Od
wielu już miesięcy, nasze ziemie palą i plądrują zgraje orków,
które zeszły z gór. Na wsie napadają ogromne gobliny, wyhodowane
przez Sarumana w jego podziemiach [A
kto to mówi? Narrator był Rohirimem?].
Biały czarodziej zbrojną ręką chce podbić Rohan i już zbiera
siły.
-
Dlaczego nie walczycie? - spytał Logan, chętnie zmieniając temat.
-
Ależ walczymy! - Żachnął się Marszałek. - A raczej staramy się
[„Większość
naszych żołnierzy już za trzecim podejściem potrafi złapać
miecz za właściwy koniec!”].
Co dzień próbuję werbować nowych ludzi, którzy ruszyliby ze mną
do walki [*klik*].
Ale to nie jest takie proste - westchnął ciężko i bezsilnie. -
Nikt zdaje się tego nie dostrzegać. Nikt nie widzi, że kraj
słabnie. Do tego, Saruman wysłał na dwór królewski szpiega,
Grimę Smoczego Języka [no...
„szpieg” to raczej złe słowo. Może mąciwoda? Albo Wielki
Królewski Nikt?].
A od kiedy on się zjawił król podupadł na zdrowiu, osłabł,
postarzał się niespodziewanie [ktoś
tu widział tylko film – w książce Theoden nie przechodzi aż
takiej fizycznej przemiany. Ale tak sobie tylko nerdzę i sarkam, nie
zwracajcie uwagi...].
Podejrzewam, że gad truje mojego wuja. Mianował się najbliższym,
przybocznym króla i nie odstępuje go na krok. Wkłada w jego usta
niedorzeczne rozkazy [strzykawką
czy karmi go karteczkami?],
niemal sam zaczął rządzić. Wysyła wojska na wschód i południe,
najdalej od chord orków […też
zamierzam trzymać się jak najdalej od CHord orków!],
które niszczą mój kraj. Ja i mój wierny oddział ścigamy ich bez
litości, ale jest ich zbyt wielu.
-
A inni? - spytał Logan. - Ktoś chyba jeszcze prócz ciebie może mu
się przeciwstawić.
-
Inni?! - warknął Eomer. - Grima potrafi być bardzo przekonywującym
mówcą [bardzo
przekonywująco rusza brwiami].
A poza tym, większość boi się, po tym jak Smoczy Język kazał
zabić kilku żołnierzy za nieposłuszeństwo, a kilku znakomitych
dowódców wypędził z Rohanu pod groźbą śmierci. Problem w tym,
że jeśli nie połączymy sił a król nie obudzi się z tej dziwnej
śpiączki, nie zwyciężymy [Psychologia,
medycyna... Kto by pomyślał, że ci Rohirrimowie byli tacy
wykształceni?].
Zdenerwowany
Marszałek popędził konia, i ruszył galopem. Po kilku
wzniesieniach i pagórkach, Logan zobaczył Edoras [Znienacka.
Dookoła nie było żadnych wiosek ani osad- równiny, równiny,
równiny i SUDDENLY!
stolica].
Drewniane domki pokryte strzechą, ustawione obok siebie, wspinały
się na dość wysokie, skalne wzniesienie, na szczyt wynosząc pałac
[sapiąc
i strząsając z siebie pot lejący się z rynien. Pałac już dawno
powinien był przejść na dietę].
Całość otoczona była wysoką, drewnianą palisadą.
Logan
rozglądał się ciekawie, kiedy przejechali przez bramę.
Architektura zaskakująco przypominała mu budowle wikingów lub
innych nordyckich ludów [a
to bardzo ciekawe, bo Rohirrimowie byli bardzo silnie wzorowani na
Sasach],
rzeźbione naszczytniki dachów, fronty niektórych domów. Ludzie
chodzili w milczeniu, wszyscy ubrani w brunatne, ciemno szare, lub
czarne, czasem zielone stroje. Kobiety z chustami na głowach,
niosące kosze. Mężczyźni prowadzący konie. Wszyscy wydawali się
smutni i przygnębieni.
-
Wesoło
tu
- pomyślał Logan. - Ciekawe
czy zawsze tak tu jest? [Gimli pokręcił głową z dezaprobatą i wniósł sprawę o plagiat]
Podjechali
do długich budynków garnizonów wojskowych, i tam stanęli. Logan
zsunął się z konia Eomera […
O Manwe, Manwe, Manwe...],
i dość boleśnie uświadomił sobie, że wieki nie siedział na
koniu [to
za łatwe. Stanowczo za łatwe...].
Kiedy
stanął na twardej ziemi, nogi niemal ugięły się pod nim. Tępy
ból oplótł jego uda i pachwiny, usztywniając niby gipsowym
opatrunkiem. Pochylił się, dyskretnie masując obolałe nogi [jak
niby? Wszedł z parawan? Poza tym, wielkie brawa za realizm i w
ogóle... Ale Wolverine nie jest realistyczny. Jest mutantem i jego
czynnik regeneracyjny powinien zająć się takimi obtarciami zanim
Logan skończył by zeskakiwać z konia...].
