Cześć,
Mili
Dziś
kolejny rozdział wesołych przygód Logana w Śródziemiu. Nie
przedłużając: reflektor na Gandalfa, alfabet gondoriański oraz
dokładny przegląd czarnych charakterów Śródziemia. Coś jeszcze?
Szczeniaczki.
Bierzcie
i cieszcie się, oto jest bowiem analiza nasza!
RI.cz.3
Moc czarodziei
Wtedy,
nieoczekiwanie, dowódca postanowił się nad nim zlitować.[No
tak, bo Logan tak bardzo potrzebuje litości... Taki słodki
szczeniaczek] [Przygarnij
Rosomaka!]
-
Pokaż mi tą mapę – powiedział. Napięcie od razu spadło, i z
Logana i z żołnierzy. [JEBUDUT!!!]
Logan szybko podał mu mapę od Boromira [Brzmi
to jakby wykonywał questa] [Nagroda:
500 PD, 100 sztuk złota i Pas Eksperymentów Seksualnych].Dowódca
spojrzał na nią, a następnie oddał jednemu ze stojących za nim
ludzi.
-
Pismo Gondorskie [Agh!
Coś takiego nie istnieje! Ludzie mieli jeden wspólny alfabet- to
tak, jakbyś rozróżniała alfabet angielski i hiszpański!]
powiedział
tamten ze znawstwem oddalając, to przybliżając kartkę do nosa. -
Kaligrafia i oznaczenia Minas Tirith. [O
ile zakład, że facet nawet nie umie czytać i całe życie
wszystkich wkręcał?]
Dowódca
zwrócił wciąż podejrzane spojrzenie na Logana.
-
Więc mówisz, że spotkałeś Lorda Boromira wczoraj? - spytał
jakby odruchowo. [W
Śródziemiu nie używało się tytułów lordowskich]
-
Tak, śpieszył się do Imeldis.
-
Raczej Imladris - poprawił go młody dowódca opuszczając ręce. -
Jestem zmuszony ci wierzyć, bo mi mówił to samo, gdy spotkaliśmy
go w drodze [„Z
całą pewnością nie mogłeś podsłuchiwać naszej rozmowy, albo
wydrzeć tej wiedzy z niego podstępem lub przemocą. Twoje błędy
językowe są oczywistymi oznakami zaufania. Chciałbyś się
przespać z moją siostrą?”].
Na czym więc polega twój problem? [Logan
zaczął wyliczać na palcach „Brak piwa”, wystawił kciuk „Brak
mięsa”, do kciuka dołączył palec wskazujący „i brak SENSU”
dodał, ściskając palce w pięść i rozkwaszając nos dowódcy
patrolu] [„Bawimy,
bawimy się wszyscy paluszkami! Jak pierwszy nie może to drugi mu
pomoże!”
(Bez kitu, nie wierzę jak mogłam śpiewać to w przedszkolu i nie
zauważać tego monstrualnego podtekstu...)]
- spytał, pozwalając rozejść się części żołnierzy i
swobodnie już, bez tego ostrego podejrzenia w oku, podszedł do
Logana [A
wcześniej trzymał ich na smyczy czy co? Bo ciężko jest mi sobie
wyobrazić Rohirrimów, którzy nagle po prostu opuszczają swego
dowódcę sam na sam z niebezpiecznym typem żeby uprawiać łąkowy
lans].
-
Chodzi oto... - zaczął ten niepewnie. - Oto, że nie wiem gdzie
jestem i jak się tu znalazłem [„i
prawie nic nie piłem! To niesprawiedliwe!”].
Podejrzewałem już, że może cofnąłem się w czasie, bo to trochę
przypomina nasze średniowiecze; albo jakimś sposobem skoczyłem
między wymiarami do świata równoległego, znalazłoby się kilku
którzy posiadają takie zdolności... - przerwał, bo spoglądając
na dowódcę nie ujrzał w nim ani krzty zrozumienia
[nawet pomimo tego, że błyskawicznie spenetrował mu (proszę bez
brzydkich skojarzeń) wszystkie wnętrzności],
raczej zagubienie wśród nieznanych nazw.
-
Chodzi oto, że... Cholera... Po prostu muszę wrócić do siebie
[„Żelazko
włączone zostawiłem”].
Problem w tym, że z pewnością nie ma u was zaawansowanej nauki i
technologii, mogącej dorównać tej z mojego kraju, ani ludzi...
takich jak ja. - Mówiąc to ostatnie zdanie, zwiesił głowę. -
Nikt z was nie posiada niezwykłych, nadludzkich mocy mogących
sprawiać cuda... [pazury
z adamantium tworzą cudowne dziury w ciałach wrogów!]
