Witajcie
kochani
Wybaczcie
obsuwę ale... cóż, ja myślałam, że Johnny wstawi analizę a Johnny,
że zrobię to ja ;)
Oto
jest analiza nasza!
Do
zobaczenia jutro!
Adres bloga: http://hp-i-pk-yaoi.blog.onet.pl/
Zanalizowali:
Ithil
i
Johnny
Zeitgeist
Rozdział
2
-Mamo…kiedy
on wróci z chipsami-jęknął Dudley, po czym teatralnie osunął się po
oparciu kanapy. Jego podobieństwo do góry galarety było w tym
momencie uderzające [Wyglądał tak?].
-Dudziaczku,proszę
nie denerwuj się. Powinien już dawno wrócić. Nie wiem gdzie ten
chłopak się szwęda.
-Niech
tylko smarkacz wróci, już mu ja przypomnę jak działa zegarek- burknął
wuj Veron [Veron? Że niby nad Kapuletich i
Montekich domem, spłukane deszczem, poruszone gromem?] [skarb,
musimy poważnie porozmawiać o twoich nerdowskich tendencjach...]
znad gazety. Niebo za oknami przecięła błyskawica. Dudley ponownie
utkwił prosiakowate oczka w ekranie telewizora.
***
Spotkanie
Zakonu przeciągało się niemiłosiernie. Od kilku godzin jego
członkowie zachodzili w głowę co też planuje Voldemort [problemem
nie jest co PLANUJE Voldzio (podbicie Wielkiej Brytanii, czystka
rasowa, tysiąc lat ciemności – te sprawy), ale co ZROBI, ŻEBY
TO OSIĄGNĄĆ. Nic dziwnego, że do niczego nie doszli...].
Kilka tygodni temu Śmierciożercy wykazywali wzmożoną aktywność
[sejsmiczną]. Co więcej ukradli
kilka nietypowych przedmiotów,nie mających związku ze sobą [*klik*].
Aczkolwiek od kilku dni…nic, zero, null.Kompletna cisza po
stronie czarnych.
Severus
Snape miał już tego dość. Od samego rana wysłuchiwał dziwacznych
pomysłów MMD* jak w myślach zwykł nazywać Zakon Feniksa. Chmurne
spojrzenie zimnych oczu śledziło czujnie każdy ruch dyrektora
Hogwartu.
-…moi
drodzy, cokolwiek się wydarzy musimy być przygotowani. Nadal nie
wiemy co knuje Voldemort…
I
pewnie się nie dowiecie. - Nauczyciel Eliksirów dodał w myślach.
-…jednak,mimo
swojej inteligencji Tom jest zbyt zaślepiony by…
To
ty Albusie jesteś zaślepiony. Nie widzisz oczywistych rzeczy. Na
przykład tego, że mam tylkojednego Pana…i tynie jesteś nim.
[Tak,
moi drodzy. Severus Snape jest tylko jedną z wielu, wielu ofiar
Syndromu Wewnętrznego Monologu (SWM). Ta straszna choroba objawia się
przede wszystkim długimi, zbędnymi liniami tekstu, w chory marnuje
czas czytelników. Leczenie jest jednak bardzo kosztowne. Wymaga
terapii, pigułek z suszonej żaby i talentu pisarskiego. Wspomóżcie
Fundację Walki z SWM! Ocalcie literaturę!]
-Musimy
się dowiedzieć w jakim celu zostały skradzione Księgi Upadłego Anioła
Agreala, łamigłówka runiczna, amulet niebios oraz kamień początku
[wszystkie
te rzeczy to naprawdę mistrzowsko wymyślone bzdurne artefakty...
które nie mają żadnego związku z tym, co wiemy o Potterświecie.
Brzmią raczej jak coś, co powinienem umieścić w następnej sesji
D&D...]. Wierze w to, że nam się to uda…
Łódź
się, łódź jak mówi bajka o łodzi. […
Chciałam,naprawdę chciałam wstukać tu jakiś sensowny i zabawny
komentarz. Ale rzęsami się nie da a wszystko inne mi opadło]
-…a
teraz ostatnia sprawa…
Wreszcie,
w końcu ile można gadać ?
