Szanowny
Internecie, Drodzy Czytelnicy!
Wybaczcie
delikatną obsuwę, ale kończyłem umieszczony w tekście
fotomontaż. Mam nadzieję, że znajdziecie go dobrym.
Poza
tym – w Mary Sujce bez zmian, pojawia się Papa Voldzio, a zdania
bez błędu gramatycznego nie uświadczysz.
Zapraszamy!
Adres
bloga: http://hermiona90.blog.interia.pl/
Zanalizowali:
Ithil
i
Johnny
Zeitgeist
Dziewczyna
nie mogła uwierzyć w co właśnie usłyszała po jej rozwianych
myślach [były
już myśli nieuczesane, ale to już przesada!]
chodziły słowa ,,Sara i Tom Ridle,, Nie mogła tego wszystkiego
ogarnąć jeszcze kilka minut temu była Granger a teras [...nadal
była Granger. Przecież nazwisko na dowodzie jej się spontanicznie
nie zmieniło, prawda?].Nie
chciała o tym myśleć najbardziej bała się spojrzeń przyjaciół
a najbardziej spojrzeń Harre'go [Harre
był Puchonem z największym zezem na roku. Bo HARRY znał Hermionę
na tyle długo, żeby nie oceniać jej po kodzie genetycznym].
Z
braku sił usiadła na krzesło, które stało tuż obok niej i
zapytał słabo
-Dlaczego
wcześniej mi nie powiedzieliści?
-Ponieważ
nie mogliśmy-odpowiedziała kobieta
-Jak
to?-zdziwiła się
-Przysięgaliśmy-odpowiedział
męszczyzna z smutkiem [a
u Grangerów słowo nie dym!]
Brążowoka
[Branża
woka?] [Brąz
w oku?] już nic
więcej nie powiedziała wstała gwałtownie z krzesła i wybiegła z
kuchni ze łzami w oczach nie rozumiała dlaczego tak na to
zareagowała. Wbiegła szybko po schodach na góre wprost do swjego
pokoju żuciła [AAARG!]
się na łóżko i rozszlochałą się na dobre.W tym momęcie nie
chciała nikogo widzieć chciała być sama z własnymi myślami i z
własnym strachem.
Płakała
dobre półgodziny [zwizualizowałam
sobie zasmarkaną, zaczerwienioną Emmę Watson. Wy też to zróbcie,
zabawa dla całej rodziny!]
gdy się już wreście uspokoiła usiała na łóżku wytarła oczy
rękawem sięgneła po waliske i zaczeła się powoli pakować i
zapominac o dzisiejszej wiadomości [Matka:
„Jesteś adoptowana” Hermiona: „Does
Not Compute, Resetting Hard drive...”].Była
tak tym wciągnienta że nie usłyszała jak ktoś wszedł do jej
pokoju cichy głos wyrwał dziewczyne z zamyślen [a było ich tak wiele, że musiały ustawiać się w kolejce]
-Hermiono?
Dziewczyna
szybko się odwruciła i spojżała na swoją przybranoł matkie
odrazu zapytała
-Co
się stało?
-Nic
poprostu...-zacieła się nie wiedziała co chciała swojej
przybranej córce powiedzieć [może
„biologia biologią, ale jesteś naszą córką i kochamy cię
bardzo, bardzo mocno”? Serio, istnieją szczęśliwe rodziny
adopcyjne!].
Hermiona
patrzyła na nioł z wyraźniym wyczekiwaniem chciała usłyszeć co
ona ma jej do powiedzenia.Między nimi nastała męcząca cisz,której
żadna z nich nie mogła lub nie była w stanie przerwać.
Nagle
do okna dziewczy zaczeła pukać czarna sowa której Hermiona nie
znała podeszłą szybko i jej otworzyła ptak wleciał do śroka
dziewczyna wzieła odniego lis i ptak odleciał.
Dziewczyna
odpieczentowała go i zaczeła czytać nie zwracając uwagi na
kobiete
Hermiono!