- dodał ciszej, mówiąc raczej do siebie, jakby właśnie dotarło
do niego, że nie ma go kto poratować
[Mam dla niego radę: niech najpierw poda swoje imię facetowi. No
wiecie „Podaj swoje imię a poznasz nasze” i tak dalej. A dopiero
potem niech mówi mu, że jest głupi i zacofany].
-
Czarodzieje posiadają moc - powiedział dowódca, po chwili
milczącej obserwacji Logana.
-
Czarodzieje?? [Coś
taki zdziwiony? Sam pracowałeś przynajmniej z czterema u siebie...]
-
Tak - zapewnił dowódca. - W Śródziemiu jest ich kilku.
-
Możesz wskazać mi gdzie są? - spytał szybko Logan chwytając się
nadziei [„skoczę
do nich szybko i jeszcze zdąży wyrwać jakąś rudą na wieczór!”].
-
Jeden z nich to Saruman - dowódca zaczął opowiadać, widząc jaką
reakcje wywołała w rozmówcy ta wieść. - Ale to zdrajca [i
źle pachnie mu z buzi].
Nie radziłbym ci nawet zbliżać się do jego siedziby, Isengardu.
Podstępny wąż udaje przyjaciela Rohanu, ale ja wiem jak jest
naprawdę. Jest jeszcze Mithrandir. To przyjaciel, jemu możesz
zaufać, jeśli tylko będzie mógł to na pewno ci pomoże
-
Gdzie go znajdę?! - spytał Logan przerywając dowódcy, nie
dopuszczając do tego, by rozgadał się na tematy, które jego
osobiście nie interesują [na
przykład dokładny opis jego najlepszej szansy na powrót do domu,
prawda. Mało to interesujące...].
-
Niestety nie wiem. On nie ma stałego miejsca w którym mieszka. Sam
zjawia się nieoczekiwanie tam gdzie musi [Od
dawna podejrzewałam, że te ogniska na trasie Minas Tirith - Edoras
to taki prototyp reflektora na Batmana...].
W tej chwili może być wszędzie.
-
Pięknie!! - warknął Logan. - A może jest ktoś jeszcze? - spytał
z nadzieją.
Dowódca
zamilkł na chwilę. [W
tej samej chwili Radagast Brązowy spojrzał łagodnie na swego
niedźwiedzia, który pytał "Kim jesteś?". I po raz
kolejny cierpliwe wyjaśnił mu: "Radagast-san!"] [RadagastWho?]
-
Wiem, że elfowie też władają magią, ale ja się akurat na elfach
nie znam [„I
właśnie dlatego nazywam Rivendell- Imladris a Gandalfa-
Mithtandirem. To doskonale sensowne!” oznajmił... Eomer? Właściwie
to nie wiem kto].
Logan
odczuł nieodpartą chęć, by w gniewie rozszarpać kogoś na
strzępy [No!
To brzmi jak Logan, którego znamy i kochamy!].
Zacisnął mocno szczęki, aż mięśnie mu zadrżały, wziął
głęboki wdech i stłumił agresję [A
to już niekoniecznie...].
I
co teraz?
Dokąd
teraz się udać?
Kogo
prosić o pomoc?
A
może wrócić na miejsce w którym się zjawił, i czekać. Może ta
"moc” która go tu przysłała znów zadziała. [a
w międzyczasie zająć się szydełkowaniem. Bo dokładnie tak
zachowałby się Wolverine]
-
Chodź z nami - usłyszał niespodziewanie. Odwrócił się i
zobaczył dowódcę, a przy nim stał jeszcze młodszy od niego
chłopak, podający mu wodze siwego rumaka [Co
za cep przyjął „chłopaka” do zbrojnego oddziału pilnującego
pogranicza przed atakami orków?].
-
Wracamy do Edoras - poinformował dowódca. - Jedź z nami, może w
mieście dowiesz się czegoś o Mithrandirze.
...
OdpowiedzUsuńWiększego komentarza to nie potrzebuje. No cóż, Jak crossover, to crossover - czemu Batmana miałoby tu nie być?
Karenaj
No wiesz? Batman jest z DC, a Wolverine z Marvela! To dwa kompletnie różne światy ;)!
OdpowiedzUsuńA tak na serio - właśnie sobie uświadomiłem, że gdzieś tam NAPRAWDĘ jest fanfic "Batman w Śródziemiu". Musi być. Wysłali tam nawet Vimesa...