Szanowny
Internecie, Drodzy Czytelnicy
W
dzisiejszej analizie mamy dla was anemiczny sztandar, Herbarz
Niemózgiego dla Mutantów, kompleksowo składany obóz i całą listę
dziwnych rzeczy, które można zrobić z koniem.
Odważycie
się?
Zanalizowali: Ithil i Johnny Zeitgeist
RI.cz.4
Eomer
Dowódca
lekko wskoczył na siodło.
Logan
podszedł do niego.
Wszyscy
żołnierze byli już w siodłach. Obóz został zwinięty, ognisko
starannie zasypane [dziwki
odesłane, zamek z piasku osypywal się w niebyt a Stonehege
zbudowane naprędce zaczynało już nosić znaki upływającego
czasu. Na szczęście wielkie kamienne gęby wciąż miały się
nieźle...],
a ludzie już ustawieni w równych szeregach. To dziwne, ale jakoś
nie zauważył kiedy to wszystko zrobili [zamyślił
się głęboko nad Naturą Wszechrzeczy. Albo o piwie. O piwie też
można...].
Czując pociągnięcie za rękaw podniósł wzrok. Dowódca wyciągał
ku niemu prawą rękę i ruchem głowy wskazywał miejsce za sobą.
Logan ujął jego dłoń, i podciągając się na niej wskoczył na
konia za plecami mężczyzny [następnie
poprawił suknię, obmacał nowe kształty i mruknął do siebie
"Aha, a więc to tak się człowiek czuje będąc cipką!”]
-
Wybacz mi moją nieuwagę - powiedział dowódca, gdy już ruszyli. -
Jestem Eomer syn Eomunda, Trzeci Marszałek Marchii. - przedstawił
się [I
tajemnicą dla nas pozostanie zapewne, dlaczego Trzeci Marszałek
Marchii motłoszy się po bezdrożach i odgniata tyłek w siodle]
[taka
karma].
-
A ja Logan - odpowiedział. - Bez tytułów - dodał po chwili.
Ruszyli.
Nieśpiesznie. Stępem. [Ciężcy.
Ogromni. I pot z nich spływa]
Odwracając
się, Logan widział równe oddziały jadące za nimi, i łopoczący
leniwie zielony sztandar [„łłłopotu,
łłłopotu” robił sztandar. Jednocześnie próbował rozkminić
jak może łopotać jakkolwiek, skoro nie ma wiatru a oni jadą
wolno],
który przyciągał jego uwagę.
-
Dzięki za pomoc - powiedział, kiedy wreszcie dostrzegł co znajduje
się na zielonym tle chorągwi.
-
Więc, skąd pochodzisz? - Zagadał Eomer.
-
Mój świat jest zupełnie inny od waszego... [„Mamy
tam magiczne pojazdy zwane „samochodami”, a jednookie chudzielce
z kijami wetkniętymi w tyłek nie pozwalają podrywać swoich rudych
narzeczonych”]
chociaż co ja tam wiem, jestem tu ledwie dwa dni. Jedyne co mogę
teraz powiedzieć to to, że my jesteśmy z cywilizacją bardziej do
przodu.
-
Bardziej do przodu? - spytał Marszałek próbują spojrzeć na
niego. - Nie rozumiem.
-
Wiesz co to jest Magnum44 albo silnik Diesel? - spytał Logan
badawczo.
-
Pierwsze słyszę - przyznał Eomer.
-
A widzisz, a ja wiem - powiedział z satysfakcją [Ja
też wiem co to jest np. nexus albo kolaboracja a nie uważam się z
tego powodu za bardziej rozwiniętą cywilizacyjnie od reszty
świata].
- Poza tym, my wyrośliśmy już z mieczy i włóczni [powiedział
facet z nożami w rękach. Który jest też mistrzem w posługiwaniu
się kataną, a większość jego sojuszników walczy albo jakąś
formą broni białej, albo ręcznie i nożnie].
A konie się u nas je, albo robi z nich klej.
Koń
Eomera słysząc to, poderwał łeb i kwiknął cicho jakby
sprzeciwiając temu co właśnie usłyszał.