Już
na pewno Grengerowie powiedzieli ci prawde o twoim prawdziwym
pochodzeniu [a
tak z ciekawości – co by było, gdyby nie zdążyli? List byłby...
trochę antyklimatyczny].Jak
widzisz nie jesteś szlamoł a córkoł czarnego Pana ["Hurra,
jesteś bezpośrednim potomkiem magicznego odpowiednika Adolfa
Hitlera! Cieszysz się, prawda? PRAWDA?"]
rozumiem że możesz być tym wszystkim szokowana nie dziwie ci
się,ale nie bąć na nich zła ani tym bardziej na nas byiśmy
zmuszeni cię zostawić dla twojego bespieczeństwa.To tyle na
początek reszte opowiem ci jak będziesz już u nas
Kochająca
cię Matka [która
nigdy cię nie poznała i która nie ma pojęcia, jaka jesteś]
Dziewczyna
była w oklejnym szoku nie rozymiała sółw ,,Jak będziesz u nas,,
[biorąc
pod uwagę pisownie i gramatykę tego listu, dziwię się, że
cokolwiek zrozumiała...].
&&&
[Wdech...]
Następnego
dnia już o 8:00 dziewczyna była już na nogach źle spała przez
cały czas po głowei chodziło jej munustwo myśli o temace jej
prawdziwej rodzinie [...Wydech!].Zastanawiała
się jak to możliwe że ona była przez tyle lat okłamywana i nie
zaówarzyła ni cpodejrzanego.Bradzo ją to pżytłaczało i nie
dawało spokoju ale nabradziej przytłaczający było to że jej
ojcem jest czarny [Hej!
Tak nie można! To obrzydliwe! Ja się nie zgadzam!]
pan [Aha...
Tak nie można! To...]
na
samoł myśł zadrżała z trwogi.
Nagle
usłyszała dość głośne pukanie do drzwi odrazu podniosła się
cięszko ze swojego łóżka i podeszła do nich cicho je otworzyła
a w progu zoczaczyła samego Voldemorta […
no to chyba bardziej niekanonicznego Voldemorta nie da się
zrobić...] [nie
bądź TAKA pewna!]
z jakoś kobieto stojąco obok niego [hej,
to jej biologiczna matka! „jakaś” to stanowczo niewystarczający
opis!].Odruchowo
cofnełą się o krok do tyłu i z zaciśniętymi pięścimi
lustrowała ich twardym spojrzeniem nagle kobieta wyszłą przed
czarnego pana i powedziałą przyjaznym tonem
-Hermiono
nie buj się nic ci się nie stanie [„zaufaj
nam, maniakalnemu mordercy o którym słyszałaś najgorsze i
najprawdziwsze rzeczy, oraz kobiecie, o której nie wiesz nic. Lubisz
dropsy? Mam tu gdzieś trochę...”]-powiedziawszy
to wycięgneła do niej dłoń.
Dziewczyna
przyglądała jej się w ciszy i zamysleniu nie miała pojęci co ma
zrboi jedna jej częśći chciała wierzyć w jej słowa [CZEMU?
Jak niby Voldemort może być lepszym rodzicem niż dentyści!]
ale druga wolała pozastać na dynstans.Po uporczywej walce pierwsza
ze stron zwyciężyła Hermiona złapała jej dłoń z lekkimi
obawami,które się rozwiały po gorącym uścisku.
-Córeczko-to
było westchnienie ulgi [„już
się bałam, że jednak jesteś chłopcem”].
-Ma...mo-zająknełą
się dziewczyna [a
nie „odejdź ode mnie ty obca osobo?” Hej? Realizmie, gdzie
jesteś?]
-Tak
kochanie-szupneła i po chwili póściła ją.
&&&
Hermiona
wraz z rodzicami [już
z rodzicami. Syndrom Sztokholmski rulez...] [Za
wcześnie na Syndrom, to czysta głupota jest...]
opuściła dom państwa Granger weszli w najciemniejszy zakamarek ich
ogrodu [gdzie
nawet karczochy nie chciały się przyjąć]
i stamtąd się deportowali.DZiewczyna poczuła nie przujemne
szarpnięcie w okilicy pępka i zaras potym zrobiło jej się bardzo
słabo i nie dobrze [ty,
a może zrobili jej zastrzyk w pępek? Próbowali ją naćpać?] [to
nadal nie wyjaśnia, czemu tak ochoczo przystanęła na tatusiowanie
Voldzia...] [Może
urzekły ją jego wąsy?].Nagle
jej stopy [a
buty są już zbyt plebejskie dla Jej Marysujości?]