-
Coś się stało? - zapytał Eomer podchodząc. Jego usta wydłużyły
się w lekkim uśmiechu [uszy zaczęły łopotać ironicznie],
jakby doskonale wiedział co dolega Loganowi.
-
Nie nic - odparł ten szybko, prostując się.
-
To minie - powiedział Marszałek, nie mogąc powstrzymać uśmiechu.
Kilku żołnierzy też się uśmiechało ukradkiem, lub śmiało
cicho kręcąc głowami. Logan warknął w złości, i obrzucił ich
groźnym spojrzeniem. Eomer położył mu dłoń na ramieniu, i lekko
skierował w kierunku jednego z długich budynków.
-
Niedługo będzie obiad, chyba zjesz z nami posiłek?
-
Chętnie. Od dwóch dni nic nie jadłem. [„Jeśli
to nie sprawi zbyt wielkiego kłopotu” powiedział Logan, Trzeci
Lord Wolverine, poprawiając monokl i mocniej ściskając laseczkę w
wypielęgnowanej dłoni „Naprawdę nie chciałbym przeszkadzać...”]
Mieli
wejść do jednego z budynków, kiedy zobaczył stojącego przed
wejściem żołnierza w długiej, łuskowej kolczudze, z hełmem
przyozdobionym wysokim szczytem w kształcie końskiej głowy.
Zdobniejszą od innych zbroje, zasłoniętą miał długim, zielonym
płaszczem, przy boku wisiał mu miecz, a w ręku trzymał włócznię.
Ogółem wyglądał zupełnie inaczej niż żołnierze Eomera,
bardziej odświętnie. Logan dobrze pomyślał [aż
się cały spocił],
że to pewnie straż przyboczna króla. Eomer zatrzymał się przed
tym żołnierzem i bez słowa, skinął mu głową.
-
Niestety nie mogę ci towarzyszyć - powiedział odwracając się w
stronę Logana. Muszę iść pilnie porozmawiać z królem. Andorze!-
zatrzymał jakiegoś żołnierza. - Towarzysz naszemu gościowi -
rozkazał. - Zaprowadź do stołówki niech zje z wami [„a
potem pamiętaj, żeby zdać broń do magazynu, za pokwitowaniem. I
chcę do rana mieć raport na swoim biurku!” Serio, w Rohanie
byłaby raczej wielka sala, na której jeźdźcy, psy i konie jedzą
niemal z jednej miski...],
potem przydziel nocleg w którejś z wolnych kwater, bo jak sądzę
nie masz się gdzie zatrzymać? - zapytał zwracając się do Logana.
-
Rzeczywiście. Nie mam. Dziękuję za to wszystko.
-
My Rohańczycy nie jesteśmy ufni wobec obcych [Czego
dowód dałeś ufając ekstremalnie dziwnemu obcemu na słowo,
opowiadając mu o szczegółach życia władcy i wpuszczając na
dwór],
ale nie mamy w zwyczaju zostawiać gości przed bramą na gościńcu.
Może się jeszcze dziś spotkamy, tymczasem popytaj ludzi i
żołnierzy, może ktoś będzie coś wiedział. Odwrócił się i
poszedł z milczącym żołnierzem [Co
za strumień świadomości!].
I nagle się urywa... Buuu, a już się cieszyłam na spotkanie Wolviego i Gandalfa!
OdpowiedzUsuńBtw., tak mi się przypomniało - coś poza Śródziemiem chyba jednak było, skoro czarodzieje zostali doń PRZYSŁANI. Ale Ciii, nie ważne...
Masz rację. Majarowie (w tym także Olorin czyli Gandalf) przybyli na Ardę z krainy zwanej Eä. Jest to ni mniej ni więcej jak tylko ichni odpowiednik Edenu. Jest to szeroko opisane w Sillmarilionie ale nie pozwól mi streszczać, bo nie skończę przez tydzień ;) Jeśli cie to interesuje, to tu http://pl.wikipedia.org/wiki/Majar i tu http://pl.wikipedia.org/wiki/Ainur masz to dość pobieżnie opisane.
OdpowiedzUsuńTu jednak trzeba przyznać, że raczej ciężko uznawać te historie za część Śródziemia. Choć jak sama już pewnie zauważyłaś mieszkańcy Śródziemia mieli dość bezpośredni kontakt ze swymi bóstwami a najbardziej założone jednostki (żeby daleko nie szukać- Frodo) + wszyscy elfowie odpływali do Nieśmiertelnych Krain- czyli właśnie Ea- to jednak pamiętam... trzy przypadki w całej historii Śródziemia, żeby ktoś stamtąd wrócił. Wszyscy troje byli elfami. Jednym słowem- wycieczka do Nieśmiertelnych Krain byłaby dosłownie łapaniem Pana Boga za nogi. A nawet ciągnięciem za brodę. Mniej więcej tak, jakby Adam i Ewa próbowali wrócić do raju