-
Jecie konie? - spytał zszokowany Marszałek. - Barbarzyńcy. Tu w
Rohanie nikt by nawet o czymś takim nie pomyślał. My szanujemy, i
kochamy nasze konie [OMG, OMG *zakrywa oczy
przerażona* Nie pomyślałam o tym, nie pomyślałam...],
dlatego ostrzegam cię przed zrobieniem lub powiedzeniem jakiegoś
głupstwa na tema koni. Ale jeśli tak mówisz, to w jaki sposób się
przemieszczacie??
-
Dziękuję za ostrzeżenie. Jest wiele sposobów na podróżowanie.
Żebyś zobaczył mojego Harleya - westchnął Logan, tworząc w
pamięci obraz lśniącego baku jego motocykla.
-
To imię twego wierzchowca? - zainteresował się Eomer […
I jedyne, o czym mogę myśleć to TA scena].
-
Można tak powiedzieć - odparł Logan uśmiechając się. Dziwnie
rozmawiało się z kimś, kto nie miał pojęcia o czym mówisz.
-
Mówisz, że nie używacie mieczy, więc czym walczycie, czym się
bronicie?
-
Bronią palną, o wiele niebezpieczniejszą od waszego żelaza [a
wykonuje się ją przecież z oddechu mgły i kocich sików, a nie z
żelaza i stopów metali...].
Trudno jest to wszystko wytłumaczyć, tak byś zrozumiał o czym
mówię. Niektórzy z nas posiadają broń, jakby... przypisaną z
urodzenia. - Logan próbował jakoś -prosto wytłumaczyć Eomerowi,
słowo "mutant” nie używając jednak tego słowa [a
szkoda, bo to dobre, krótkie i akceptowalne przez twoich ludzi
słowo. To tak, jakbyś próbował wyjaśnić tajniki podkuwania
koni, ale nie używał słów „podkowa” i „koń”],
i nie wspominając nawet o przeróżnych wybrykach natury, jakie
chodziły po jego świecie. Eomer zrozumiał to chyba bardziej, jak
jakieś klanowe, rodzinne tradycje, w której każdy klan przypisywał
sobie w herbie jedną charakterystyczną broń, która stanowiła
główne oporządzenie w czasie starć [Jasne.
Już to widzę. Scott Summers, Herbu Promień Energii. Kurt Wagner,
Herbu Kłąb Dymu. Charles Xavier, Herbu Łysa Bania...].
-
Ty też masz przypisaną taką broń? - spytał Marszałek lekko.
-
Tak. Noże
-
Ale nie widziałem byś jakiś miał przy sobie - stwierdził Eomer
nie wyczuwając ponurego nastroju towarzysza. Logan nie odpowiedział.
Cisza zaczęła się przeciągać.
-
Chyba cię nie uraziłem. A jeśli tak, to wybacz - powiedział
Marszałek czując, jak ta cisza zaczyna się robić trochę
krępująca.
-
Nie uraziłeś mnie - zapewnił go Logan. - Po prostu, przypomniałem
sobie jaki los spotyka ludzi takich jak ja - dodał posępnie.
-
Tak ich jak ty, czyli jakich? - zdziwił się Eomer.
-
Innych. [„Spokojnie”
odparł Marszałek poklepując nowego przyjaciela nieco zbyt
przyjaźnie po ramieniu „Jesteś wśród bandy facetów którzy
większość swoich dni spędzają albo z końmi, albo z innymi
facetami. Różne rzeczy się dzieją, ale mamy taką politykę 'Nic
nie mów, o nic nie pytaj i nie rżyj w środku nocy'”]
-
Nie wiem jak postrzegają cię ludzie w twoim kraju, ale dla mnie
wyglądasz zupełnie normalnie [pomijając
oczywiście dziwny strój, dziwne buty dziwne uczesanie...]-
powiedział Marszałek, odwracając głowę. Po raz kolejny Logan
ucieszył się, że powstrzymał wtedy gniew, i nie pokazał swojej
prawdziwej natury. Gdyby tak się stało Eomer z pewnością inaczej
by teraz na niego patrzył. Mniej życzliwie [za
to dużo bardziej martwo].
"My szanujemy, i kochamy nasze konie [OMG, OMG *zakrywa oczy przerażona* Nie pomyślałam o tym, nie pomyślałam...]"
OdpowiedzUsuńTrololololololo - dopiero z drugim razem rozkminiłam, o co chodzi. Chyba normalnieje... Nieee! Btw., jak rozumiem, pomijacie fakt, że sporo koniny jadło się w średniowieczu - na pewno więcej niż teraz...