dotkneły miękej trawy i wszystkie niewygody mineły jak rękoł
odjoł brązowo oka przetarła oczy, poniewrz nie mogła uwirzyć w
to co widzi.Stała w ogromnym ogrodzie było wni mnustwo pięknych i
pachnących kwiatów słychać było gdzie niegdzie spiewanie ptaków
[brzmi
jak budynek, w którym z pewnością zamieszka ktoś, kogo nazywają
Czarnym Panem i którego prawdziwego imienia wszyscy boją się
wymawiać],jej
oczy przykół widok dużego zamku na oko nyło w nim około 100
okien z obu stron [Po
każdy trójwymiarowy (nomen, omen) budynek ma tylko dwie strony –
osiową i opaczną!].Niedaleko
był ogromny base przy którmy ktoś siedział ale dziewczyna go nie
widził był zbyt daleko.
-I
jak ci się podoba?-zapytał Voldemort [żując
cygaro i od czasu do czasu drapiąc się po tyłku]
-Prześlicznie-odpowiedziła
cicho i troche nie ufnie.
Nadal
nie mogła lub nie chciała dopóścić do siebie myśłi że
najciemniejszy czarodziej na świeci [daj
spokój, nie jest AŻ TAK tępy...]
jest jej ojcie i dowiaduje się o tym dopiero gdy staje się już
pełno letnia.Przez zamyślenia nie zuwarzyła jak jej matka prowadzi
ją w strone zamku obudziło ja dobiero słowa
-Dobrze
się czujesz? [„Może
jesteś głodna?” zapytał Papa Voldzio z wyraźną troską w
głosie. „Zaraz będę musiał wziąć swoje tabletki na
kanoniczność, to mogę ci coś przygotować w kuchni...”]
Hermiona
pokiwała głową i od tego momętu zaczeła jej uważnie słuchać i
karzde zdanie zapisywała sobie w myślach kiedy doszły do
hebanowych dziewi kobieta je otworzyła i oznajmiła dziewczynie że
to jest jej pokuj.
Potem
bez słowa wyszła i pomaszerwała w głąb zamku Hermiona wzieła
swoje waliski i powli zaczeła się rozpakowywać nie myślać o
niczym oprucz ,,jak
ja im to wszystko powiem i wytłumacze,,. [Jak
rozumiem, ma na myśli swoich przyjaciół. Ale muszę powiedzieć,
że niezła z niej optymistka, skoro nie bierze pod uwagę, że Papa
Voldzio ją uwięzi, zahipnotyzuje, albo zabije. Pogratulować!]
tak sobie, mospaństwo. mocno tak sobie. zaczynając choćby od tej denerwującej czcionki.
OdpowiedzUsuńanalizy to nie tylko przywalanie się do ortografii (przy czym sami o swoją moglibyście zadbać. i interpunkcję. nomen omen bez przecinka, na dzień dobry) i komentarze hermetyczne i/lub zwyczajnie z dupy. w analizach wybiera się najbardziej irracjonalne/zabawne/głupie/wszystko naraz fragmenty, ale na pewno nie całość. do analiz wybiera się teksty głupie w wyjątkowy sposób, a nie zwyczajnie głupie.
a Emma w filmach parę razy zapłakana była, wizualizacji nie trzeba, jeno wspomnień.
aye aye. oby było lepiej.
O, hej, czyli ktoś jednak czyta Ministerstwo ^^
OdpowiedzUsuńCo do czcionki: cóż, nie wydaje mi się, żeby była w jakiś szczególny sposób irytująca/nieczytelna. Nikt się wcześniej nie skarżył a i mi się wydaje, że jest ok. Nie wiem, zobaczymy z Johnnym co się da zrobić
Nie czepiamy się też tylko ortografii- jest ich kilka, ale są też dotyczące innych głupot więc...
Za hermetyczne komentarze odpowiada Johnny xD
Co do analizowania całości opka: cóż, inne analizatornie tak nie robią, my tak. My dajemy analizy codziennie (w miarę możliwości) i w paru innych szczegółach też się różnimy od "innych"
Emma była kilka razy zapłakana- owszem. I co z tego? Czy przez to nie można jej sobie wyobrazić zapłakanej tylko trzeba lecieć do filmu i szukać tych momentów żeby wiedzieć, jak wyglądała?
Mam nadzieję, że w przyszłości będzie lepiej :) Zapraszam do dalszego odwiedzania nas i dzielenia się swoimi spostrzeżeniami :)
Pozdrawiam!