-Jak
się domyślacie chodzi o Harry’ego. Przed końcem roku szkolnego
obiecałem mu, że drugą połowę wakacji spędzi z rodziną Molly i
Artura…jednakże w tych okolicznościach nie jestem pewien czy
to dobry pomysł. [Jasne, w końcu dużo
lepiej, żeby był z dala od ludzi chętnych mu pomóc! Wszystkie znaki
na niebie i ziemi wskazują, że aŁtorka pisała to przed „Insygniami
śmierci”)]
Severus
poprawił się w fotelu. Wszystko co dotyczy tego chłopaka może być
ważne dla Czarnego Pana. Zastanawiam się czy rytuał dobiegł już
końca. Jeśli tak to już niedługo MMD będzie robiło pod siebie. Ci
żałośni głupcy sterowni przez Albusa nie…
Niespodziewanie
do pomieszczenia wtargnął nie kto inny jak Tonks.
Dumbledore
urwał w pół zdania.
-Droga
Nimfodoro, co ty tu robisz? Myślałem, że pilnujesz dzisiaj Harry’ego.
-ja…bo…-Toks
próbowała złapać oddech. Wyglądała jak po długim maratonie [a
co? Biegła z Little Whinging na Grimmuald Place? Teleportować się
trzeba, niemądra osobo! Albo przynajmniej polecieć na miotle...]-
Harry…został porwany! [No, i to w
dość lamerski sposób skoro go pilnowałaś]
-CO?!
-CO
TAKIEGO?!
-MÓJ
BOŻE! [Na
brodę Merlina!] [Na
lewe jądro Heraklesa!] [Słodki,
Zzombiony Jezusie!]
[Święta makrelo w sosie z młodych pomidorów i z odrobinką cytryny,
podana z brunatnym ryżem i lampką białego wina!] […
Bierzemy tę sprawę?]
Członkowie
Zakonu wpatrywali się w pobladłą twarz dyrektora.
***
Błagał
w myślach o ratunek. Całe ciało zwijało się z bólu. Miał połamane
żebra i rękę.Walczył o każdy oddech [Ciekawostka:
ból po złamanym żebrze może się pojawić i po trzech dniach od urazu].
Próbował podnieść się podłogi, jednak na próżno.Słyszał ich śmiech.
Po kilku godzinach znał już ich imiona [bardzo
głupi terroryści z nich, w takim razie].
-Coś
nie tak, mały śmieciu? Crucio!
Harry
nie miał siły już krzyczeć. Miał ochotę wyć z rozpaczy. Gdzie są
jego przyjaciele? Gdzie Dumbledor? [A
kto to?] Dlaczego nic nie robią?Dlaczego ich nie
powstrzymaj? [bo
zostałeś porwany raptem pięć minut temu, głąbie. Magia czy nie, tak
od razu cię nie znajdą...]
-Tylko
nie przesadź Avery. Czarny Pan chce chłopaka żywego.
-Daj
spokój Richards, nie bądź taki sztywny. Przecież to gówno jeszcze
żyje.
-Wiecie
co-wtrącił się śmierciożerca o imieniu Michael- podobno to
Wybraniec…wybawiciel świata czarodzieii…
-Taa
prawie jak ten, no …ten Jezus czy jak mu tam.-parsknął Avery.
[=.= Bez jaaaj...]
-Dokładnie…zbawiciele
cierpią.
-Znam
ten ton głosu Michaelu, czyżby kolejny szatański pomysł zakwitł w
twojej głowie?- spytała jedyna kobieta w ich gronie – Sarah.
[Michael, Sarah... Cholera, brakuje jeszcze
tylko śmierciożercy o imieniu Bob. „To jest Bob. Jest bardzo
groźny, dlatego nazywamy go Groźnym Bobem. Ale prywatnie woli, kiedy
mówimy na niego... Bob”]
Boże!
Nie, tylko nie to! Co on chce zrobić? Harry próbował odczołgać
się jak najdalej od oprawców.
-Wybierasz
się gdzieś?- warknął Avery, po czym po raz kolejny kopnął chłopaka w
brzuch.Harry na chwilę stracił oddech, po czym zaczął kaszleć własną
krwią [Szkoda, że nie cudzą. W opkach był
już tyloma mitycznymi stworami, że chyba bym się nawet nie zdziwiła].
-Zgadłaś-odparł
Michael po czym machną różdżką, a jego dłoniach pojawił się młotek i
gwoździe.Po chwili powietrze przeszył ochrypły wrzask [„Uuuuderzyłem
się w paaaaleeec!”].
***
-Nie
może pan!- po raz kolejny tego wieczoru Hermina spojrzała błagalnie
na dyrektora.
-Panno
Granger, jesteś jeszcze zbyt młoda by…
-By
co?!
-Hermiono…-Ron
nieśmiało potrząsnął ramieniem dziewczyny, aż nazbyt świadom
obecności członków Zakonu .
-Jak
możecie?! Pozwolicie aby On go zabił?!- po policzkach Gryfonki
zaczęły spływać łzy. [Nie,
no co ty. Przecież to byłoby kompletnie niezgodne z charakterami
wszystkich członków Zakonu i służyłoby tylko stworzeniu fałszywej
dramy, nikt by tego nie...]
-To
najlepsze wyjście [Aha.
Już nic!]…najmniejsze zło, proszę mi
uwierzyć panno Granger. Tak jak ty cenie Harry’go jednak…czy
wiesz ilu musiałbym posłać na śmierć by go ocalić? [A
ty wiesz, aŁtorko? Bo prawidłowa odpowiedź brzmi... Zero. Bo
Dumbledore sam by poszedł i starł na drobniutki proszek każdego, kto
by mu przeszkodził!]
-Ale,ale
to nie fair! Ron powiedz coś!
Młody
Wesley spojrzał bezradnie na rodzinę. Molly i Ginny zalewały się
łzami, a ojciec i bracia siedzieli ze spuszczonymi głowami i
posępnymi minami. Chłopak przełknął głośno ślinę.
-Hermiono…Dumbledore
wie co robić. Jeśli on mówi..
-Ron!Harry
to twój przyjaciel! [Iiii
ponownie zawisło nad nami widmo Złego Rona. Czy ktoś może mi
wytłumaczyć, dlaczego najlepszy przyjaciel Harry'ego prawie zawsze
kończy jako jego wróg, albo po prostu dupek? To się kłóci z kanonem
bardziej, niż przystojny Snape!] -Dziewczyna
błędnym wzrokiem spojrzała na poszarzałe twarz członków Zakonu.
-Hermiono-dyrektor
[to jakaś mutacja genetyczna?]
podniósł się ze swojego fotela i stanął nad zapłakana Gryfonką-
Pozwoliliśmy wam wsiąść [a w ogóle
wziąśćnąć] udział w tym spotkaniu, gdyż myśleliśmy, że
jesteście na tyle dojrzali by zrozumieć nasz sposób myślenia [który
nie ma nic wspólnego z myśleniem i to, co teraz mówi Dumbledore też
jest bez sensu, bo w wolnym przekładzie znaczy „Nie podoba się
to won, jesteś zbyt mała by zrozumieć bezsensowne poświęcanie życia
ludzi”]. Widzę jednak, że pomyliliśmy się.- za
radosnymi iskierkami błękitnych oczu kryły się sztylety- Takie dzieci
jak wy nie powinny udawać dorosłych i bawić się wojnę. Co więcej
śmierć Harry’ego nie pójdzie na marne.Jak wiesz wysłaliśmy
profesora Snape by dowiedział się dokładnie co zaszło oraz sprowadził
ciało… [Rany, szybcy są. Harry jest w
niewoli... pół godziny a ci już o śmierci i sprowadzeniu ciała. Nie
mówiąc już o tym, że chyba łatwiej uprowadzić żywą osobę niż
bezwładne, sześćdziesięciokliogramowe cielsko leżące tak, by każdy
mógł je sobie obejrzeć (lub zobaczyć jego brak)]
W
tym momencie Hermina nie wytrzymała.
-Nie
rozumiem! I nie chce rozumieć jak można skazać przyjaciela na
śmierć!-Wrzasnęła po czym zerwała się na równe nogi i pobiegła do
swojego pokoju, głośno trzaskając przy tym drzwiami. Nad Grimmauld
Place 12 zawisły czarne chmury.
*Miłośnicy
Miłośnika Dropsów […
Internecie, musimy porozmawiać. Dropsy Dumbledore'a... są... MEMEM.
Nie są kanoniczne. Nawet fanon traktuje je głównie po macoszemu.
Dlatego proszę, przestań traktować je jak istotny element fabuły. Z
poważaniem, Johnny Zeitgeist]
Kolejny
rozdział dodany. Od następnej części akcja przystopuje i stanie się
bardziej...ja wiem? normalna:D Po prostu samo porwanie nie jest
wątkiem głównym, a to co nastąpi po nim. Mam nadzieje, że sie
podobało:D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz